Niepełnosprawny nie dojedzie do szkoły. Gmina odmawia transportu
Niepełnosprawny 21-letni Tomasz z Wejherowa nie jest w stanie sam dojeżdżać do szkoły. Sfinansowania transportu odmówiła mu gmina. Pan Tomasz ma problemy z mówieniem, chodzeniem i utrzymaniem równowagi. Chce zostać grafikiem komputerowym. Jego koledzy z klasy są dowożeni do szkoły przez swoje gminy. W Wejherowie takim niepełnosprawnym nie pomagają.
Tomasz ma 21 lat, od urodzenia jest niepełnosprawny. Mimo swojego kalectwa ukończył integracyjną szkołę podstawową, gimnazjum i liceum w Gdańsku oddalonym o prawie 50 kilometrów od Wejherowa gdzie mieszka.
- Tomek ma mózgowe porażenie dziecięce pod postacią tetraparezy spastycznej, czyli wielokończynowe. Jest to choroba, która uniemożliwia mu samodzielne poruszanie – mówi Iwona Czarnecka, mama niepełnosprawnego Tomasza.
Tomek w zeszłym roku zdał maturę i chce uczyć się dalej. Marzy, żeby zostać grafikiem komputerowym. Taką szanse daje mu Centrum Kształcenia Ustawicznego Nr 1 w Gdańsku. Matka chłopca poprosiła wejherowski urząd gminy, żeby dwa razy w tygodniu dowoził jej dziecko na zajęcia. Urzędnicy odmówili.
- To wynika z przepisów ustawy o systemie oświaty, które określają, komu taki dowóz przyznawać. Można przyznać osobie niepełnosprawnej, która nie ukończyła 21. roku życia – mówi Krzysztof Sapieha, kierownik Referatu Oświaty Urzędu Gminy Wejherowo.
- Prowadzimy wykłady i ćwiczenia. Jest to szansa dla Tomka. Po zakończeniu tego kursu, zdobycia tytułu technika, ma możliwość zaistnienia na rynku pracy – mówi Maria Kluszczyk, wicedyrektor Centrum Kształcenia Ustawicznego nr 1 w Gdańsku.
Niepełnosprawny chłopak, aby dotrzeć do szkoły musi jechać dwoma autobusami i trójmiejską szybką koleją miejską. Nie jest na tyle samodzielny, żeby tę drogę pokonać sam. A jego matka nie jest w stanie za każdym razem mu towarzyszyć.
- Jestem nauczycielką, pracuję w szkole, mam troje dzieci. Muszę zarobić na utrzymanie domu. Zwróciłam się do urzędu gminy o pomoc w dowozie syna do szkoły. Otrzymałam odmowę. W uzasadnieniu napisano, że syn ukończył obowiązkową edukację szkolną – mówi Iwona Czarnecka, matka Tomka.
W naszej obecności pani Iwona złożyła w urzędzie gminy wniosek z prośbą o ponowne rozpatrzenie sprawy. Zdaniem radcy prawnego Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie z Wejherowa gmina błędnie interpretuje przepisy i urzędnicy mają obowiązek dowozić Tomasza na zajęcia.
- Trudno się zgodzić z argumentacją gminy, która odmówiła takiego prawa. Gmina uzasadniła to tym, że w sprawie Tomka został wykonany obowiązek szkolny. Obowiązek taki istnieje do ukończenia przez taką osobę 25 lat, pod warunkiem, że jest to niepełnosprawność sprężona. A tutaj tak jest. Tomek jest niepełnosprawny zarówno ruchowo, jak i neurologicznie – tłumaczy Karol Jaworski, radca prawny Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Wejherowie.
Rozmawiamy z Krzysztofem Sapiehą, kierownikiem Referatu Oświaty Urzędu Gminy Wejherowo:
Reporter: Chodzi o zwykłą, ludzką przyzwoitość, a nie o biurokratyczne patrzenie na słupki.
Urzędnik: To, co mogę, robię. Tyle mogę powiedzieć.
- Nie pomyślał pan, żeby usiąść z wójtem i przedyskutować ten problem?
- Rozmawialiśmy z prawnikiem, zależy nam na dzieciach niepełnosprawnych. Nie widzimy możliwości rozwiązania tego problemu.
- Nie ma pan sobie nic do zarzucenia?
- Zawsze można zrobić więcej.
To, co dla urzędników z Wejherowa jest niewykonalne, dla innych nie stanowi problemu. Niepełnosprawny 21-letni Kuba mieszka w gminie Pszczółki koło Pruszcza Gdańskiego. I także uczy się w tej samej szkole pomaturalnej, w której Tomek.
- Mój syn uczęszcza razem z Tomkiem do jednej klasy w Gdańsku. Nasza gmina zapewnia nam transport do szkoły i ze szkoły – opowiada Irena Kogut, matka Kuby, kolegi z klasy Tomka.
- Dowozimy uczniów niepełnosprawnych, reagujemy na wszystkie wnioski. Gdyby się okazało, że ustawa wprost zabrania mi dofinansowywać, a dziecko ma 24 lata i ma tylko niepełnosprawność ruchową, to byśmy dofinansowali dojazd nie korzystając z ustawy. Są inne formy, z których wystarczy skorzystać przy odrobinie dobrej woli – mówi Hanna Brejwo, wójt gminy Pszczółki.
- Podroż sprawia trudności, bo syn nie może opanować swoich ruchów przy hamowaniu, a nie zawsze może usiąść. Postępowanie urzędnika uważam za bezduszne – podsumowuje Iwona Czarnecka, mama niepełnosprawnego Tomasza.*
* skrót materiału
Reporter: Artur Borzęcki
aborzecki@polsat.com.pl