Dwa razy zapłaci alimenty!

70-letni Czesław Nysztal przez lata sumiennie płacił alimenty na dzieci, a teraz, gdy mają 29 i 26 lat, będzie musiał zapłacić ponownie. Na starość ma do oddania ponad 30 tys. zł. Sytuacji mężczyzny nie zmienił nawet fakt, że zachował dowody wpłat na dzieci.

Pan Czesław mieszka ze swoją partnerką Elżbietą w Elblągu. Wychowują dwoje wnucząt pani Elżbiety: pięcioletniego Łukasza i trzyletniego Kacpra. Pan Czesław jest mężczyzną po przejściach. 22 lata temu rozwiódł się z żoną, panią Ireną, która zamieszkała w Olsztynie z dwojgiem ich dzieci. Dziś Malwina ma 29 lat, a Łukasz 26. 

Jak twierdzi pan Czesław, pomimo rozwodu nie przestał interesować się dziećmi. Płacił także regularnie zasądzone alimenty, na co posiada wszelkie potwierdzenia zapłaty.

- Jak się sytuacja zmieniała, to ja sam podwyższałem te alimenty, sam z siebie – mówi pan Czesław. 

Kilka lat temu wszytko zaczęło się zmieniać w jego życiu. Była żona zmarła i - jak twierdzi pan Czesław - kontakty z dorosłymi już dziećmi zupełnie stracił, od kiedy alimentów płacić już nie musiał.  

- Za pieniądze nie potrzebuję waszej miłości. Chciałem tylko jakichś uczuć, żebyście czuli, że jestem ojcem i mogę wam pomóc – mówi do kamery pan Czesław.

Kilka lat temu, ku jego zaskoczeniu, komornik zaczął zabierać mu znaczną część emerytury - ponad 1000 złotych. Jak się okazało, pan Czesław musi oddać państwu pieniądze za zaległe alimenty, które pobierała jego była żona z funduszu alimentacyjnego.    

Pan Czesław nie mógł zrozumieć, dlaczego ma oddać ponad 30 tysięcy złotych, skoro byłej żonie  alimenty na dzieci już raz zapłacił. Sprawę zaczął wyjaśniać w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej w Olsztynie, gdzie była żona alimenty pobierała.   

- Ja im pokazałem, jakie mam dowody wpłaty, a oni mówią, że trzeba zapłacić, bo oni wypłacili pieniądze. Była żona nie żyła, więc ze mnie ściągali – mówi pan Czesław.     

- Na pewnym etapie można było rozstrzygać, czy te alimenty były doręczane. Niestety, pan pojawił się na etapie, gdzie decyzje o zwrot stały się już ostateczne – informuje Katarzyna Pasławska z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Olsztynie.

- Problem w tym, że korespondencja przychodziła do Olsztyna, gdzie byłem na stałe zameldowany, a była żona te pisma ukrywała.  Mam pretensje do komornika, przecież można było mnie znaleźć, zawiadomić – uważa pan Czesław.

Niestety, pan Czesław musi oddać pieniądze. Zdaniem urzędników dziś jego sytuacji rozwiązać się nie da. Mężczyźnie zostaje na życie niewiele ponad 400 złotych.

- Gdybym nie miał emerytury, to tak by się skończyło, że poszedłbym do więzienia za to, że płaciłem alimenty – podsumowuje pan Czesław.*

* skrót materiału

Reporter: Żanetta Kołodziejczyk-Tymochowicz

interwencja@polsat.com.pl