Urzędniczy absurd: wypadek był, bo "złodziej podmienił dekiel studzienki"

Pani Bogumiła przeżyła szok, kiedy wpadła do źle zabezpieczonej studzienki kanalizacyjnej. Kobieta mocno sie potłukła. Wystąpiła o odszkodowanie, ale Zarząd Dróg Powiatowych uznał, że nie jest winny wypadkowi. - Może to ja jestem winna, że szłam chodnikiem? - pyta pani Bogumiła.

57-letnia pani Bogumiła Tarnowska z miejscowości Trojanów w województwie lubelskim w kwietniu ubiegłego roku pojechała z koleżanką na targ. Kobiety  szły  chodnikiem. Drogę tę pokonywały nie pierwszy raz.  Nagle pani Bogumiła wpadła do studzienki.   

- Tam był dekiel. Ja bym się nigdy nie spodziewała. Pamiętam, że zaklinowałam się i jak ten dekiel uderzył mnie w brzuch - mówi Bogumiła Tarnowska.

- Oglądam się, a sąsiadka jest w studzience. Zaczęłam krzyczeć, wołać o pomoc, bo sama nie mogłam jej wyciągnąć - dodaje pani Anna, świadek zdarzenia.

Pani Bogumiła  bardzo mocno się potłukła. Jak twierdzi, życie uratowała jej tusza, dzięki której zaklinowała się w studzience, a nie wpadła do niej całkowicie.       

- Zaczęłam puchnąć, brzuch robił się siny, w kolory tęczy. Doktor powiedział, że ten mój tłuszcz uratował mi życie, raz  w życiu się przydało, że jestem tęga - mówi pani Bogumiła. 

Za montaż i konserwację studzienek odpowiada Zarząd Dróg Powiatowych w Rykach. To właśnie od niego pani Bogumiła chce odszkodowania. Była pewna, że wypłata pieniędzy  będzie tylko formalnością.

- Nikt nie powiedział słowa przepraszam, może to ja jestem winna, że szłam chodnikiem... No, rowu nie było, żebym rowem szła - mówi pani Bogumiła.

- Zaistniała szkoda i należy się odszkodowanie, jednak nie w Polsce . Jeżeli moja mama szła chodnikiem i wpadła, to nie można powiedzieć, że nie ma związku przyczynowo-skutkowego, zaprzeczamy, że jakiekolwiek zdarzenie było - dodaje Sławomir Tarnowski, syn pani Bogumiły.

Ubezpieczyciel Zarządu Dróg Powiatowych w Rykach odmówił wypłaty odszkodowania  pani Bogumile. Powód? Zarząd Dróg nie czuje się odpowiedzialny za wypadek pani Bogumiły.

- Kierownik Zarządu  Dróg twierdzi, że wcześniej ktoś od nich był na miejscu i sprawdzał studzienkę. Drugie podejrzenie, to podmiana dekla studzienki - mówi Sławomir Tarnowski, syn pani Bogumiły.

- Z naszego punktu widzenia studzienka była zamknięta - mówi Bartłomiej Kępka z Zarządu Dróg Powiatowych w Rykach.
Reporter: Jesteście poważną instytucją, a jednym z waszych argumentów jest kradzież z wymianą dekla. To jest chyba absurdalne?
- Ja osobiście spotkałem takie kradzieże. Dekiel był niedopasowany do kołnierza.

- Nie ma w tym logiki, że doszło do kradzieży z podmianą dekla studzienki. Chyba, że złodziej chodzi z zapasowym włazem, który zamierza podmienić i ewentualnie chodzi z wagą, bo celem tej kradzieży jest sprzedaż. Jeśli to nie Zarządu Dróg wina, to czyja? Widocznie mojej klientki , że szła po chodniku - podsumowuje Andrzej Gryczka, pełnomocnik pani Bogumiły.*

* skrót materiału

Reporter: Żanetta Kołodziejczyk-Tymochowicz

interwencja@polsat.com.pl