Zgoliła głowę i udawała chorą. A ludzie wpłacali…

Aldona G. zgoliła głowę i wmawiała wszystkim, że ma raka szyjki macicy, a w związku z tym przechodzi ciężką chemioterapię. Pomocy szukała przez portale społecznościowe. Ludzie jeździli do niej samochodami po brzegi wypchanymi podarunkami i wpłacali pieniądze - nawet po 1000 zł.

- Oszukać własną rodzinę, oszukać dzieci, oszukać wszystkich dookoła, że jest się chorym,  żeby wyciągnąć jakieś dobra materialne, to musi być chore – mówi Małgorzata Kowalska, która pomogła Aldonie G.

„Kochani proszę Was o pomoc. Niestety każda złotówka na leczenie jest dla mnie cenna. Parę tygodni temu okazało się, że jest rak szyjki macicy. Chemia, leczenie daje w kość, a są trzy wspaniałe córeczki. Pomóżcie mi, kochani” – oszustka apelowała w internecie. 

35-letnia Aldona G. z Torunia we wrześniu tego roku w internetowych portalach społecznościowych założyła konto „pomóżmy Aldonie”. Prosiła o pomoc finansową i paczki. Twierdziła, że choruje na raka szyjki macicy.

- Było jej zdjęcie profilowe, jak jest łysa. Na tle zdjęcia profilowego był podany numer konta i niżej była informacja w kilkunastu językach, że jest chora – mówi Małgorzata Kowalska, która pomogła oszustce.

- Na tej stronie dodawała posty, jak się czuje, że była u lekarza, że włosy jej wypadają, że na poduszce ich było dużo. Opisywała przebieg choroby – dodaje pani Agata, która pomogła Aldonie G.

Oszustka systematycznie wrzucała zdjęcia z przebiegu choroby i informowała o stanie zdrowia. Wiele osób zawoziło paczki lub wysyłało pieniądze. Pojawiały się kwoty w wysokości 1000 zł. Pan Maciej wysłał 500 euro i nie tylko. - Do pomocy tej kobiecie namówiła mnie już nieżyjąca siostra. Chorowała na białaczkę. Żyję za granicą i stać mnie na to, by pomóc. Poza tym została masa leków, które jak sądziłem pomogą jej – opowiada mężczyzna.

- Na dwa samochody musieliśmy jechać, bo w jeden nie daliśmy rady tego zabrać. Ubrania, zabawki, słodycze dla dzieci, różna żywność – mówi pani Agata, która pomogła Aldonie G.

- Podejrzane się to zrobiło dopiero, jak zaczęła ludzi prosić o biżuterię i telefony komórkowe.
Jeszcze zaznaczyła, że to musi być telefon dotykowy – dodaje Małgorzata Kowalska, która także pomogła Aldonie G.

Mimo ogromnej akcji pomocowej dla „chorej Aldony”, znalazło się kilka osób, które w chorobę kobiety nie uwierzyły. Pani Maja z koleżanką podstępem zdemaskowała G. Kobieta przyznała się do oszustwa. Pod koniec listopada skasowała konto.

- Napisała, że miała tylko dwie chemie. Po dwóch chemiach włosy wszystkie nie wypadają. Ja jej napisałam, że i tak jej nie wierzę, że jeżeli się przyzna do tego na Facebooku, to przeleję jej 1000 zł na konto – opowiada pani Maja.

Na reakcję Aldony G. nie trzeba było długo czekać. To jej wpis na Facebooku:
„Słuchajcie, chciałam tylko powiedzieć, że jest mi wstyd i mam odwagę się teraz przyznać do tak fatalnego błędu. Nie wiem, co mnie pokierowało do tak głupiego czynu. Jestem tak, jak syn marnotrawny i wielu innych grzeszników. Chciałam, żeby moje dzieci miały jakoś inaczej. Wiem, to niewytłumaczalne, ale jeszcze raz proszę i błagam was o wybaczenie mojej nieumyślności.”

- Dużo osób pisało do nas, gdy ona się przyznała. Jedna osoba przesłała jej lek o wartości 6 tysięcy złotych – opowiada pani Maja.

Próbowaliśmy spotkać się z Aldoną G. Chcieliśmy poznać powód jej działania. Niestety, nie chciała z nami rozmawiać. Mąż kobiety nie otworzył nam nawet drzwi.

Policja w Toruniu czeka na kolejne zgłoszenia od osób, które czują się oszukane. Okazało się, że rok temu Aldona G. prosiła o pomoc na łamach gazety pomorskiej. Twierdziła, że ona, jak i jej najmłodsza córka są przewlekle chore.

- Wtedy była mowa o innych chorobach, o niewydolności trzustki, wątroby. Ogólnie złej kondycji finansowej rodziny – mówi Maciej Czerniak, dziennikarz Gazety Pomorskiej.

- To jest perfidne, żeby szydzić tak z choroby, golić sobie głowę na łyso. Ja osobiście bym nie chciała chorować, mam chorą matkę na raka i wiem, co to znaczy choroba nowotworowa – podsumowuje Małgorzata Kowalska, która pomogła Aldonie G.*

* skrót materiału

Reporter: Klaudia Szumielewicz

kszumielewicz@polsat.com.pl