Z nożem na rodzinę. Wstrząsająca zbrodnia w Rudzie Śląskiej

Wczoraj wczesnym rankiem w swoim mieszkaniu w Rudzie Śląskiej zginęła 43-letnia Małgorzata K. oraz jej dwaj synowie: 13-letni Bartosz i 6-letni Krzysia. Obok ciał siedział poraniony nożem mąż kobiety.

- Wszyscy mieli rany kłute klatki piersiowej. Ciała odnaleźli dziadkowie chłopców, którzy rano przyszli do mieszkania. Ojciec jeszcze żył, w stanie ciężkim trafił do szpitala. Staramy się wyjaśnić przyczyny i okoliczności tego zdarzenia - informuje Magdalena Wiśniewska z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.

- Prawdopodobnie to on pozabijał wszystkich. Niby o godzinie 5 rano sąsiedzi słyszeli krzyki - mówi sąsiadka rodziny.

Małgorzata K. pracowała w Urzędzie Pracy w Rudzie Śląskiej, a jej mąż w kopalni. Sąsiedzi nie mogą uwierzyć w to, co się wydarzyło. Twierdzą, że to była spokojna, kochająca się rodzina.

- My tu krótko mieszkamy, ponad rok. Zamieniłam z nimi może dwa zdania. Mili, zawsze uśmiechnięci, fajne małżeństwo, fajne dzieciaki - mówi nam sąsiadka z bloku.

- Nie spodziewałem się. Wszyscy, tylko nie oni. To przykładny człowiek - twierdzi sąsiad.

W sierpniu tego roku Piotr K. miał dowiedzieć się, że jest chory na raka płuc. Sąsiedzi spekulują, że być może do zbrodni popchnęło go załamanie spowodowane chorobą.

-  Kto nie jest załamany, jak ma raka. Bladziutki chodził, ale funkcjonował - mówią sąsiedzi rodziny.

* skrót materiału

Reporter: Dominika Grabowska

dgrabowska@polsat.com.pl