Koszmarne sąsiedztwo. 80 krów na oknem!

Tam się nie da żyć. Grażyna i Leszek Nowaccy mają ogromną oborę pod oknami. Ich sąsiad trzyma w niej 80 krów. Odór dochodzący ze środka jest dla małżeństwa nie do zniesienia. Do tego dochodzi hałas i muchy. Obora znajduje się zaledwie 15 metrów od kuchni Nowackich. Sprawdzamy, kto i dlaczego wydał pozwolenie na budowę.

Grażyna i Leszek Nowaccy od prawie 30 lat mieszkają we wsi Lutostań pod Łomżą. W 2006 roku ich sąsiad uzyskał zgodę na budowę obory, a w 2009 roku było już w niej 80 krów. Związane z tym uciążliwości są oczywiste.

- Pod całą tą oborą są szamba, krowy stoją na tzw. kratach. To są takie betonowe płyty. Jak krowy się załatwiają, to do szamb. Ja uważam, że to są szamba odkryte, a szambo odkryte powinno być co najmniej 60 metrów od budynku mieszkalnego. Urzędnicy twierdzą, że to szamba zamknięte – mówi pani Grażyna.

- Najgorzej jest latem. Jak przyjdę z pracy, to nie posiedzę pięć minut na podwórku, żeby odpocząć. Muchy nie dają, śmierdzi, krowy ryczą – opowiada pan Leszek.

- Żeby nakarmić te 80 sztuk bydła, sąsiad musi przygotować paszę: miesza siano-kiszonki. Siano-kiszonka jest różna. Jak jest zjadliwa, to smród jest mniejszy, ale czasami jest zgniła i bardzo śmierdzi – dodaje pani Grażyna.

Siano-kiszonkę rolnik miesza w specjalnych maszynach. W trakcie nagrywania reportażu rolnik zaczepił naszą ekipę. Później wezwał policję, bo poczuł się zagrożony. Policja niemal natychmiast przyjechała na interwencję.

Reporter: Pytanie jest dlaczego pan przyjeżdża na wezwanie sąsiada, a jak sąsiedzi wzywają, to...
Mariusz Chocianowicz z Komendy Miejskiej Policji w Łomży: Nie będę teraz odpowiadał na to pytania.
Reporter: Ale dlaczego?
Policjant: Dlatego nie, że nie.

Obora ma 50 m długości. Krowa od krowy ma dalej, niż od kuchni Nowackich. Przepisy prawa budowlanego mówią jasno, że szamba mogą znajdować się w odległości ponad 60 metrów od otworów drzwiowych i okiennych. Dzisiaj urzędnicy umywają ręce i przerzucają się odpowiedzialnością.

- Nie byłem wójtem, kiedy ta decyzja została wydawana. Myślę, że trzeba zapytać Starosty Łomżyńskiego, ponieważ stamtąd wyszło pozwolenie na budowę – mówi Piotr Kłys, wójt gminy Łomża.
Reporter: Chciałby pan mieszkać 15 metrów od obory z 80 krowami?
Wójt: No, ja osobiście bym nie chciał.
Reporter: Właśnie, a co mają zrobić ci ludzie?
Wójt: Nie potrafię pani odpowiedzieć na to pytanie. Na pewno oczekiwałaby pani innej odpowiedzi, ale też nie czuje się odpowiedzialny za tę sytuację.

- Nie widzę tutaj żadnych niedomówień, gdy chodzi o rozwiązania projektowe, stosowne odległości zapisane w tych dwóch aktach prawnych, zostały zachowane – uważa Wacław Sierbiński, naczelnik Wydziału Rolnictwa, Ochrony Środowiska i Budownictwa Starostwa Powiatowego w Łomży.
Reporter: A tą stosowna odległością jest 15 metrów? Czy pan tam był na miejscu?
Naczelnik: Nie. Moi pracownicy nie musieli tam być, bo to wszystko jest umiejscowione w projekcie budowlanym, w stosownych mapach, które są załącznikami.

- Wartość mojej działki jest równa się zeru, bo nikt tutaj nie przyjdzie. Jak nabywaliśmy ten budynek, to takiej zabudowy nie było. Tu było sielsko, anielsko, czyste powietrze, jak na wsi – podsumowuje pani Grażyna.*

* skrót materiału

Reporter: Małgorzata Pietkiewicz

mpietkiewicz@polsat.com.pl