Czeka ich bezdomność. Mogą stracić dzieci

Dzieci płaczą, a rodzice nie śpią nocami. Ośmioosobowa rodzina do końca października ma się wyprowadzić z wynajmowanego domu. Za budynek bez bieżącej wody i łazienki państwo Sieniccy płacili 400 zł. Nie stać ich na wynajęcie mieszkania po cenie rynkowej. Urzędnicy twierdzą, że nie mają dla nich żadnego lokalu. Jeśli się nic nie znajdzie, Sieniccy stracą dzieci.

Pani Agnieszka wraz z drugim mężem Kazimierzem mieszka w Książu Śląskim niedaleko Zielonej Góry. Kilka dni temu otrzymaliśmy maila z prośbą o pomoc dla rodziny Sienickich, która żyje w obawie przed utratą dzieci.

- Sznurek i do lasu, bo innego wyjścia nie będzie. Ja nie po to się o dzieci starałam, żeby mi je teraz zabrać.
Człowiek już po nocach spać nie może – rozpacza Agnieszka Sienicka.

Kobieta kilkanaście lat temu wyszła pierwszy raz za mąż. Niestety jej mąż  po czterech latach małżeństwa popełnił samobójstwo. Kobieta została sama z dwuletnim Adrianem i kilkumiesięcznym Szymonem.

Osiem lat temu wyszła po raz drugi za mąż - za pana Kazimierza. Urodziło im się czworo dzieci. Dziś razem wychowują ich sześcioro. Adrian ma 14 lat, Szymon 13, Karolina i Aleksandra 7, Izabela 6 lat, a najmłodszy Marcel 4.     

- Chodzę do sąsiadów, trawę koszę, na budowę, nieraz płacą, a nieraz na zeszyt i potem mi wypłacają. Pieniądze oddaję mamie, żeby mi jakieś buty kupiła, na chleb nieraz czy coś – opowiada 14-letni Adrian.

- Do funkcjonowania tej rodziny nie ma żadnych zastrzeżeń. Jest to rodzina z niskim statusem społecznym i materialnym – informuje Kamila Śniedziewska z Ośrodka Pomocy Społecznej w Kożuchowie.

Rodzina Sienickich boryka się z wieloma kłopotami. Jednym z nich jest choroba dwojga najmłodszych dzieci. Oboje chorują na padaczkę. Rodzice wielokrotnie walczyli już o ich życie.

- Pierwsze ataki, to była tragedia. Dziecko nieprzytomne do szpitala wiozłam. Nie kontaktowało, oczka miała takie, że same białka jej się pokazywały – mówi pani Agnieszka.

Kobieta wraz z panem Kazimierzem od ośmiu lat wynajmowali dwupokojowy, stary dom. Bez bieżącej wody i łazienki - za 400 złotych. Niestety, kilka tygodni temu właściciele domu  wypowiedzieli umowę najmu. Sieniccy do końca października muszą lokal opuścić.

- To, jak wyrok, jakby człowiek miał iść do więzienia. Inaczej nie można tego określić. 1 listopada zamieszkamy pewnie w przytułku dla bezdomnych – mówi pani Agnieszka.

Jak twierdzi rodzina, wielokrotnie prosiła wójtów pobliskich gmin o pomoc. Bez rezultatu. Sieniccy żyją bardzo biednie - za niewiele ponad 2 000 złotych utrzymują ośmioosobową rodzinę. Pan Kazimierz jeździł każdego dnia rowerem ponad 30 km, by móc dorobić. Jednak o pracę trudno i obecnie jest na zasiłku dla bezrobotnych. Interweniujemy więc u burmistrza Kożuchowa.

- Jesteśmy po rozmowach ze starostwem. Będziemy załatwiali możliwość szybkiego przejęcia budynku numer 54 w Książu Śląskim. Musimy temu państwu pomóc. Nie zostaną bez dachu nad głową – obiecał Paweł Jagasek, burmistrz Kożuchowa.*

* skrót materiału

Reporter: Żanetta Kołodziejczyk-Tymochowicz

interwencja@polsat.com.pl