Alkohol i przemoc. Starsi bracia terroryzują rodzinę

Starsi bracia zamienili życie pani Renaty i młodszych, niepełnosprawnych braci w piekło. 25-letni Dariusz i 24-letni Tadeusz piją, wszczynają awantury, grożą i biją, również panią Renatę. Po śmierci rodziców, to ona opiekuje się młodszym rodzeństwem. Już nieraz musieli uciekać z domu. - Nie wzywam policji, bo się boję. Napiją się i będzie jeszcze gorzej – opowiada.

Pani Renata ma 26 lat. Jest niepełnosprawna. Mieszka wraz z czterema braćmi: 25-letnim Dariuszem ,24-letnim Tadeuszem, 22-letnim Karolem oraz 21-letnim Pawłem  w Hebdowie niedaleko Krakowa. Kobieta od dwóch lat boi się o własne życie i dwóch najmłodszych, niepełnosprawnych braci.

- Leci do mnie brat do bicia, okulary mi potrzaskał – opowiada pan Karol, który czuje się szykanowany przez braci. Pani Renata twierdzi, że dwaj starsi bracia często podnoszą na nią ręce. - Spać się nie da, bo trzeba rozdzielać, żebyś się nie bili, nie awanturowali- opowiada.

Pani Renacie i jej braciom trzy lata temu zmarł ojciec, dwa lata temu matka. Kobieta  tuż przed  przed  śmiercią matki obiecała, że zaopiekuje się dwoma uczącymi się, niepełnosprawnymi braćmi: Karolem i Pawłem. - Przysięgłam, że krzywda im się nie stanie  - mówi.

Obietnicy dotrzymała i poświęciła się dla młodszych barci. Jednak kłopoty ich nie omijały. Nie dość, że rodzina mieszka w jednoizbowym domu bez żadnych warunków do życia, to - jak twierdzi pani Renata -  jej starsi bracia Tadeusz oraz Dariusz piją i biją  siostrę oraz chorych braci. To fragment nagranej awantury:

„K…, mam ci gorzej zrobić , zadrzyj ze mną , ja ci wypędzę całą wojnę z kieszeni, jak chcesz. Pobijmy się, Albo ja do szpital trafię albo ona, k...”

- Boję się ich. Jeden brat drzwi rozwalił. My płacimy za wszystko, za prąd, wodę, a oni jeszcze mają pretensje, dlaczego nie mają jedzenia – mówi pan Karol.

- Atakują prawie cały czas. Siostrę chcą bić, ale ja ją bronię. Grozili, że mnie zabiją – dodaje pan Paweł.
Rodzeństwo w obawie przed agresywnymi  braćmi wielokrotnie uciekało z domu. Jak twierdzi, informowało urząd gminy o trudnej sytuacji, ale nikt jego losem się nie przejął. 

- Człowiek już nie wzywa policji, bo się boi. Napiją się i będzie jeszcze gorzej  - mówi pani Renata.

Udało nam się porozmawiać z najstarszymi braćmi.

- Nie jest to normalne, ale jest jak jest – skwitował pan Dariusz.

Pan Tadeusz: Kto rozwalił drzwi? No, ja.
Reporter: A kto zapłacił?
Pan Tadeusz: Siostra. Ja nie piję, ja robię.
Reporter: Jak pan robi, to dlaczego ten dom tak wygląda?
Pan Tadeusz: Bo nie mogę się coś zebrać . Mnie się bracia nie boją.
Reporter: Tak jest panie Karolu?
Pan Karol: Nie. 

Pani Renata chce chronić swoich braci i wyprowadzić się z rodzinnego domu. Jednak o mieszkanie trudno.   Gmina lokali socjalnych nie ma, a komunalne trzeba wykupić i to za około 100 tys. zł. Na to jej nie stać. Interweniujemy więc u burmistrza. Urzędnik obiecał pomoc pani Renacie i jej braciom.

- Jeśli ta sytuacja związana jest nie tylko z bezdomnością, ale jest też przemoc , alkohol i jest majątek, którym ta rodzina dysponuje, to trzeba uruchomić inne siły. Ja się od tego obowiązku nie uchylam – powiedział Jan Chojka, burmistrz Nowego Brzeska.  

- Ja od życia dużo nie chcę. Jedynie zapewnić  własnym braciom podstawy do życia. Jeśli istnieją ludzie dobrej woli, to niech mi ktoś pomoże – rozpacza pani Renata.*

* skrót materiału

Reporter: Żanetta Kołodziejczyk-Tymochowicz 

interwencja@polsat.com.pl