Strażak stracił nogi. Żyje w ruderze, bez łazienki
Niepełnosprawny Piotr Sikora żyje w stuletniej chacie bez łazienki i centralnego ogrzewania. Choroba odebrała mu nogi oraz największą pasję - bycie strażakiem. Z pomocą mężczyźnie przyszli koledzy z jednostki. Chcą własnymi siłami zaadaptować mały budynek gospodarczy dla pana Piotra. Gmina odmawia pomocy, dlatego proszą o wsparcie: pieniądze lub materiały budowlane.
54-letni Piotr Sikora z Izdebnika niedaleko Kalwarii Zebrzydowskiej przez 25 lat był strażakiem. Poświęcał swoje życie dla dobra innych, za co otrzymywał medale. W 2009 roku udar i amputacja obu nóg z powodu miażdżycy, odebrały mu największą pasję - pomaganie ludziom.
- Zawsze chętnie biegł na sygnał syreny. Jeżeli on kiedyś pomagał, to jak my możemy jemu nie pomóc? - pyta Marek Kwaśnica, prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Izdebniku.
Pan Piotr mieszka w stuletniej chacie. Dopóki żyła jego matka, dawali sobie radę. Dziś były strażak żyje bez ogrzewania i łazienki w rozpadającym się domu, po którym ciężko poruszać się mężczyźnie na wózku inwalidzkim.
- Już wcześniej myślałem o remoncie, ale chorowałem na nogi, więc część środków szła na lekarstwa. Na tyle, ile wystarczyło, to się robiło. Jeździć jest trudno. Drzewa sobie przywiozę na wózku z pola, a jak nie, to mi przyniosą. Takie są tu warunki- opowiada pan Piotr.
Pan Piotr otrzymuje 1000 zł renty inwalidzkiej, która nie wystarcza na wykupienie wszystkich leków. Z pomocą przyszli sąsiedzi i koledzy ze straży pożarnej, którzy wspólnymi siłami chcą kupić dla niego protezy i zaadaptować budynek gospodarczy.
- Chcemy niewiele: wyremontować jeden, najwyżej dwa pokoje, a przede wszystkim zrobić łazienkę, doprowadzić wodę do tego pomieszczenia. Myślę, że to nam się uda - mówi Marek Kwaśnica, prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Izdebniku.
- Trzeba zrobić tak, żeby wózkiem wszędzie dojechał mimo tych progów, mimo tych barier. Podjazdy, łazienkę, żeby wszystko było na jednym poziomie - dodaje Adam Malina, kolega pana Piotra ze straży pożarnej.
Gminny ośrodek pomocy społecznej nie jest w stanie wesprzeć pana Piotra, bo mężczyzna przekracza dochód. Niepełnosprawny marzy o miejscu, gdzie mógłby się normalnie poruszać i umyć. Liczył na pomoc wójta gminy, której nie otrzymał.
- Gmina nie jest w kompetencji, żeby wybudować budynek, czy wyremontować to. Nie mamy żadnych środków na taką pomoc - mówi Tadeusz Łopata, wójt gminy Lanckorona.
- Wójt niby chce coś, ale jak przyjdzie co do czego, to nie chce rozmawiać na ten temat. On uważa, że się na niego nasyła ludzi - komentuje pan Piotr.
Wójt: Nie mam narzędzi do tego, żeby mu pomóc. Ja mu pomogę z prywatnej stopy, ale chcę wiedzieć, kiedy zaczną (strażacy) coś robić, bo na razie to jest wielki szum.
Reporter: Władza, jeśli nie może, bo coś ją ogranicza, to próbuje innymi środkami zorganizować jakąś pomoc. Dlaczego pan się nie przyłączy do OSP?
- OSP pomoc zadeklarowało samo, bez wójta, bez gminy.
- Ja pana nie rozumiem, czy pan nie chce, czy pan nie może pomóc?
- Ale ja też pani nie rozumiem. Pani chce wymusić coś na mnie, a nie wymusi pani.
- Jedyny ratunek to w ludziach i firmach, które mają chęć pomóc - podsumowuje pan Piotr.*
* skrót materiału
Jeżeli chcą państwo pomóc panu Piotrowi, prosimy o kontakt z reporterem: kszumielewicz@polsat.com.pl lub redakcją: interwencja@polsat.com.pl, tel: 22 514 41 26.
Reporter: Klaudia Szumielewicz