Sześcioosobowa rodzina na skraju nędzy

Państwo Kowalczykowie walczą z chorobą synów i biedą. 9-letni Igor i 4-letni Franciszek cierpią na zanik mięśni. Wraz z rodzicami i dwiema siostrami żyją w zrujnowanym domu, bez ciepłej wody i ogrzewania. Igor nie ma w nim jak poruszać się na wózku, więc pełza po podłodze. Rodzina utrzymuje się za 2 000 zł. Nie starcza na leki, jedzenie i remont dziurawego dachu.

Pani Małgorzata oraz pan Cezary Kowalczykowie pobrali się dziewięć lat temu. Mieszkają w miejscowości Policzna niedaleko Radomia. Mają czworo dzieci. Igor ma 9 lat, Oliwia 8, Julia 7, a Franciszek 4. Jeszcze kilka miesięcy temu, pomimo życia w ogromnej biedzie, rodzina o pomoc nie prosiła. Dziś już musi.

- Brakuje nam nowego domu. Źle się tu mieszka, nie mam swojego pokoju - płacze 8-letnia Oliwa.

- To są ludzie godni. Oni nigdy nie wyciągnęli ręki po pomoc. Skoro mają rodzinę, to utrzymują, że muszą sobie sami poradzić z tym wielkim dramatem: biedą i chorobą dzieci – mówi Monika Witkowska, opiekun koła wolontariatu Pomocna Dłoń w Radomiu.

Kłopoty Kowalczyków zaczęły się dziewięć lat temu, kiedy urodziło się ich pierwsze dziecko - Igor. Chłopiec miał problemy z poruszaniem się. Lekarze nie potrafili zdiagnozować choroby. Z dnia na dzień, z roku na rok stan zdrowia chłopca pogarszał się.

- Syn często się przewracał. Jeden lekarz, powiedział, że to od serca, inny, że od chodzenia na palcach i to przejdzie – wspomina pani Małgorzata Kowalczyk.

Trzy lata temu lekarze w końcu zdiagnozowali chorobę Igora. Chłopiec cierpi na zanik mięśni, nie ma szans na wyleczenie. Jak twierdzą lekarze, choroba gwałtownie postępuje. Igor jeszcze kilka miesięcy temu poruszał się, dziś przykuty jest do wózka inwalidzkiego.  

- Jeszcze do czerwca chodził. Było mi bardzo ciężko, nocami płakałam – rozpacza pani Małgorzata.
- Chodzę na czworaka, bo ciężko wózkiem w domu się obrócić – mówi Igor. 

Niestety, u młodszego syna Franciszka zdiagnozowano tę samą chorobę, która dotknęła Igora. Jemu także grozi kalectwo.

- Nie wyobrażam sobie, że po raz drugi będę przez to przechodzić. Nie życzę nikomu tego, co przeżywam – mówi pani Małgorzata.
- Najbardziej się boję, że jak synowie dorosną, to nie będzie komu się nimi zająć – dodaje pan Cezary.

Sytuacja jest dramatyczna. Pan Cezary stracił pracę w masarni i sześcioosobowa rodzina musi żyć za niewiele ponad 2 000 zł. Kowalczykowie mieszkają w starym, zagrzybionym domu - w 40-metrowym pokoju z kuchnią. Bez ciepłej wody i ogrzewania. Trudno tam choremu Igorowi poruszać się na wózku. Chłopiec więc pełza po podłodze.

Kowalczykowie żyją na skraju nędzy. Brakuje im pieniędzy na leczenie dzieci, brakuje środków na życie. Pomagają im wolontariusze, jednak potrzeby są ciągle bardzo dużo.

- Tu każdego dnia jest walka. Myślę , że za dużo spadło na tę rodzinę – mówi Monika Witkowska, opiekun koła wolontariatu Pomocna Dłoń w Radomiu. *

* skrót materiału

Jeśli chcą Państwo pomóc rodzinie, prosimy o kontakt z redakcją: interwencja@polsat.com.pl

Reporterka: Żanetta Kołodziejczyk-Tymochowicz