Ważne tylko dla ojczyma. Matka wybrała alkohol

Dramat sióstr. 17-letnia Paulina i 14-letnia Aleksandra najmocniej na świecie pragną żyć pod opieką swojego ojczyma Pawła. Ich matka od rodziny woli alkohol. Teraz odsiaduje wyrok za kradzieże. Pan Paweł walczy w sądzie o opiekę nad pasierbicami. Zanim zapadnie decyzja, sąd wyda wyrok w sprawie pozbawienia praw rodzicielskich matki i o dalszym losie Pauliny i Aleksandry. Mogą one trafić do domu dziecka.

17-letnia Paulina z małej miejscowości niedaleko Giżycka swoje dzieciństwo z matką i biologicznym ojcem wspomina jako największy koszmar. Jej rodzice nigdy nie byli małżeństwem. Kiedy miała 6 lat , a jej młodsza siostra Aleksandra rok, zamieszkały wraz z matką u pana Pawła. Paulina była przeszczęśliwa, bo w końcu ktoś stworzył jej poczucie bezpieczeństwa.

- Ona nigdy nie była dobrą matką. Odkąd pamiętam,  piła, nie interesowała się mną, zawsze byłam takim popychadłem. To ja oczywiście musiałam pilnować Oli, bo matki nigdy nie było albo była pijana. A ojciec albo pił z nią, albo szedł do kolegów pić – opowiada Paulina.

- Paweł wiedział, jaka matka jest. Gdy go kiedyś zapytałam, dlaczego w ogóle się z nią związał,  to mi powiedział, że zrobił to dla mnie i dla Oli.

- Jestem chrzestnym Pauliny, czyli ja ich znałem jeszcze przed narodzeniem dzieci. Biologiczny ojciec Pauliny jest notorycznym alkoholikiem. Przy nim Barbara inaczej się zachowywała. Wyglądało tak, że ona jest bardziej pokrzywdzona przez niego, niż sama się krzywdzi alkoholizmem. Potem stopniowo zaczęło to wyglądać zupełnie inaczej – mówi Paweł Ogrodowczyk, ojczym Pauliny i Aleksandry.

Pan Paweł ożenił się z matką dziewczynek. Początki związku były nawet obiecujące. Urodził się 9-letni dziś Kamil, a potem 3-letnia Maja. Wszyscy mieli ogromną nadzieję, że matka dzieci przestanie pić. Niestety, tak się nie stało.

- Czasami było tak, że ja wracałam do domu, siadałam i płakałam, bo nie miałam już siły. W domu był bałagan, matka spała pijana, a obok niej leżała malutka Maja. Jak Paweł zabrał głos, to zaraz dosłownie latały szklanki i talerze, bo ona taka była – opowiada Paulina.

- Wielokrotnie było tak, że ja wyszedłem do pracy, a Paulina już nie zdążyła wyjść do szkoły, bo ona zabrała się i poszła z domu. Paulina musiała zostać, żeby zaopiekować się dziećmi – mówi pan Paweł.

- Matka znikała. Ostatnio nie było jej pół roku. Paweł mi zastępuje matkę i ojca. Potrafi pracować 13 godzin dziennie. Czasami ma łzy w oczach, bo już nie ma siły – dodaje Paulina.

Pan Paweł złożył wniosek o rozwód oraz o opiekę nad Pauliną i Aleksandrą. Sytuacja w domu stawała się coraz bardziej dramatyczna. U Pauliny zdiagnozowano chorobę nowotworową , a 4 miesiące temu matka dzieci trafiła do zakładu karnego za kradzieże. Pan Paweł został z dziećmi i nieuregulowaną sytuacją prawną.

- Paulina jest dosyć  poważnie chora, niestety nie jest to do końca zdiagnozowane. Mdleje nam czasami po kilka razy dziennie – opowiada pani Paweł.

Cała rodzina żyje teraz w potwornym napięciu, a szczególnie Paulina i jej siostra Aleksandra. Sąd nie zdecydował jeszcze o przydzieleniu praw ojczymowi. Dziadkowie nie wyrazili zgody na zaopiekowanie się wnuczkami. Dlaczego?  Udaliśmy się do Danuty i Stanisława Golbów:

Babka dziewczynek: Takiej rozmowy nie było, że my nie chcemy, w sądzie nie było.
Reporter: „Niech idą do domu dziecka”. Czy dziewczynki usłyszały kiedyś coś takiego?
Babka: Jak ma tak być, jak jeszcze matka z nimi była, że ma tu być pijaństwo, to lepiej, by ich miejsce było w domu dziecka.

- Sędzia powiedziała, że jeżeli Paweł dostanie z poradni psychologiczno-pedagogicznej negatywną opinię odnośnie rodziny zastępczej, to pójdziemy z Olą do domu dziecka – mówi nam Paulina. Jej sytuacji nie ułatwia opinia dziadków o Pawle Ogrodowczyku.

Paulina: Psycholog w tej opinii napisała, że z opinii dziadków o ojczymie dziewczynek wynika, że nie nadaje się on do wychowywania dzieci, bo nie jest dla nich dobrym autorytetem. Wy to powiedzieliście. Dlaczego?
Dziadek dziewczynek: Dobrze, powiedziałem i jeszcze raz to powtórzę teraz, przed kamerą. Powiedziałem to, bo byłem wściekły na niego.
Paulina: Chcieliście zrobić na złość Pawłowi, a zrobiliście na złość mnie i Oli.

- Nie chcę iść do domu dziecka, chcemy zostać z Pawłem. Nie tyle boję się o siebie, bo spędzę tam rok, ale boje się o Olę, ona nie da rady – mówi 17-letnia Paulina.*

* skrót materiału

Reporter: Małgorzata Frydrych

mfrydrych@polsat.com.pl