Zrujnowany kościół zjednoczył Polaków na Ukrainie

Grupa Polaków na Ukrainie stara się odbudować zabytkowy kościół w Hodowicy, 30 km od Lwowa. To perełka architektoniczna, symbol polskości na Kresach Wschodnich. Pomoc zadeklarowali Polacy, Ukraińcy i Francuzi. Niestety, przedsięwzięcie jest kosztowne, bo od pożaru w 1975 roku nikt kościołem się nie opiekował. Wcześniej przez 30 lat mieścił się w nim magazyn zboża.

- W tym miejscu, w XIII wieku było objawienie Matki Boskiej. Było tam źródło, ludzie przychodzili i dostawali uzdrowienia - mówi Natalia Spodaryk, mieszkanka Hodowicy, szefowa fundacji, która ma odbudować kościół.

Hodowica to miejscowość na Ukrainie oddalona 30 kilometrów od centrum Lwowa.  Grupa mieszkających w niej Polaków postanowiła odbudować miejscowy kościół z XVII wieku. Pół roku temu powołano nawet fundację zajmującą się renowacją zniszczonego zabytku. Pomysłowi kibicuje lwowska kuria.

- Ten kościół jest symbolem polskości i katolicyzmu. Czuję się odpowiedzialna, żeby został odbudowany - mówi Natalia Spodaryk, mieszkanka Hodowicy, szefowa fundacji, która ma odbudować kościół.

Do odbudowy włączyli się też Polacy ze Lwowa, między innymi pan Bolesław Olejnik. Lwowiak wraz z rodziną żyje bardzo skromnie, nie stać go na finansowe wsparcie projektu. Jednak pomagał fizycznie przy zabezpieczaniu murów kościoła czy karczowaniu rosnących w jego wnętrzu drzew i krzewów.

- Kościół nie istnieje, bo był symbolem polskości. Polacy zostali stąd wypędzeni. Musieli zostawić to miejsce, a dla ludności napływowej to jest obce. Znaleźli się dranie, którzy spalili ten kościół - opowiada Bolesław Olejnik.

Świątynia rzymskokatolicka istniała w tym miejscu do 1945 roku. Po aneksji wschodnich terenów Polski przez Związek Radziecki w budynku przez kilka miesięcy funkcjonował kościół greckokatolicki. A następnie przez kolejne
30 lat - magazyn zboża. W 1975 roku w pożarze spłonął dach i część wnętrza.  Pani Janina od lat codziennie przychodzi do ruin i przynosi kwiaty. 

- Gdyby ten kościół odbudowali, to przychodziłabym tu na msze, bo bliżej by było, a tak musze jeździć do katedry do Lwowa - mówi Janina Torba, mieszkanka Hodowicy.

75-letni pan Adam i jego 72-letnia żona Natalia, mimo że są wyznania greckokatolickiego, także robią wszystko, aby pomóc odtworzyć sanktuarium.  Szukają pomocy nie tylko na Ukrainie, ale i w Polsce. Pomagają też w organizowaniu nabożeństw w ruinach kościoła.

- Na ten czas profesorzy z wrocławskiej politechniki powiedzieli nam, że zrobią projekt. Trzeba to zrobić. Jak nie my, to kto? To jest pamiątka po moich dziadkach i pradziadkach. Oni tam chodzili, brali śluby, byli chrzczeni, modlili się. Takich zabytków nie ma na Ukrainie. Jeden jeszcze jest w Buczaczu na Tarnopolu, ale w Galicji nie ma - opowiada Adam Kusznir, Polak spod Lwowa.

Teren wraz z kościołem należy aktualnie do ukraińskiego państwa. Administracja popiera inicjatywę odbudowy kościoła, jednak Ukrainy nie stać, żeby w całości sfinansować renowację. Okazuje się, że są już pierwsi sponsorzy. Ambasada Francji na Ukrainie zobowiązała się do wsparcia finansowego. W sumie potrzeba około miliona złotych.

- Jesteśmy gotowi oddać ten kościół na cele religijne, dobroczynne, kulturalne. Przekażemy go fundacji, która powstała, aby go odbudować. Zrobimy to, żeby nie był ruiną. Kiedy będzie znana jego przyszłość, Państwo Ukraińskie jest gotowe dołożyć się do jego renowacji - zadeklarował Roman Onyszko, dyrektor Wydziału Kultury Urzędu Wojewódzkiego we Lwowie.

- Potrzebujemy wszelakiej pomocy. Nie tylko finansowej, ale i materiałów budowlanych, pracy rzeźbiarzy, stolarzy. Ludzi, którzy mogą nam pomóc w odbudowie kościoła, ludzi dobrej woli - mówi Luba Szczerba, mieszkanka Hodowicy.*

* skrót materiału

Reporter: Artur Borzecki

aborzecki@polsat.com.pl