Pomaganie to dla niej sens życia. Oddała 40 mieszkań!
Pani Zofia Teliga-Martens z Wrocławia w 2000 roku dostała rekompensatę za utracony majątek z Wołynia: trzy bloki do remontu w Szczytnicy. Sprowadziła 40 rodzin z Kazachstanu i dała im mieszkania. Za darmo. Teraz 90-latka walczy o to, by 20-osobowa rodzina z okolic ogarniętego wojną Mariupola mogła pozostać z Polsce. - Jeżeli przyjmujemy uchodźców, którzy przekraczają nielegalnie nasze granice, to dlaczego nie chcemy pozwolić zostać tu tej rodzinie? - pyta pani Zofia.
Zofia Teliga-Martens twierdzi, że pomaganie odziedziczyła w genach po rodzicach. Urodziła się na Wołyniu. Kiedy miała 13 lat, została wraz z rodzicami zesłana do Kazachstanu.
- Ojciec był w Legionach. Uciekł z rosyjskiego zaboru w Krakowskie, a potem przeszedł do działalności społecznej. Mamusia w Stronnictwie Ludowym poznała mojego ojca i pojechała na ten Wołyń, nierozsądnie . W lutym 1940 roku zebrano nas z Wołynia do Archangielskiej Obłosti, aż do Uzbekistanu, a potem do Kazachstanu – opowiada pani Zofia.
Do Polski wróciła tylko z mamą w 1946 roku. Zamieszkały we Wrocławiu. Pani Zofia skończyła studia. Zawsze wiedziała, że chce pomagać Polakom z Kazachstanu. W 2000 roku dostała rekompensatę za utracony majątek z Wołynia: trzy bloki do remontu w Szczytnicy. Sprowadziła 40 rodzin z Kazachstanu i dała im mieszkania.
- Jak tu przyszli, to była ruina, ale się nie przejęli tym. Przyjechali w maju i robili wszystko , żeby do jesieni mieszkanie było wyremontowane , żeby dzieci już miały dobre warunki, jak pójdą do szkoły – opowiada pani Zofia.
- To było ogromne szczęście. Któż dostaje za darmo mieszkanie? Wszystko robiliśmy tu sami. Były tylko ściany i drewniane okna zgniłe. Pani Zofia tak się starała dla tych repatriantów i do tej pory stara się – mówią Jan i Ludmiła Szkorupińscy, którzy dostali mieszkanie od pani Zofii.
Teraz pani Zofia z całych sił zaangażowała się w pomoc 20-osobowej rodzinie z małej wioski niedaleko Mariupola na Ukrainie. Wojna zniszczyła im wszystko, uciekli do Polski. Teraz rodzinie grozi deportacja , bo Polska odmawia im statusu uchodźców.
- Tam jest wojna. Jeżeli przyjmujemy uchodźców, którzy przekraczają nielegalnie nasze granice, to dlaczego nie chcemy pozwolić zostać tu tej rodzinie? Oni w ubiegłym roku dostali się tu w sposób zupełnie legalny. Nie przyjechali na czołgu, nie byli uzbrojeni, zostali wpuszczeni, urządzili się tutaj, zaczęli normalnie żyć – mówi pani Zofia.
- Boimy się, że będziemy musieli wrócić, strasznie to przeżywamy. Nie mamy do czego wracać – powiedziała Nina Synytsia, która przyjechała z rodziną ze wsi koło Mariupola.
- Wygląda na to, że powodem, dla którego mają opuścić Polskę jest tylko to, że przybyli tu jako uchodźcy. Jeżeli nie dostaną statusu uchodźców, będą musieli wrócić – podsumował Jurek Malinowski, który pomaga rodzinie.*
* skrót materiału
Reporter: Małgorzata Frydrych
mfrydrych@polsat.com.pl