Sama w czterech pokojach. Córki z wnuczką nie wpuszcza

Aneta Kawalec z dwuletnią, chorą córką nie może wrócić do rodzinnego mieszkania, w którym jest zameldowana. Na bruk wyrzuciła ją matka. Pani Aneta od stycznia ma prawomocny wyrok, który nakazuje z powrotem wpuścić ją do lokalu. Matka prawa jednak nie respektuje. Miejsca dla córki i wnuczki nie znalazła ani w mieszkaniu, ani w sercu.

42-letnia pani Aneta Kawalec z Rzeszowa nie potrafi spokojnie myśleć o swojej skomplikowanej relacji z matką. Jak twierdzi, jej dzieciństwo, a potem dorosłe życie w rodzinnym domu, było koszmarem. Jedyne oparcie miała w ojcu, ale ten niestety zmarł, kiedy pani Aneta miała 18 lat.

- Matka wyżywała się na mnie psychicznie: obrażała, poniżała, wiecznie krzyczała na mnie.
Dopiero mój tata, przed swoją śmiercią, powiedział mi: Aneta, ty jesteś rzeczywiście źle traktowana. Ja te słowa do tej pory wspominam jako coś miłego, bo ktoś wreszcie zwrócił na to uwagę – opowiada pani Aneta i dodaje: Przez jakiś czas mówiłam matce, że chciałabym to mieszkanie zamienić na dwa mniejsze. I od tego zaczęło się najgorsze. Nie mogłam dostać się do mieszkania, a policja mówiła, że nic nie mogą zrobić.

Mieszkanie jest komunalne, ma cztery pokoje. Głównym najemcą jest matka. W sierpniu 2012 roku pani Aneta trafiła do szpitala. Przeżyła szok, kiedy po zakończonym leczeniu chciała wrócić do domu.

- Ona mnie po prostu wyrzuciła stamtąd. Jestem tam zameldowana od 1987 roku. Przez 8 miesięcy mieszkałam w schronisku. Jak dowiedziałam się, że jestem w ciąży, to kierowniczka załatwiła mi miejsce w domu samotnej matki, ale tam można tylko pół roku przebywać – opowiada pani Aneta.

Kobieta zmuszona była 2 lata temu wynająć mieszkanie. Wtedy też  urodziła córeczkę Julię. Dziewczynka choruje na zespół Downa. Samotnej matce opłata za wynajem pochłania ponad 60 procent pieniędzy, które dostaje na chore dziecko. Rozpoczęła batalię sądową o możliwość powrotu do mieszkania, z którego została wyrzucona.

Reporter: Jest wyrok sądowy. Pani Aneta może wejść, powinna wręcz wejść do mieszkania, w którym jest zameldowana?
Alicja Kuroń z Sądu Rejonowego w Rzeszowie: Tak jest. Ten wyrok jest wykonalny od stycznia 2015 roku, kiedy to sąd okręgowy utrzymał w mocy orzeczenie Sądu Rejonowego w Rzeszowie.

Matka pani Anety uważa jednak inaczej:

Matka: Ja wniosłam apelację.
Reporter: Apelacja jest odrzucona, jest już prawomocny wyrok.
- Nie ma takiego.
- Jest, byłam w sądzie.
- 19 listopada jest sprawa w urzędzie miasta.
- Ale urząd nie decyduje, sąd już zdecydował.

- Matka złożyła do urzędu miasta wniosek z prośbą o wymeldowanie córki – mówi Maciej Chłodnicki, rzecznik prasowy prezydenta Rzeszowa.

Mieszkanie, w którym mieszka matka, jest zadłużone. Mimo to urzędnicy nic z tym nie robią.

- Urząd miasta nie powinien bezczynnie przyglądać się tej sytuacji. Umowa najmu może być wypowiedziana, jeśli najemca zalega co najmniej za trzy okresy płatnicze z opłatą czynszową. Może ewentualnie zamienić to mieszkanie na dwa mniejsze, jeśli skutecznie tę umowę wypowie – mówi Iwona Kusio-Szalak, radca prawny.

Reporter: Czy  miasto, jako właściciel mieszkania, nie mogłoby zamienić tego dużego mieszkania na dwa mniejsze?
Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa: Nie, ponieważ w Rzeszowie czeka się około 8 lat na mieszkanie.

Zrozpaczona pani Aneta zwróciła się do komornika o wszczęcie postępowania egzekucyjnego. Niestety na jego wykonanie nie ma pieniędzy.

- Trzeba zapłacić za asystę policji, która będzie przywołana do czynności egzekucyjnych, za wprowadzenie do mieszkania i za wydanie kluczy. W sumie to około 3000 zł – wylicza  Stanisław Różański, przewodniczący Izby Komorniczej w Rzeszowie.
- 5 czerwca złożyłam do sądu wniosek  o zwolnienie z kosztów  komorniczych, ale do tej pory żadnej odpowiedzi nie dostałam – mówi pani Aneta.

W dniu realizacji reportażu okazało się, że sąd właśnie wydał korzystny dla pani Anety werdykt.

- W dniu dzisiejszym zapadła decyzja uwzględniająca wniosek wnioskodawczyni. Sąd zwalnia wnioskodawczynię całkowicie od ponoszenia kosztów postępowania egzekucyjnego – informuje Alicja Kuroń z Sądu Rejonowego w Rzeszowie.

- Może jakbym była sama, to bym się poddała, zrezygnowała, ale ze względu na Julię stwierdziłam, że się nie poddam – podsumowuje pani Aneta.*

* skrót materiału

Reporter: Małgorzata Frydrych

mfrydrych@polsat.com.pl