„Ile można cierpieć?” Jej los w rękach urzędników

Dramatyczna walka o życie Adrianny Andrzejewskiej z Gdańska. Osiemnastolatkę zaatakował nowotwór mózgu. Ada z dnia na dzień traci wzrok, siły i nadzieję na lepsze jutro. Jedynym ratunkiem dla niej jest bezoperacyjna terapia protonowa w klinice w Krakowie. Lekarze i ultranowoczesny sprzęt już dziś mogą ratować życie. Niestety, brakuje zgody Ministerstwa Zdrowia.

- Jak można wycenić życie dziecka? Ile jest warte dla urzędników? Dla nas jest najważniejsza – płacze Urszula Andrzejewska, matka Adrianny.

Adrianna Andrzejewska ma 18 lat, mieszka w Gdańsku. Gdy miała zaledwie 5 lat, z dnia na dzień zaczęły pojawiać się u niej zaburzenia świadomości oraz problemy z widzeniem. Po licznych badaniach lekarze zdiagnozowali dziewczynkę. Okazało się, iż Ada ma guza mózgu.

- Córka miała napady agresji, zaburzenia sytości i głodu, odczuwania temperatury. Obniżyła jej się krzepliwość krwi – opowiada Krzysztof Andrzejewski.

Adrianna przeszła operację usunięcia guza. Po ośmiu latach kolejny raz ratowano jej życie, a dwa lata temu Adriannie musiano przeszczepić wątrobę. Na szczęście szanse otrzymała.

- To był najdłuższy dzień w moim życiu, oczekiwanie na zakończenie operacji – mówi Urszula Andrzejewska, matka Adrianny.

Po kolejnych walkach o życie Adrianny, rodzina w końcu uwierzyła, iż najgorsze już ma za sobą. Jednak kilka miesięcy temu okazało się, iż osiemnastolatkę znów zaatakował nowotwór mózgu. Atakuje tak mocno, iż dziewczyna z dnia na dzień traci wzrok i walczy o życie.

- Na prawe oko nie widzę prawie nic, jedynie ruch ręki. Po pierwszym przeszczepie już nie miałam siły, a teraz… Ile można cierpieć? – pyta Adrianna.

Po licznych konsultacjach lekarskich okazało się, że jedynym ratunkiem dla dziewczyny mogłaby być bezoperacyjna terapia protonowa w klinice w Krakowie. Jednak klinika, choć gotowa do działania, pacjentów nadal nie przyjmuje. Mieści się ona na terenie Centrum Cyklotronowym Bronowice w Krakowie, placówce Instytutu Fizyki Jądrowej PAN.

- Żeby można było rozpocząć leczenie, potrzebny jest szereg decyzji administracyjnych. To jest proces administracyjny Ministerstwa Zdrowia. To ono zdecyduje, od kiedy będziemy mogli przyjmować pacjentów na zabiegi protonowe. My mamy sprzęt światowej klasy – mówi prof. Marek Jeżabek, dyrektor Instytutu Fizyki Jądrowej PAN w Krakowie.

- Córka powinna być już po naświetlaniu. Myślę, że nie jesteśmy jedynymi, którzy zmagają się z procedurami. Dziwne jest tylko to, że za tymi procedurami stoją ludzie – komentuje Krzysztof Andrzejewski.

Adrianna jest podopieczną jednego z gdańskich stowarzyszeń. Razem z rodzicami robiło ono wszystko, by szukać ratunku dla bardzo chorej Ady w Ministerstwie Zdrowia. Bez rezultatu. My również próbowaliśmy interweniować w resorcie. To treść maila, jaki otrzymaliśmy:

„Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji prowadzi obecnie prace analityczne dotyczące wyceny rekomendowanych świadczeń. Prace te są obecnie na ukończeniu, wydanie obwieszczenia w tej sprawie planowane jest w listopadzie br. Możliwości leczenia Pacjentki, której sprawę zamierza Pani poruszyć w programie, zostały przesłane Narodowemu Funduszowi Zdrowia, który przekaże informacje dotyczące możliwości finansowania przez Fundusz leczenia pacjentów za granicą.

Rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia Krzysztof Bąk”

Dziewczynę czekają kolejne tygodnie procedur zanim okaże się, gdzie może być leczona i czy Adriannę wspomoże finansowo NFZ. Czas niestety ucieka.

- Każda godzina, każdy dzień jest dla nas na wagę złota – mówi Urszula Andrzejewska, matka Adrianny.

- Najbardziej boję się, że stracę wzrok i nie będę mogła normalnie funkcjonować, przeraża mnie, że mogę stracić życie. Zadaje sobie pytania: ile można cierpieć – rozpacza Adrianna. *

* skrót materiału

Reporter: Żanetta Kołodziejczyk-Tymochowicz
interwencja@polsat.com.pl