Z winy policji pochowany jako NN

Piotr Mróz wyjechał na jeden dzień do Warszaw i zaginął. Miesiąc później w październiku 2012 roku w stolicy znaleziono niezidentyfikowane zwłoki, które później pochowano jako NN. Było to ciało Piotra. Rodzina dowiedziała się o tym dopiero w maju 2015 roku! A wszystko przez zaniedbanie policji.

Piotr Mróz miał 21 lat, kiedy we wrześniu 2012 roku opuścił rodzinny Lublin i pojechał na jeden dzień do Warszawy. Z tej podróży nigdy nie wrócił. Rodzina od razu rozpoczęła jego poszukiwania. Od rodziców mężczyzny lubelscy policjanci w lutym 2013 roku pobrali próbki DNA. Czas mijał, Piotr nadal nie dawał znaku życia.

- Nikt nie zdaje sobie sprawy, ile to kosztuje nerwów, ile zdrowia, jeżeli sam tego nie przeżył. Nic nie cieszy - mówi Dorota Kuczyńska, siostra Piotra Mroza.

- Po upływnie pół roku wzięli próbki DNA. Myśleliśmy, że wprowadzą je do bazy danych, że gdy znajdą ciało, to jakoś to zweryfikują - opowiada Edyta Mołdach, druga siostra Piotra Mroza.

W październiku 2012 roku, czyli miesiąc po tym jak Piotr Mróz wyjechał z Lublina, przy Trasie Siekierkowskiej w Warszawie, przypadkowi świadkowie znajdują ciało w stanie rozkładu. Nie ma przy nim żadnych dokumentów. Przez 7 miesięcy jest przetrzymywane w kostnicy. Potem, w 2013 roku, zostaje pochowane w Warszawie jako NN. Jak się później okazało, było to ciało Piotra Mroza.

- Gdybyśmy wtedy dowiedzieli się, że brat leży w kostnicy w Warszawie, to byśmy go zabrali do Lublina. Teraz musimy jeździć do Warszawy, żeby go odwiedzić, żeby dbać o jego grób - mówi Edyta Mołdach, siostra Piotra Mroza.

- Do tej pory nie wierzę, że to on jest pochowany, nie wierzę - dodaje Teresa Ćwiczyńska, matka Piotra Mroza.

W maju tego roku rodzina zaginionego mężczyzny dowiaduje się, że jego ciało zostało pochowane jako NN w Warszawie. Dlaczego identyfikacja zajęła policji dwa lata? Bo okazuje się, że lubelscy policjanci nie wprowadzili DNA rodziców Piotra Mroza do bazy danych.

- Człowiek rozglądał się na ulicy, nasłuchiwał jego głosu, a oni przychodzą i mówią, że Piotr jest pochowany - mówi Edyta Mołdach, siostra Piotra Mroza.

- Po niecałych dwóch latach ten materiał biologiczny został dopiero przesłany do Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego. Policjant w tym przypadku popełnił błąd, co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Trwa kontrola, wyjaśnimy, który dokładnie funkcjonariusz zaniedbał czynności, bo jest to rzeczywiście zaniedbanie - informuje Andrzej Fijołek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.

- Nikt nie usłyszał słowa przepraszam i wątpię, żebyśmy je usłyszeli - mówi Teresa Ćwiczyńska, matka Piotra Mroza.

- Na jego pogrzebie nie było rodziny, nie mogliśmy się z nim normalnie pożegnać - rozpacza Edyta Mołdach, siostra Piotra.*

* skrót materiału

Reporter: Aneta Krajewska

akrajewska@polsat.com.pl