To nie dom, to koszmar

Dach przecieka i grozi zawaleniem, w środku panuje taka wilgoć, że ubrania gniją, a obdrapane ściany pokrywa grzyb. W tak przerażających warunkach żyją dwie ciężko chore kobiety, dorosła córka i troje dzieci. 44-letnia Renata Cicha w każdej chwili może otrzymać urzędniczy nakaz naprawy dachu. Jego wstępny koszt to 87 000 zł. Kobieta ma 100 razy mniejszą rentę.

Pierwsza tragedia nie zapowiadała kolejnych. W 2008 roku pani Renata Cicha z miejscowości Szczepidło koło Konina miała operację tarczycy. Wkrótce dowiedziała się, że to złośliwy  rak. Pojawiły się przerzuty. Mąż odszedł, a ona została z trojgiem dzieci i mamą, również chorą na raka. Dziś wraz z 24-letnią córką, która jest formalnie jej opiekunem, próbują wiązać koniec z końcem. Nie udaje się.

- Mama miała już 15 operacji w swoim życiu. Mąż zostawił, jak zachorowała. Julka miała wtedy roczek. Jeździłam do szkoły zawodowej, Julkę w wózek, torbę pod pachę i musiałam iść – mówi Milena Trzebińska, córka pani Renaty.

- Z roku na rok choroby przybywa. Czuję się jak potwór w tej skórze. Wątroba, trzustka, nerki, serce też chore i zakrzepica w nodze. Moja mama też ma raka, ziarniaki na płucach. Z  początku nie wiedziała, bo się baliśmy jej powiedzieć – rozpacza pani Renata.

- Mama nie może się nawet sama umyć, muszę pomóc jej się wytrzeć. A niektórzy to się naśmiewają, że przytyła, bo się nie wzięła za robotę, że tyle pieniędzy mamy, a nic z domem nie robimy – dodaje pani Milena.

Przez ostatnie 8 lat nie tylko zdrowie podupadło, ale i dom. Kilka tygodni temu 44- letnia pani Renata dowiedziała się, że nieszczelny dach zagraża całej konstrukcji ich domu. Powiatowy inspektor nadzoru budowlanego zapowiedział, że wyda nakaz przeprowadzenia naprawy. Jej wstępne koszty to 87 000. Pani Renata ma 870 zł renty.

- Jak deszcz pada, to w środku woda kapie, i tynk ze ścian sam odpada. Ja już nawet rzeczy nie chowam do szafek, tylko w worki. W szafie wszystko gnije. Pan, który oceniał dach, powiedział, że jak będzie delikatna zima, to może wytrzymać. A jak będzie ostra, to się wszystko zawali do środka – opowiada pani Milena.

- Taka jest procedura, że albo inwestor dobrowolnie zechce zlikwidować ten zły stan techniczny, albo, jeśli tego dobrowolnie nie robi, to otrzymuje decyzję nakazową. To jest decyzja, że musi to wykonać i będą terminy określone – wyjaśnia Elżbieta Olszowska, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Koninie.

- Najpierw opłacam rachunki, później leki, a z tego co zostanie, żywność i ubrania dla dzieci – mówi pani Renata.

Kobiety wiedzą, że bez pomocy nie będą w stanie wyremontować dachu. Pieniądze z renty pani Renaty i jej mamy, alimenty na dzieci i zasiłek opiekuńczy ledwie starczają na życie i leki. Pomoc społeczna im nie przysługuje, bo dochód na osobę w rodzinie wynosi 590 zł. Na remont dachu urzędnicy nie mają pieniędzy.

- Czuje się niesprawiedliwie potraktowana, ale takie mamy rządy i prawo w Polsce. I nie mogę tego zmienić. Zdrowy chorego nie zrozumie – mówi pani Renata.

Córka pani Renaty - Milena, obawia się, że przez dach mogą stracić dzieci. Młoda kobieta samotnie wychowuje 10-miesięcznego synka. W domu jest również jej dwoje młodszego rodzeństwa: 12-letni Sebastian i 8-letnia Julia. Dzieci chorują na astmę, a w domu jest ogromna wilgoć.

- Ja nie mogę przy nich płakać, bo strasznie to przeżywają. Zawsze muszę być pogodna, radosna, a nie da aię – rozpacza pani Renata.

- Szczerze mówiąc, to ja już straciłam nadzieję. Ja się nawet boję, że jak ktoś to zobaczy, to mogą nam nawet Julkę, Sebastiana, czy małego zabrać – dodaje pani Milena. *

* skrót materiału

Jeśli chcą Państwo pomóc rodzinie, prosimy o kontakt z reporterem: mslawinska@polsat.com.pllub z redakcją: interwencja@polsat.com.pl

Reporter: Milena Sławińska