Bez alimentów, bo… ojciec dzieci ogłosił upadłość
Z dwojgiem dziećmi bez środków do życia. Pani Ewa przestała dostawać pieniądze na dzieci z funduszu alimentacyjnego. Wszystko dlatego, że jej były mąż ogłosił upadłość konsumencką. Urzędniczki pomocy społecznej mówią, że jeszcze nie miały takiego przypadku i nie wiedzą, co robić. Na wszelki wypadek pieniędzy pani Ewie nie przelały. Ruszyliśmy z pomocą.
Pani Ewa i pan Leszek byli małżeństwem 18 lat. Mają dwoje dzieci: 16-letnią Dominikę i 19-letniego Damiana. W 2012 roku pani Ewa i pan Leszek rozwiedli się. Dzieci zostały z matką, a ojciec zgodnie z orzeczeniem sądu miał płacić alimenty.
- Sąd przyznał po 500 zł na dziecko. Od samego początku płacił mi ośrodek – mówi pani Ewa.
- Alimenty potrzebne mi są na ubrania, na dojazdy codzienne do szkoły, na studia, na swoje wydatki. Mama nie jest w stanie nam wszystkiego zapewnić – opowiada Damian Cieplak, syn pani Ewy.
MOPS regularnie wypłacał alimenty pani Ewie - aż do teraz. Kiedy w listopadzie poszła do banku po pieniądze, spotkała ją niemiła niespodzianka. Pieniędzy na koncie nie było.
Kiedy pani Ewa poszła do MOPS-u, otrzymała informację, że alimenty zostały wstrzymane, ponieważ były mąż ogłosił upadłość kosumencką, a komornik zawiesił wobec niego egzekucję.
- Ogłoszenie upadłości to bankructwo. Ale to nie znaczy, że długi się kasują. Wchodzi syndyk, który zarządza całą masą spadkową. Mało tego, są wierzyciele tacy, jak uprawnieni do alimentów. Oni zawsze dostaną swoje pieniądze – mówi Tomasz Fornalski z Izby Komorniczej w Lublinie.
- Absolutnie nie powinno to wpływać na decyzję funduszu alimentacyjnego. Fundusz alimentacyjny ma podstawy do zawieszenia wypłacania świadczenia w przypadkach określonych w ustawie. Nie ma tam, jako podstawy postanowienia, decyzji komornika o zawieszeniu postępowania egzekucyjnego – dodaje Dariusz Abramowicz z Sądu Okręgowego w Lublinie.
Sprawę próbowaliśmy wyjaśnić w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej w Bychawie. Urzędniczki stwierdziły, że nigdy nie miały do czynienia z taką sytuacją, więc nie wiedzą, co zrobić.
- Nie trzeba być takim roszczeniowym. Nie jest naszą winą, że dłużnik ogłosił upadłość. My, żeby być pewni, do
czasu aż zostanie rozstrzygnięta ta upadłość, nie będziemy płacić 1000 zł miesięćznie. Gdyby dłużnik miał to wszystko umorzone, musielibyśmy dochodzić zwrotu tych pieniędzy. One pochodzą z budżetu państwa – powiedziała urzędniczka MOPS-u.
Z byłym mężem pani Ewy nie udało nam sie skontaktować. Interweniowaliśmy w Urzędzie Miasta w Bychawie, który nadzoruje pracę MOPS-u. Pani sekretarz obiecała, że przyjrzy się sprawie. Następnego dnia miała dla nas dobre informacje.
- Ośrodek pomocy społecznej bezpodstawnie zawiesił wypłatę alimentów z funduszu. W związku z tym dziś z samego rana poleciłam kierownik ośrodka niezwłoczną wypłatę świadczeń. Zwróciłam się też o wszechstronne wyjaśnienia.
Wnioski przedłożę burmistrzowi, ponieważ dyrektor ośrodka pomocy podlega ocenie przez burmistrza Bychawy – powiedziała Jolanta Cajzer, sekretarz gminy Bychawa.
- Dziękuję bardzo, to dobra wiadomość. Szkoda, że aż do państwa musiałam to zgłaszać. Bardzo to było potrzebne – ucieszyła się pani Ewa.*
* skrót materiału
Reporter: Paulina Bąk
pbak@polsat.com.pl