25 lat więzienia zbrodnię w Rakowiskach

Wyrok w głośnej sprawie morderstwa w Rakowiskach. Zuzanna M. i Kamil N. zostali dziś skazani na 25 lat więzienia za zabójstwo rodziców chłopaka. Sąd zastrzegł, że o warunkowe zwolnienie mogą się starać najwcześniej po 20 latach odbywania kary.

- To był jakiś wymyślony spektakl rzezi, dziabania. Ta zbrodnia i jej przebieg… po prostu mózg rozrywa – mówi dr Paweł Moczydłowski, kryminolog, były szef więziennictwa.

Rakowiska – mała miejscowość w pobliżu Białej Podlaskiej. Rok temu doszło tam do potwornej zbrodni. W swoim domu zamordowany został pułkownik Jerzy N. –oficer Straży Granicznej. Razem z nim zginęła jego żona, Agnieszka – nauczycielka rosyjskiego w jednym z bialskich liceów.

- Byłem chyba jedyną osobą, która to słyszała w nocy. Wpół do trzeciej. Wołała o pomoc, ratunku. To był krzyk, jednocześnie ze szczekaniem psa. Myślałem, że pies jakąś kobietę zaatakował – opowiadał nam sąsiad Jerzego i Agnieszki N.

- To wszystko było zaplanowane, jak w kryminałach, tylko realizacja była taka, że już następnego dnia policja schwytała potencjalnych sprawców – mówi Beata Syk-Jankowska z Prokuratury Okręgowej w Lublinie.

Niemal natychmiast, w gronie podejrzanych znalazł się Kamil N. 18 - letni syn ofiar. Po kilku godzinach poszukiwań policjanci odnaleźli go… w Krakowie. Był w towarzystwie swojej dziewczyny. Początkującej poetki – Zuzanny M. Oboje przyznali się do morderstwa. Zabili, bo rodzice chłopaka nie chcieli zaakceptować ich związku.

- Gdy ojciec zorientował się, że stoi nad nim syn z nożem, nawet nie próbował się przed nim bronić. To było jego dziecko. Ona zaczęła go gryźć, kąsać, wepchnęła palce w oczodoły, matka chciała wybiec z domu i wezwać pomoc.
Udało jej się co prawda otworzyć drzwi i wyjść z mieszkania, ale to było wszystko. Syn poderżnął własnej matce gardło. Najokrutniejszą rzeczą była próba ukrycia śladów DNA Zuzanny, która gryzła N., czyli ojca Kamila po rękach. Oni próbowali te ręce odciąć nożami – opowiada Ryszard Godlewski, dziennikarz Super Expressu.

Na prośbę śledczych Zuzanna i Kamil odtworzyli szczegóły zbrodni podczas wizji lokalnej. Nie okazywali emocji. Uśmiechali się do filmujących ich kamer. Prokurator zdecydował o skierowaniu ich na badania psychiatryczne. Oboje okazali się poczytalni. W chwili zbrodni nie byli też pod wpływem alkoholu ani narkotyków.

- Teza obrony Kamila dotyczy tego, że był zmanipulowany przez Zuzannę. W ocenie prokuratury to teza niewłaściwa. To było wspólne, równoległe działanie dwojga oskarżonych – mówi Beata Syk-Jankowska z Prokuratury Okręgowej w Lublinie.

Dwa dni przed zabójstwem Kamil skończył 18 lat. Jako jedyny syn państwa N., zgodnie z prawem, po morderstwie powinien odziedziczyć ich majątek. Dom, samochody, gotówkę – wszystko o łącznej wartości ponad miliona złotych. We wrześniu zeszłego roku sąd uznał go jednak za niegodnego spadku.

Kamil i Zuzanna od roku przebywają w areszcie. Nie sprawiają kłopotów. Zuzanna pracuje nawet w więziennej bibliotece. Nie ma kontaktu z Kamilem. Za murem regularnie odwiedza ją matka.

Dziś Sąd Okręgowy w Lublinie wydał wyrok. Zuzanna i Kamil zostali skazani na 25 lat więzienia. Za 20 lat będą mogli ubiegać się o przedterminowe zwolnienie.

- Będą siedzieć długie lata. Tu raczej jest mowa o przemianie, która może w nich nastąpić lub nie. Nigdy nie należy zamykać ludziom drzwi do takiej przemiany – mówi dr Paweł Moczydłowski, psycholog, były szef więziennictwa.

- Po prawomocnym wyroku jest już tylko i wyłącznie długa cisza. Ci ludzie, zabijając rodziców Kamila N., tak naprawdę zakończyli swoje życie - uważa Beata Syk-Jankowska z Prokuratury Okręgowej w Lublinie.*

* skrót materiału

Reporter: Rafał Zalewski

rzalewski@polsat.com.pl