To będą smutne święta. Zabraknie żony i syna
Dla niektórych zbliżające się święta nie będą radosne. Wigilii w tym roku nie wyobraża sobie rodzina Domańskich z małej wsi Kwiatkowo w województwie kujawsko-pomorskim. Przy stole nie usiądą wówczas wszyscy. Zabraknie żony i syna pana Grzegorza, którzy zginęli w wypadku. Mężczyzna został sam z siedmiorgiem dzieci.
- Z początku to nie docierało do mnie. Teraz zaczyna ich brakować, ale żyć trzeba dalej mówi pan Grzegorz.
30 września tego roku to dla tej rodziny najtragiczniejszy dzień. Pani Jolanta podwoziła swojego 20-letniego syna Bartka do pracy. Oboje zginęli na niestrzeżonym przejeździe kolejowym. Niedaleko domu. W starciu z rozpędzonym pociągiem nie mieli żadnych szans.
- Dzieci się już chyba przystosowały, ja nie bardzo - rozpacza Grzegorz Domański.
Mężczyzna został sam w domu z siedmiorgiem dzieci w wieku od 7 do 18 lat. Zrezygnował z pracy, żeby zająć się rodziną w pierwszych miesiącach po tragedii. Do pracy chce wrócić. Tym bardziej, że dzieci nie mają renty po matce, bo kobieta nie pracowała, tylko zajmowała się domem.
- Staram się to jakoś ogarnąć i chyba mi to wychodzi. Z gminy przyjeżdża asystent rodziny, staramy się - mówi pan Grzegorz.
- Pierwszej zupy, jaką zrobił, to nie dało się jeść. Teraz już jest lepiej - mówi syn pana Grzegorza.
Rodzinie Domańskich pomaga gmina i ludzie dobrej woli. Ale potrzeb jest wiele. W mieszkaniu przydałby się remont, potrzebna jest również wymiana okien w gminnym mieszkaniu. Pan Grzegorz radzi sobie jak potrafi, ale przyznaje, że wielu rzeczy musi się nauczyć.*
* skrót materiału
PS. Jeśli chcą Państwo pomóc rodzinie, prosimy o kontakt z redakcją, tel: 22 514 41 26, akrajewska@polsat.com.pl lub interwencja@polsat.com.pl
Reporter: Aneta Krajewska