Zabrakło 4 miesięcy. Bez renty po ojcu

Matka samotnie wychowująca dwie córki błaga ZUS o rentę rodzinną po zmarłym ojcu dziewczynek. Urzędnicy odmawiają. Córki nie dostaną nic po tacie, mimo że mężczyzna przepracował w swoim życiu prawie 25 lat! Rodzina żyje na skraju ubóstwa.

- To są chore przepisy! To trzeba jakoś uzdrowić, żeby to było dla ludzi, nie dla urzędu – mówi Zofia Babkowska, babcia dzieci.

27-letnia pani Renata Babkowska z Suwałk od 2014 roku samotnie wychowuje dwie córki: 6-letnią Amelię i 2-letnią Olę. Ojciec dziewczynek od lat chorował na depresję i schizofrenię, które doprowadziły go do desperackiego kroku. Mężczyzna popełnił samobójstwo. Młodsza córka miała wtedy niecałe 5 miesięcy.

- Jak zmarł, to byłam na urlopie macierzyńskim. Musiałam się zapożyczyć, by kupić dziecku pampersy, wszystko. Wynajęcie mieszkania kosztuje tysiąc złotych. Tyle zarobię czasami albo i nie. W tym momencie mam komornika na głowie, więc nawet tego nie mam. A gdzie jeszcze życie? – opisuje swoją trudną sytuację finansową pani Renata.

Gdyby nie pomoc pani Zofii, babci dziewczynek, pani Renata, Amelia i Ola nie byłyby w stanie same się utrzymać za niewiele ponad 1000 złotych plus zasiłki. Pani Zofia przygarnęła dzieci do swojego mieszkania komunalnego, zarabia dorywczo, by zapewnić dziewczynkom jak najlepsze warunki.

Pani Renata wystąpiła do ZUS-u o rentę rodzinną dla dziewczynek po zmarłym ojcu. Zakład Ubezpieczeń Społecznych odmówił przyznania świadczenia. Dlaczego? Okazało się, że panu Tadeuszowi zabrakło 4 miesięcy do pełnych 5 lat składkowych w ciągu ostatnich 10 lat. ZUS-u nie interesuje, że mężczyzna pracował w życiu prawie 25 lat.

- Możemy współczuć, jako ludzie, możemy rozumieć tą trudną sytuację, ale przepis jest przepisem – informuje Anna Krysiewicz z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w Białymstoku.

- Przecież on pracował, odprowadzał składki, on nie był całe życie bezrobotny. A że trochę zachorował i nie pracował, to nie jest chyba powód, żeby teraz jego dzieci nie otrzymały żadnej pomocy – mówi pani Renata. 

Kobieta wierzyła, że dziewczynki otrzymają rentę. Odwołała się od decyzji ZUS-u. Sąd jednak nie wziął pod uwagę sytuacji finansowej samotnej matki i nie przyznał Amelii i Oli prawa do renty.

- Sąd nie może tak naciągnąć przepisów, żeby zmienić decyzje organu rentowego. Wtedy byłaby apelacja z drugiej strony i na pewno takie orzeczenie byłoby skorygowane – informuje Marcin Walczuk z Sądu Okręgowego w Suwałkach.

- Renta pomogłaby mi chociaż w jakiejś części, chociaż pokryć utrzymanie dzieci: ubiór, szkoła, przedszkole - mówi pani Renata.
Podczas realizacji reportażu okazało się, że Amelia i Ola mogą starać się o inne świadczenie - rentę w drodze wyjątku. Pani Renata ma duże szanse na jej otrzymanie ze względu na sytuację materialną i duży staż pracy pana Tadeusza.

- Gdyby się udało, byłabym bardzo wdzięczna. Dla nich to tak niewiele, a dla mnie znaczy bardzo dużo – podsumowuje pani Renata.*

* skrót materiału

Reporter: Klaudia Szumielewicz

kszumielewicz@polsat.com.pl