Wymusili przyznanie się do winy?

Głowa roztrzaskana młotkiem, poderżnięte gardło i kilkadziesiąt ciosów nożem. Dwa lata temu we Włocławku doszło do głośniej zbrodni na 59-letniej Grażynie O. oraz jej ojcu. Trzy dni po zabójstwie śledczy zatrzymali ich sąsiadkę Edytę Janke. Kobieta przyznała się winy, a prokuratura ogłosiła sukces. Później jednak pani Edyta stwierdziła, że jest niewinna, co potwierdziły dowody. Kobieta twierdzi, że przyznanie się do winy wymuszono, żąda odszkodowania.

Włocławek, niewielki dom na peryferiach miasta. W listopadzie 2013 roku doszło tam do potwornej zbrodni. Jej ofiary to 59-letnia Grażyna O. oraz jej 84-letni ojciec, Tadeusz D.

- Mężczyzna miał roztrzaskaną głowę młotkiem. Zadano mu 23 ciosy nożem, kobiecie zostało poderżnięte gardło i zadano 22 ciosy nożem – opowiada Mariusz Korzus, dziennikarz „Super Expressu”.

- Zginęła biżuteria żony – mówi mąż zamordowanej Grażyny O.

Kilka dni po zabójstwie w kręgu podejrzanych znalazła się 38-letnia Edyta Janke, sąsiadka ofiar. Często odwiedzała panią Grażynę i jej ojca. Śledczych doprowadził do jej domu pies tropiący. Wszystko wydawało się jasne. Kobieta została zatrzymana.

- Podczas przesłuchania było ciężko. Straszono mnie, że po prostu zabiorą mi dzieci. Przyznałam się. Miałam już dosyć. Poza tym byłam w takim stanie, że nie powinnam być w ogóle przesłuchiwana – twierdzi Edyta Janke.

- Dziś, mam pretensje do siebie, że nie zadałem policji prostego pytania: Kobieta zabiła dla dwóch pierścionków, to gdzie one są? Nie było pierścionków i nawet, jak nóż wskazała, to nie ten, którym doszło do zabójstwa. Nic się nie zgadzało – mówi Mariusz Korzus, dziennikarz „Super Expressu”.

Pani Edyta spędziła w areszcie 11 miesięcy. Policjanci, którzy ją zatrzymali, dostali finansowe nagrody. We wrześniu 2014  roku, śledczy zorientowali się jednak, że dowody przeciwko niej są zbyt słabe. Kobieta z dnia na dzień wyszła zatem na wolność.

Wiosną 2015 roku śledztwo przejęła prokuratura okręgowa. W listopadzie w sprawie nastąpił kolejny zwrot. Zatrzymany został Łukasz P., 34-letni krewny ofiar. On też przyznał się do winy. Prokurator postawił mu zarzut zabójstwa.

- Ja nie będę oceniał dowodów, a udzielając wypowiedzi musiałbym oceniać dowody - mówi Wojciech Fabisiak z Prokuratury Okręgowej we Włocławku.

Reporter: Półtora roku temu nie mieliście z tym problemu, kiedy na konferencji prasowej mówiliście, że kobieta jest winna.
Prokurator: To było rok temu. Takie były dowody rok temu.

Jak ustaliliśmy, podobnie jak pani Edyta, Łukasz P. również odwołał swoje zeznania. Dziś twierdzi, że jest niewinny. Nie wiadomo, jakie dowody ma przeciwko niemu prokuratura. Tymczasem pani Edyta zamierza wystąpić w sądzie o odszkodowanie.

- Nie ma kwoty, żeby takie coś wynagrodzić, ale chciałabym, żeby ci ludzie poczuli, że zrobili coś nie tak – mówi pani Edyta.*

* skrót materiału

Reporter: Rafał Zalewski

rzalewski@polsat.com.pl