Zima coraz bliżej - w piecu palić nie wolno!
To może być sroga zima dla Danuty Połomskiej i jej sześciorga dzieci. Gdy 35-letnia kobieta próbuje palić w piecu, dym rozchodzi się po całym mieszkaniu. A to śmiertelnie groźne dla domowników. Problemem rodziny jest niesprawny ciąg w przewodach kominowych. Lokal pani Danuty należy do miasta. Urzędnicy rozkładają ręce.
35-letnia Danuta Połomska ze Stargardu Szczecińskiego mówi, że w jej życiu sprawdza się przysłowie: biednemu zawsze wiatr w oczy. Choć w tym przypadku właściwsze byłoby określenie: dym w oczy. Kobieta jest matką 6 dzieci. Kilka lat temu zmarł na nowotwór jej mąż.
- Zostałam sama i to było trudne. Dzieciaki cały czas o nim mówią, płaczą – opowiada Danuta Połomska
- Jak tata żył, to było lepiej, bo miałam też swój świat, mogłam się bawić. A teraz to dom, szkoła – mówi Iza, 15-letnia córka pani Danuty.
Po śmierci męża pani Danuta dostała mieszkanie komunalne od miasta. Wtedy wydawało jej się to ogromnym szczęściem. Kobieta żyje za 2800 złotych, które dostaje z ośrodka pomocy społecznej na całą rodzinę. Musiała zrezygnować z pracy, bo jej niepełnosprawny syn Damian wymaga stałej opieki.
- Twierdzą, że to genetyczne. Mąż miał to w jądrach, a syn w głowie. Objawia się to mdleniem, napadami padaczki, czasami z uszu i nosa leci mu krew. Ja byłabym w stanie zarobić więcej, bo do każdej pracy mnie przyjmą, ale muszę siedzieć w domu i być z nim cały czas. Nigdy nie zalegałam z opłatami. Płacę za mieszkanie, światło, gaz, za leki. Czasem nie wystarcza na wszystko, ale żyję „do przodu” – mówi pani Danuta.
Radość z mieszkania nie trwała długo. W 2012 roku w trakcie palenia zimą w piecu, do domu przedostawał się dym. Kominiarz już wtedy stwierdził, że jest nieprawidłowy ciąg w przewodach kominowych. We wrześniu tego roku pani Danuta z dziećmi o mało nie umarła od dymu. Teraz trwa przerzucanie się odpowiedzialnością między instytucjami o to, co jest zepsute i kto ma to naprawić. Sytuacja budynku, w którym znajduje się mieszkanie, jest skomplikowana.
- Jest to mieszkanka lokalu komunalnego, którego właścicielem jest miasto, a w imieniu miasta zarządza tym lokalem Stargardzkie Towarzystwo Budownictwo Społecznego. My nie możemy niczego nakazać, to wspólnota może podejmować decyzje w tej sprawie - mówi Zdzisław Rygiel, sekretarz miasta w Stargardzie Szczecińskim.
- Budynek jest wspólnotą mieszkaniową, większość to mieszkania własnościowe – opowiada Jan Sawicki z Towarzystwa Budownictwa Społecznego w Stargardzie Szczecińskim (TBS).
Reporter: Zna pan dokument, w którym zdun zakazał użytkowania tego pieca?
Jan Sawicki, TBS: Znam, bezpieczeństwo jest rzeczą najważniejszą. Zdun stwierdził taż, że piec jest sprawny technicznie, natomiast problem tkwi w kominie.
Reporter: Czyj jest komin?
Jan Sawicki, TBS: Dbanie o stan techniczny komina należy do wspólnoty mieszkaniowej w tym przypadku.
Reporter: Czyli firma ZAN (Zarząd i Administracja Nieruchomościami – przyp. red.)?
Jan Sawicki, TBS: Właściciele poprzez firmę ZAN.
- Powiedzieli, że jak palę w piecu, to mam otwierać okna. No to im pokazałam. Otworzyłam okno, rozpaliłam w piecu, to uciekali stąd – mówi pani Danuta.
Mimo wielu prób, nie udało nam się skontaktować z kierownictwem firmy ZAN. Dzień po naszym wyjeździe ze Stargardu Szczecińskiego, na drzwiach budynku zawisła kartka zawiadamiająca, że w całym budynku odbędzie się przegląd przewodów kominowych. Kobieta ma nadzieję, że uda się sprawę wyjaśnić i jej dzieci nie będą musiały marznąc tej zimy.
- Śpię pod kołdrą i kocem, inaczej zmarznę. I tylko ja śpię w tym pokoju, dzieci leżą w drugim, gdzie jest cieplej. Chciałabym żyć normalnie, bo tak się nie da – podsumowuje pani Danuta.*
* skrót materiału
Reporter: Małgorzata Frydrych
mfrydrych@polsat.com.pl