Przez pół wieku nie mogli nic zbudować na swojej działce

Od ponad 50 lat rodzina Leśniewskich nie może nic wybudować na swojej działce przy ul. Kwiatowej w Łodzi. Przed laty urzędnicy zdecydowali, że przez teren będzie przechodziła droga. Jej budowy nie doczekał się Józef Leśniewski, jego żona, ani troje z czworga jego dzieci. Przez ten czas dom Leśniewskich uległ całkowitemu zniszczeniu. W ramach rekompensaty rodzina nie dostała ani pieniędzy, ani innej działki.

- Dwie ściany, kupa gruzu i wspomnienia. Tylko zostało z rodzinnego domu. Żal duszę ściska, jak się na to wszystko patrzy – opowiada Wanda Małolepsza, córka Józefa Leśniewskiego.

Od ponad 50 lat rodzina Leśniewskich nie może nic wybudować na swojej półtorahektarowej  działce przy ul. Kwiatowej na łódzkich Bałutach. Pół wieku temu urzędnicy nie wydali pozwolenia na rozbudowę stojącego tam domu, twierdząc, że w tym miejscu będzie przebiegała droga.

- W latach 60. brat chciał wybudować sobie dom. Wystąpił o zezwolenie na budowę, ale absolutnie odmówili wszystkiego, bo była mowa o drodze - mówi pani Wanda.

Państwo Leśniewscy wysyłali  pisma, walczyli przed sądem o zamianę na inną działkę, o  wywłaszczenie lub cokolwiek. Prosili o jakąkolwiek decyzję, by mogli korzystać ze swojej własności. I nic. W imię dobra wspólnego mieli czekać.

- Mówili, że nie mają pieniędzy, żeby nam zapłacić, nie mają gruntów, żeby nas przesiedlić, to wszystko nie wchodziło w grę - wspomina Wanda Małolepsza.

Decyzji nie doczekał pan Józef, jego żona ani troje z czworga jego dzieci. 70-letnia Wanda Małolepsza, najmłodsza córka pana Józefa, również straciła nadzieję. Razem z bratową, 73-letnią Sabiną Leśniewską od lat płacą podatki i mandaty za rzeczy przynoszone na ich działkę przez bezdomnych.

- Jaki dzisiaj jest pożytek z tej działki? Trzeba co roku płacić podatek, ubezpieczenie i jeszcze od czasu do czasu pilnować, bo jak jeszcze dom nie był zawalony, to bezdomnych masa się przewinęła. Tylko trzeba było po nich co jakiś czas sprzątać, bo się okazało, że straż miejska nie toleruje bałaganu – mówi Wanda Małolepsza. 

- Niejeden tam umarł czy zmarzł. My nie chodzimy, bo się boimy – dodaje Sabina Leśniewska.

Pani Wanda i pani Sabina nie są jedynymi właścicielkami terenów przy ulicy Kwiatowej w Łodzi, które czekają na decyzję w sprawie budowy drogi. Wielu straciło już jednak nadzieję.

- Ani budować, ani nic. Zakazane jest wszystko  – mówią mieszkańcy ul. Kwiatowej.

- Ja to nazwę wielkim skandalem. Po stronie urzędników dostrzegam brak dbałości o obywateli, o ich interesy. To naruszenie konstytucyjnego prawa dysponowania swoją własnością, a nawet wolności – uważa adwokat Lech Obara.

- Byliśmy zdania, że jakoś to wszystko niebawem będzie. Nie chcieliśmy naciągać państwa, jak nie mają pieniędzy, to próbowaliśmy to rozumieć. Takie patriotyczne podejście do rzeczy. Sądziliśmy, że jak będą mieli, to na pewno nam wypłacą. Nikt nie myślał, że to będzie trwało pół wieku – mówi Wanda Małolepsza.

Pani Wanda i pani Sabina poprosiły nas o interwencję w ich sprawie w urzędzie miasta. Zwróciliśmy się z prośbą o wyjaśnienie, dlaczego do dziś nie zapadła żadna decyzja w sprawie wykupu lub wywłaszczenia w związku z budową drogi.

- Dobra wiadomość dla zainteresowanych jest taka, że droga nie będzie przebiegała przez tę działkę. Taka jest propozycja prezydent Łodzi – powiedział Marcin Górski, dyrektor Wydziału Prawnego Urzędu Miasta Łodzi.*

* skrót materiału

Reporter: Milena Sławińska

mslawinska@polsat.com.pl