42 lata walczą z urzędnikami

Rodzina Górskich 42 lata temu zapłaciła warszawskim urzędnikom za mieszkanie, ale do dziś nie otrzymała aktu notarialnego. I choć okazało się, że urzędnicy, odmawiając wydania dokumentu, złamali prawo, to dziś naprawić błędu nie zamierzają. Mało tego! Wystąpili o eksmisję rodziny z mieszkania. Nie chcą jej też oddać wpłaconych pieniędzy.

Czy można 42 lata temu zapłacić za mieszkanie i do dziś go nie otrzymać? Historia 80-letniej Wandy Górskiej z Warszawy i jej syna pokazuje, że jak najbardziej. Mama pani Wandy zapłaciła Urzędowi Dzielnicy Mokotów w Warszawie za zajmowane mieszkanie całą żądaną kwotę, ale aktu notarialnego nie otrzymała.

- Sprawa prosta jak konstrukcja gwoździa: zapłacone, obiecane, nieprzekazane ani niezwrócone pieniądze. W tej chwili urząd jest złodziejem, bo wziął pieniądze, 42 lata nimi obracał i do tej pory nie mamy ani własności, która nam się należy, ani zwrotu pieniędzy – mówi Ryszard Górski, syn Wandy Górskiej.

Wszystko zaczęło się, gdy w 1974 roku mama pani Wandy i babcia pana Ryszarda -  nieżyjąca już pani Weronika Stęporowska - otrzymała od Urzędu Dzielnicy Mokotów decyzję o sprzedaży lokalu, który wraz z rodziną zajmowała od lat 50.

- Babcia wpłaciła 72 912, 43 zł, czyli pełną kwotę za mieszkanie, do której zobowiązał babcię urząd – pokazuje nam dokument Ryszard Górski.

- W momencie, kiedy zapłaciła, gmina była zobowiązana do przeniesienia tej własności – tłumaczy Tadeusz Miszkiewicz, pełnomocnik państwa Górskich.

Ale lata mijały, a aktu notarialnego nie było. Zamiast niego... urząd wydał dwie decyzje unieważniające sprzedaż – jedną w roku 1976, drugą w 1977. Dlaczego?

- Powoływano się na to, że w późniejszym okresie pani Weronika Stęporowska nabyła udział w innej nieruchomości. Przytaczano taką argumentację, chociaż było to całkowicie bezprawne. Decyzja jest z 1974 roku, a udziały w innej nieruchomości pojawiają się w roku 1976 – mówi Tadeusz Miszkiewicz, pełnomocnik państwa Górskich.

O sprawie rozmawiamy z Pawłem Gedyminem, naczelnikiem Wydziału Obrotu Nieruchomościami Urzędu Dzielnicy Mokotów:

Reporter: Dlaczego bierzecie pod uwagę coś co kupiła później?
Naczelnik: Nie kupiła, otrzymała od miasta.
- Ale dlaczego, skoro było to dwa lata później niż wydana decyzja?
- Skoro nie została wykonana i nie została zawarta umowa notarialna, to ta decyzja mogła podlegać wzruszeniu.
- Czy to jest wina pani Weroniki, że przez kolejne dwa lata po tej decyzji, po tym jak zapłaciła…
- Bardzo mi przykro, ale akta o tym nie mówią, dlaczego nie została wykonana decyzja.

Sprawą zajęło się Samorządowe Kolegium Odwoławcze. W 2005 roku przyznało rację rodzinie Górskich. Ale z powodu zawiłości prawnych mogło unieważnić tylko decyzję z 1976 roku.

- Z uwagi na czas, który upłynął wobec tej drugiej decyzji z 1977 roku, nie można jej było wyeliminować z obrotu prawnego. Mogliśmy tylko stwierdzić jej wydanie z naruszeniem prawa. Ci państwo w sposób oczywisty mogą się czuć głęboko poszkodowani, ponieważ wina leży po stronie organów administracji z lat 70., to znaczy naczelnika dzielnicy Mokotów - tłumaczy Tomasz Podlejski z Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Warszawie.
 - I od tego momentu przedstawiciele miasta stołecznego Warszawy powinni jak najszybciej dokończyć rozpoczęte procedury, wystąpić do notariusza o sporządzenie aktu notarialnego i sprzedać przedmiotową nieruchomość – dodaje Tadeusz Miszkiewicz, adwokat, pełnomocnik państwa Górskich.

Ale urząd nie zamierza przenieść własności mieszkania. Stoi na stanowisku, że skoro ostatniej decyzji z 1977 roku nie dało się unieważnić, to obowiązuje. Jak się okazało w czasie naszej wizyty w urzędzie, miasto nie poczuwa się także do oddania wpłaconych pieniędzy!

- Roszczenie o zwrot tych kwot uległo przedawnieniu – mówi Paweł Gedymin, naczelnik Wydziału Obrotu Nieruchomościami, Urząd Dzielnicy Mokotów.

Urząd poszedł o krok dalej. Za chwilę państwo Górscy mogą zupełnie stracić lokal, za który 42 lata temu zapłacili! Miasto chce usunąć rodzinę z mieszkania.

- Miasto Stołeczne Warszawa złożyło pozew o eksmisję pozwanej i jej członków rodziny – informuje Katarzyna Kisiel, rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie.*

* skrót materiału

Reporter: Irmina Brachacz-Przesmycka

ibrachacz@polsat.com.pl