"Nie zabiłem żony". Po trzech latach więzienia uniewinniony

Stanisław Dargacz został oskarżony o zabójstwo żony. Kobieta otrzymała kilkadziesiąt ciosów nożem, miała poderżnięte gardło. Pan Stanisław twierdził, że zbrodni dokonano, gdy na kilka minut wyszedł do sklepu. Na początku nikt mu nie wierzył, ale później okazało się, że w domu Dargaczów był też złodziej... I choć wrócił on do domu cały we krwi, to prokuratura uwierzyła, iż to nie on jest mordercą, lecz pan Stanisław.

29 października 2012 roku, około godziny 19 miejscowy handlarz z bazarku-  pan Stanisław Dargacz wyszedł do sklepu, znajdującego się nieopodal jego domu. Kiedy wrócił, jego oczom ukazał się przerażający obraz. Na podłodze w salonie leżała jego żona – Joanna Dargacz z poderżniętym gardłem oraz wieloma ranami kłutymi, tułowia.

- Podbiegłem i uklęknąłem przy żonie. Powiedziałem, że ma wytrzymać, że wzywam pogotowie. Policja przyjechała bardzo szybko. Po jakichś 5 może 8 minutach. Powiedziałem im, że jak byłem w sklepie, musiał po prostu ktoś wejść i dokonać zbrodni. Policja na to , że jestem podejrzany i zatrzymany - wspomina pan Stanisław.

Pan Stanisław został aresztowany pod zarzutem zabójstwa swojej żony. Za motyw zbrodni śledczy uznali kłótnię małżeńską, do której miało dojść dwa miesiące wcześniej. Po zbrodni w listopadzie 2012 roku w sprawie nastąpił nieoczekiwany zwrot.

- Całkowicie przypadkowo policja i prokuratura uzyskały informację, że w czasie zabójstwa żony pana Stanisława w ich miejscu zamieszkania przebywał również złodziej. Członek rodziny tego mężczyzny poinformował, że w dniu zabójstwa pani Joanny, ten mężczyzna wrócił do domu w zakrwawionym ubraniu, które kazał spalić, a następnie wyjechał do swojej konkubiny na południe Polski - opowiada Paweł Brożek, obrońca Stanisława Dargacza.

Już następnego dnia po pojawieniu się tej informacji złodziej Krzysztof S. zostaje przesłuchany. Okazuje się bowiem, że przebywa w areszcie śledczym w Nowym Targu jako podejrzany o dokonanie serii napaści rabunkowych na kobiety. 

– Zeznał, że chciał okraść dom tych państwa. Wszedł do tego domu i schował się w piwnicy. Widział jak pan Stanisław wraca ze sklepu, następnie kłóci się na parterze z żoną i słyszy upadające ciało. Następnie miał wejść na parter i wejść do pomieszczenia, w którym leżała pani Joanna. Rzekomo chciał jej udzielić pomocy, ale był w takim szoku, że tego nie zrobił. Natomiast ten szok nie przeszkodził mu w tym, żeby zabrać pieniądze leżące na stole - relacjonuje Paweł Brożek, obrońca Stanisława Dargacza.

Pojawienie się nowego wątku daje nadzieję panu Stanisławowi na szybsze wyjaśnienie sprawy i uwolnienie go od zarzutów. Okazuje się jednak , że prokuratura daje wiarę słowom złodzieja i uznaje je za jeden z kluczowych dowodów w śledztwie.

- Sam fakt, że ktoś był w przeszłości karany nie może decydować o tym, że popełnił dane przestępstwo - mówi Grażyna Wawryniuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.

Kolejnym z kluczowych zdaniem prokuratury dowodów świadczących przeciwko panu Stanisławowi jest przeprowadzony eksperyment procesowy.

- O godzinie 19:12 pan Stanisław w sklepie znajdującym się około 200-250 metrów od jego domu zrobił zakupy, a już o godzinie 19:15 wykonywał telefon na numer 912, prosząc o pomoc dla swojej żony. Kompletnie wersja nieprawdopodobna w mojej ocenie - uważa Paweł Brożek, obrońca Stanisława Dargacza.

Powtórzyliśmy wykonany przez prokuraturę eksperyment. Z naszych ustaleń wynika, że ze sklepu trzeba prawie biec, a pan Stanisław był w klapkach, i zajmuje to 2 minuty. Na kłótnie, poderżnięcie gardła i zadanie 34 ciosów nożem, a następnie wezwanie pogotowia zostaje minuta.

30 grudnia ubiegłego roku Sąd Okręgowy w Gdańsku uniewinnił Stanisława Dargacza.  Mężczyzna jednak ostatnie trzy lata spędził w więzieniu, a na cały ten okres stracił kontakt ze swoją córką, która zamieszkała z dziadkami. Teściowie pana Stanisława jak na razie nie pozwalają mu zobaczyć córki.

- Chciałem powiedzieć, Paulo, jak oglądasz ten program, że tata nie zrobił żadnej krzywdy twojej mamie. Tata ciebie bardzo kocha. Będę wszystko robił, się starał, żeby ciebie odzyskać - powiedział pan Stanisław. *

* skrót materiału

Reporter: Jan Kasia

jkasia@polsat.com.pl