Sąsiad „wprowadził się” na balkon

Państwo Adamkowie wynajmują mieszkanie w Malborku, do którego od zawsze przynależał balkon. Dwa lata temu lokal obok kupił Mirosław Z. Mężczyźnie tak spodobał się balkon Adamków, że postanowił zrobić swoje wejście!

Pani Dorota Adamek mieszka w Malborku od urodzenia. Mieszkanie w przedwojennej kamienicy wynajmowali kiedyś jej rodzice, a dziś ona ze swoim mężem. Wiedli spokojne życie do czasu, kiedy ich nowy sąsiad postanowił zrobić remont.

- Pan Z. kupił jedno mieszkanie, które podzielił na dwa odrębne. Uzyskał zgodę wspólnoty na podział, na podłączenie mediów, na zrobienie ogrzewania, natomiast nie postarał się, żeby uzyskać zgodę na ingerencje w ścianę, żeby zrobić okno – mówi pani Dorota.

Na balkon wejść można było tylko przez mieszkanie pani Doroty, przynajmniej tak było do 2013 roku, zanim sąsiad wymienił okno na drzwi balkonowe. Co ciekawe, otrzymał pozwolenie od starostwa, pomimo braku pozwolenia wspólnoty tej kamienicy.

- Ku naszemu zaskoczeniu, pan Z. zaingerował w balkon, który należał do pani Doroty. Na takie działanie wymagana była uchwała wspólnoty, bowiem ingerujemy w zewnętrzną bryłę budynku, zmieniając jej dotychczasowy układ. Mirosław
Z. przyniósł jakieś dokumenty, ale żyliśmy w przekonaniu, że działanie będzie w obrębie stolarki. Podobno w całym tym jego zastępie dokumentów, było już „okno uchylne”. Może ktoś tego nie zauważył – mówi Władysław Krawczyk, prezes Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Malborku.

- Zmiana fasady zewnętrznej wymaga zezwolenia konserwatora, on tego nie posiada, to samowola budowlana – mówi Wiesław Adamek, mąż pani Doroty.

Pani Dorota boi się Mirosława Z. Twierdzi, że nieraz groził jej i jej mężowi. Boi się też wychodzić na balkon. Zgłosiła sprawę do prokuratury. Sam Mirosław Z. jest przekonany, że nic złego nie zrobił, wręcz przeciwnie, uważa że wszystko zgodne z prawem.

- Ten pan mi się odgraża, uderzył mnie podczas jednej z wizyt na balkonie, kopał wszystkie moje rzeczy. Połamał mi stół i krzesła, policja była ciągle. On w każdej chwili może mi wejść do mieszkania. Jest postawiona deska i stół, żebym miała poczucie bezpieczeństwa – mówi pani Dorota, a jej mąż, Wiesław dodaje: Odgrażał się, że po remontach wynajmie to mieszkanie paniom lekkich obyczajów i będziemy mogli korzystać.

- Ja zrobiłem wszystko zgodnie z prawem. Ja zrobiłem projekt budowlany, dostałem na to wszelkiego rodzaju pozwolenia, które były wymagane i sprawa jest załatwiona – powiedział nam Mirosław Z.*

* skrót materiału

Reporter: Angelika Trela

atrela@polsat.cokm.pl