Chłopiec zastrzelił kolegę. Byli jak bracia...

Tragedia w Nieledwi nieopodal Żywca. Dwunastoletni Hubert w trakcie zabawy bronią myśliwską śmiertelnie postrzelił swojego rówieśnika – Mateusza. Nie wiedział, że broń ojca jest naładowana. Mieszkańcy są w szoku. Współczują obu rodzinom. Chłopcy byli najbliższymi przyjaciółmi.

Nieledwia to mała miejscowość na Żywiecczyźnie. Na co dzień spokojna i malownicza, od dwóch dni pogrążona w strasznej żałobie. „My tu wszyscy prawie, jak rodzina. Każdy to przeżył, to jest po prostu szok” – opowiada nam jedna z mieszkanek, a inna dodaje: „Moja córka drugi dzień w ogóle nie je. To lubiane dziecko było. Jak to, Jezus Maryjo, mogło się stać?”

Do tragedii doszło w miniony poniedziałek. Hubert i Mateusz – koledzy z klasy - jak zwykle spędzali razem popołudnie. Bawili się w domu Huberta. Tuż po godzinie 15 beztroską zabawę przerwał strzał.

- Ze wstępnych ustaleń żywieckich policjantów wynika, że 12-letni mieszkaniec tej miejscowości, bawiąc się bronią myśliwską swojego ojca, postrzelił śmiertelnie swojego rówieśnika – mówi Mirosława Piątek z Komendy Powiatowej Policji w Żywcu.

- Nacisnął na spust i nie wiedząc o tym, że w środku są naboje, nastąpił wystrzał – dodaje Alicja Borowska z Prokuratury Rejonowej w Żywcu.

Dwunastoletni Hubert oddał jeden strzał. Mimo błyskawicznej akcji ratowniczej, trafiony pociskiem Mateusz zmarł.

- To była śmierć na miejscu. Rozległy uraz czaszkowo-mózgowy, rana postrzałowa głowy, więc nie było szans. Broń była własnością ojca Huberta, który był jej legalnym posiadaczem. Niestety, nie przechowywał jej w miejscu niedostępnym, tylko ogólnodostępnym . Dziecko zainteresowało się nią - mówi Alicja Borowska z Prokuratury Rejonowej w Żywcu.

- Z tego co mówili, to on wrócił z polowania, kiedy dzieciaczków nie było i zasnął. A broń zostawił. Inne miał schowane, jak trzeba. Nie chciałabym być w jego skórze. Z Hubercikiem jest podobno ciężko. W ogóle nie ma z nim kontaktu, straszne…  – mówi pracownica jednego ze sklepów.

Mieszkańcy Nieledwi są w szoku. Nie mogą pogodzić się z tragedią. Tym bardziej, że chłopcy od dziecka byli najlepszymi przyjaciółmi. 

- Oni wychowani są na jednym placu. Do szkoły razem, ze szkoły razem, jak bliźniacy byli – słyszymy od jednej z mieszkanek.

- Dwunastolatek nie może odpowiadać za wypadek, ponieważ ustawa o postępowaniu w sprawach nieletnich przewiduje odpowiedzialność od 13. roku życia – informuje Alicja Borowska z Prokuratury Rejonowej w Żywcu.

Żywieccy śledczy nie ukrywają jednak,  że w sprawie o nieumyślne spowodowanie śmierci Mateusza najprawdopodobniej pojawią się zarzuty. Mieszkańcy Nieledwi wiedzą jednak swoje: najgorsza z możliwych kar obie rodziny już spotkała…

- Tu wszyscy żałują jedną i drugą stronę. Ani jeden nie powiedział złego słowa na tę rodzinę, której chłopczyk wystrzelił. Ani jeden. Oni lubili się ponad życie – podsumowuje jedna z mieszkanek.*

* skrót materiału

Reporter: Irmina Brachacz-Przesmycka

ibrachacz@polsat.com.pl