Po 40 latach zamurują okna!

Skazana na życie w mroku. Urzędnicy postanowili zamurować okna na poddaszu jednej z kamienic w Człuchowie. Mieszka tam 68-letnia Krystyna Ziółkowska. Ze względu na strome schody starsza, schorowana kobieta rzadko wychodzi z domu. Teraz świat będzie obserwować przez malutkie okienko w dachu. Inne zostaną zamurowane. „Będzie jak w kopalni” – rozpacza kobieta.

40 lat temu w pokoju i kuchni pani Krystyny wykuto okna. Na strychu było ciemno, więc była taka konieczność. W maju tego roku urzędnicy dopatrzyli się, że okien nie powinno tam być i chcą starszej pani okna zlikwidować.

- Dla mnie to jest nie do pomyślenia, żeby jej to zamurować. Ona nie ma czym oddychać, tam jest dach, jest gorąco. Ja robię jej wszystkie zakupy, ona nie wychodzi – mówi pani Stanisława, siostra pani Krystyny.

- Jak zamurują, to będzie ciemna kuchnia. Zostanie mi malutkie okienko, nie będą miała świeżego powietrza. Jak w kopalni będzie, całkiem ciemno. Lepiej ludzie w więzieniu mają, bo, chociaż są tam kraty, okno sobie otworzą – mówi Krystyna Ziółkowska.

Reporter: Skąd państwo po 40 latach zauważyli , ze to okna tam nie powinno być, bo przez 40 lat to okno nikomu nie przeszkadzało.
Regina Kutz, Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Człuchowie: Dostaliśmy informację od właścicieli działek sąsiednich.
- W czym im te okna przeszkadzają?
- Plan miejscowy gwarantuje im podwyższenia budynków, a te  okna kolidują, nie dają im tej możliwości.

Urzędnicy twierdzą, że okna wykuto bez pozwolenia. I pokazują zdjęcia kamienicy z 1966 roku. Okien nie było. Pani Krystyna twierdzi, że wstawili je pracownicy ówczesnej administracji. Tylko, że nie ma na to żadnych dokumentów.

- Te okna nigdy nie mogły tam powstać zgodnie z prawem, bo prawo budowlane nie przewiduje okien na granicy – wyjaśnia Regina Kutz z Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Człuchowie.

- Jak okna wybijali, to nie było tu żadnej granicy i nikomu to nie przeszkadzało – komentuje pani Krystyna.

Kobieta boi się, że zostanie odcięta od świata. Postanowiliśmy interweniować w Urzędzie Miasta Człuchowa. Urzędnicy obiecali pomoc. Chcą znaleźć inne mieszkanie dla schorowanej kobiety.

- Musimy poczekać, aż stosowny lokal nam się zwolni, bo dla pani Krystyny to musiałby być lokal z centralnym ogrzewaniem i na partnerze. Myślę, że to będzie trwało kilka miesięcy – powiedział Maciej Peska, zastępca burmistrza Człuchowa.

- Mi chodzi o to, żeby tego nie zamurowywali. Ile ja jeszcze pożyję? Dużo mi to zostało tego życia? A później niech sobie robią co chcą – mówi pani Krystyna.*

* skrót materiału

Reporter: Aneta Krajewska

akrajewska@polsat.com.pl