Na bruk przez skuter inwalidzki

Anna Kwiecińska bez skutera inwalidzkiego praktycznie nie rusza się z domu. Przejście kilkunastu metrów o własnych siłach to dla niej ogromny problem. Skuter musi stać pod dachem, dlatego pani Anna zostawia go na klatce schodowej, przy zejściu do piwnicy. A to przeszkadza sąsiadom - skonfliktowanemu z kobietą małżeństwu. Schorowanej pani Annie cofnięto umowę najmu mieszkania.

58-letnia Anna Kwiecińska z Pleszewa 10 lat temu przeszła udar. Od tego czasu jej życie zmieniło się.

- Nie mogę utrzymać równowagi, dalej niż 50 metrów sama nie przejdę, muszę się czegoś trzymać. Wcześniej chodziłam z balkonikiem. 3 lata temu mąż odkupił skuter, który bardzo usprawnił mi życie – opowiada pani Anna. - Skuter nie może stać na dworze, a już szczególnie zimą, bo tam są akumulatory żelowe, które wymagają temperatury powyżej 0 inaczej nie będą funkcjonowały. Od 3 lat stoi na klatce schodowej, nigdzie indziej nie stał – dodaje pani Anna.

Rok temu doszło do nieporozumienia pani Anny z małżeństwem mieszkającym w tym samym bloku. Pani Anna miała oskarżyć sąsiadkę o podsłuchiwanie. W konflikt wtrącił się mąż sąsiadki, a całe zdarzenie rzutuje na kontakty sąsiedzkie do dziś. Małżeństwu zaczął przeszkadzać skuter pani Anny.

- Zrobiłam kiedyś taką ankietę, żeby się każdy zdeklarował, czy mu przeszkadza skuter przy zejściu do piwnicy. Wszyscy jednogłośnie stwierdzili, że im nie przeszkadza, tylko ten jeden lokator nie podpisał się – opowiada pani Anna.

Skonfliktowani z kobietą sąsiedzi nie zgodzili się na oficjalną wypowiedź przed kamerą. Inni sąsiedzi nie mają problemu ze skuterem stojącym na klatce schodowej.

- Bez tego skutera ona może wyjść tylko kawałek. Nieraz idzie do sklepu, ale to dla niej bardzo dużo – mówi nam pani Maria, sąsiadka pani Anny.

Pani Anna twierdzi, że skonfliktowani z nią sąsiedzi zgłosili Pleszewskiemu Towarzystwu Budownictwa Społecznego, że skuter uniemożliwia im korzystanie z korytarza. Efektem tego jest wypowiedzenie przez PTBS pani Annie umowy najmu mieszkania.

- 16 października dostałam wypowiedzenie umowy najmu. Nie mam się gdzie wyprowadzić. Pleszew nie dysponuje mieszkaniami zastępczymi, a mnie nie stać, żeby wykupić mieszkanie – mówi pani Anna.

Sprawę wyjaśniamy z Alicją Błaszczyk, prezes Pleszewskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego:

Reporter: Na jakiej podstawie wypowiedzieliście pani Annie umowę najmu?
Prezes: Zgodnie z ustawą: jeżeli najemca wykracza w sposób rażący i uporczywy przeciwko porządkowi domowemu…
- Gdzie ten artykuł ma zastosowanie?
- Porządek domowy dotyczy również części wspólnej nieruchomości.
- Czy pani Anna rażąco i uporczywie wykracza przeciwko porządkowi domowemu?
- Tak, bo zagraża bezpieczeństwu mieszkańców.

- Nie znaleźliśmy ani rażącej uporczywości, ani żadnych innych podstaw, by uznać, że lokatorzy nie mogą korzystać ze swoich mieszkań. Wypowiedzenie w naszej ocenie jest bezskuteczne. Jeżeli PTBS chciałby jakiekolwiek dalsze kroki podejmować, musiałby wystąpić na drogę postępowania sądowego wytoczyć pozew o eksmisję – mówi adwokat Marek Matyjaszczyk, który reprezentuje pro bono panią Annę.

Po naszej interwencji pojawiło się światełko w tunelu. Padła propozycja budowy garażu przed wejściem do klatki schodowej. Pozostaje jednak kwestia tego, kto go sfinansuje. Ze wstępnych szacunków Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Pleszewie koszt może przekroczyć 5 000 zł. Dochody pani Anny i jej męża nie przekraczają 2 500 zł. Po odliczeniu wydatków na mieszkanie, leki i opłaty zostaje im niewiele.

- Stronę finansową w 80 procentach bierzemy na siebie, tylko dlatego, że zwolniły się środki, które będziemy mogli przekazać pani Kwiecińskiej. Pozostałe 20 procent, czyli około 1 000 zł pokrywa wnioskodawca – mówi Grażyna Kaczmarek, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Pleszewie.

- Dla mnie to jest wielki majątek, bo 1000 zł to ja mam renty. Takie wydatki są ponad nasze możliwości – opowiada pani Anna.*

* skrót materiału

Reporter: Dominika Grabowska

dgrabowska@polsat.com.pl