Żyje sam w domu bez prądu

Stanisław Kucharski od sierpnia żyje bez prądu. Rachunki miała opłacać jego pasierbica w zamian za gościnę, ale tylko wpędziła 71-latka w jeszcze większe długi. Pan Stanisław żyje za 440 zł. Na początku stycznia jego losem zainteresował się strażnik gminny, którego zaniepokoiły zamarznięte szyby w domu. Pomoc społeczna dostarczyła trochę drewna, ale to kropla w morzu potrzeb.

Pan Stanisław zajmuje lokal komunalny we wsi Dreżewo pod Gryficami. Mieszka w nim ponad 20 lat. Dwa lata temu wprowadziła się do niego pasierbica z konkubentem. Uzgodnili, że za mieszkanie będą opłacać rachunki oraz pomogą w remoncie domu, który jest w opłakanym stanie.

- Jak zostało wyłączone światło, to się dowiedziałem, że niepłacone było. Przed wójtem zobowiązała się, że będzie opłacała też czynsz. Ja z tych kilku złotych co mam, nie byłem w stanie. Tak było uzgodnione między wójtem i między mną. Mieli tutaj mieszkać, ale opłacać rachunki. Teraz telefonów nie odbierają, a ja wegetuję – mówi pan Stanisław.

Mężczyzna przez ostatnie lata mieszkał sam. Była żona i dorosłe dzieci nie utrzymują z nim kontaktów. Pasierbica wprowadziła się z partnerem, bo nie mieli gdzie się podziać. Kiedy w sierpniu odcięto prąd za nieopłacone rachunki, z dnia na dzień wyprowadziła się od pana Stanisława.

- Sąsiedzi interweniowali, policja przyjeżdżała, dwukrotnie karetka była do mnie wzywana, bo pobili mnie. W Gryficach zszywali mi głowę – twierdzi pan Stanisław. 

- On śmiał powiedzieć dla portalu, że jest taki pokrzywdzony, że ja mu krzywdę zrobiłam. Proszę się udać na posterunek policji i dowiedzieć się, ile razy wzywałam na pana Kucharskiego policję, bo on mnie bił i mojego konkubenta. Ja mu oddałam tylko raz i stałam się okropna zarazą – mówi pasierbica pana Stanisława.

- Przez te dwa lata jak mieszkała, to częściej była policja, karetka. Przecież pan Kucharski był pobity, sąsiad zadzwonił po karetkę, zabrali go do szpitala. Ona była agresywna, z sąsiadami się kłóciła – mówi Czesława Mroczek, sąsiadka pana Stanisława.

Pan Stanisław nie ma szans na opłacenie rachunków, bo jego dochód to 440 zł emerytury. Choć na odcinku emerytury ma wyższą kwotę, to ma potrącenia komornicze za stare długi. Dlatego też mężczyzna nigdzie nie szukał pomocy.

- Jakiś tydzień temu straż gminna przejeżdżała, to zainteresowali się, że okna zamarznięte. Przyjechała pani z pomocy społecznej i dostałem trochę drewna – mówi pan Stanisław.

- To nie są jakieś wielkie długi. To kwoty rzędu 3 tysięcy złotych i byłoby po problemie, ale ten pan ma tak niskie dochody, że nie może sobie poradzić z tymi długami. Czeka go eksmisja najprawdopodobniej – dodaje Tomasz Krupecki, dziennikarz superportal24.pl z Gryfic.*

* skrót materiału

Reporter: Małgorzata Pietkiewicz

mpietkiewicz@polsat.com.pl