„To było morderstwo!”. Z bólu błagał o śmierć

Mariusz Nowacki umierał w niewyobrażalnym bólu. Kolega z osiedla we Wrocławiu oblał go spirytusem i podpalił. W ciągu kilku sekund 37-latek zamienił się w żywą pochodnię. Wyrok 12 lat więzienia dla Pawła M. oburzył bliskich pana Mariusza. - To było morderstwo! Niech pan sobie pomyśli, jak on się palił cały, jak prosił o śmierć - mówi znajomy Pawła M.

Mariusz Nowacki miał 37 lat. Mieszkał we Wrocławiu. Był budowlańcem. 25 maja zeszłego roku pomagał koledze w remoncie balkonu. Po zakończonej pracy obaj postanowili to uczcić.

- Padło "chodź, wypijemy piwo". I tak, znaleźli się pod blokiem, gdzie mieszka M. - opowiada Waldemar Nowacki, ojciec pana Mariusza.

- To niebezpieczny człowiek. On cały czas mówił, że chce kogoś spalić - opowiada znajomy Pawła M.

Przed jednym z bloków Mariusz spotyka 30-letniego Pawła M. Znają się od dzieciństwa. Wychowywali się na jednym osiedlu. Impreza przeciąga się, aż do rana. Z piwa, mężczyźni przerzucają się na spirytus. Potem zaczyna dziać się coś niewytłumaczalnego.

- Widziałem, jak M. przechylił tę całą butelkę i wylał na Mariusza. Od razu wyskoczyłem. Jak dojechaliśmy na 10. piętro windą, usłyszałem przeraźliwy krzyk. Nigdy nie słyszałem takiego krzyku. Obróciłem się i zobaczyłem człowieka całego w ogniu. Jeden wielki płomień. Biegł w moją stronę. M. wziął nogi za pas, a ja za nim - opowiada świadek zdarzenia.

- Leżał w pozycji embrionalnej, bo skóra zaczęła się kurczyć. Wszystko spalone. Majtki wtopiły mu się w pachwiny. Jak oddychał, to skóra na nim pękała, bo się pancerz zrobił - mówi Waldemar Nowacki, ojciec pana Mariusza.

- Kiedy policja i pogotowie docierają na miejsce, to Mariusz jest jeszcze przytomny. Mówi o tym, co mu się stało i kto to zrobił, ale tak bardzo cierpi, że mówi policjantowi, że nie chce żyć. Dwa dni później umiera w szpitalu - dodaje Izabela Żbikowska, dziennikarka Gazety Wyborczej.

Paweł M. zostaje zatrzymany kilka godzin po zdarzeniu. Jest kompletnie pijany. Próbuje walczyć z policjantami. Kiedy trzeźwieje, nie przyznaje się do podpalenia Mariusza. Podaje kilka wersji. Twierdzi nawet, że Mariusz podpalił się sam.

- Twierdzi, że syn się sam podpalił, jak podpalał papierosa. Nie znaleziono przy synu zapalniczki, żadnych papierosów. Sędzia powiedziała, że zapaliły się opary spirytusu. To niemożliwe. Na sprawie zeznawał strażak, który powiedział, że podpalić spirytus można tylko z przyłożenia. To było przez przyłożenie, czyli chciał to zrobić - uważa Waldemar Nowacki, ojciec pana Mariusza.

Kilka miesięcy po śmierci pana Mariusza, Pawłowi M. zostają postawione zarzuty. Prokuratura nie oskarża go jednak o zabójstwo kolegi. Stawia mu dużo lżejszy zarzut - spowodowania ciężkich uszkodzeń ciała. Czego zabrakło, by oskarżyć go o zabójstwo?

- Przekonania, takiej pewności kategorycznej, co do tego, że faktycznie sprawca chciał i zamierzał zabić - odpowiada Joanna Nawara z Prokuratury Rejonowej Wrocław Fabryczna.

- Nie widziałem momentu podpalenia, ale widziałem, że trzymał w ręce zapalniczkę już po tym, jak go podpalił - mówi świadek zdarzenia.

Podczas procesu ojciec pana Mariusza zażądał zmiany zarzutu. Domagał się, aby Paweł M. odpowiadał za morderstwo. Sąd przychylił się do jego wniosku. Szybko okazało się jednak, że nie będzie to miało wpływu na wysokość kary. Pawła M. skazano na 12 lat więzienia.

- Gdy się zorientował, jaka jest sytuacja, własnym ciałem zaczął go gasić. I właśnie ta okoliczność spowodowała, że sąd wymierzył karę w takim wymiarze - tłumaczy Marek Poteralski z Sądu Okręgowego we Wrocławiu.

- Jak wbijam komuś nóż w plecy i próbuję zatamować krew,  to jest to okoliczność łagodząca? - pyta Waldemar Nowacki. Ojciec pana Mariusza zamierza odwołać się od wyroku. Apelację zapowiedzieli też Paweł M. i jego obrońca. Niewykluczone, że sąd drugiej instancji ponownie złagodzi ciążące na oskarżonym zarzuty. Ostateczny wyrok w efekcie może więc okazać się jeszcze niższy.

- Syn nie żyje, ale ten bydlak wyjdzie i zrobi innemu krzywdę - podsumowuje pan Waldemar.*

* skrót materiału

Reporter: Rafał Zalewski

rzalewski@polsat.com.pl