Ukradła pieniądze zmarłej
Genowefa F. miała dostęp do konta pani Marii, bo pomogła schorowanej koleżance uzyskać rekompensatę za utracone mienie zabużańskie. W zamian miała dostać cześć pieniędzy. Problem w tym, że najpierw wypłaciła z banku 85 tys. zł, a tuż po śmierci pani Marii pozostałe 240 tys. zł. Zgodnie z testamentem zmarłej, były to pieniądze jej opiekunki. Genowefa F. woli iść do więzienia niż je zwrócić.
Małgorzata Szczurek przez wiele lat była opiekunką pani Marii. Kobiety dobrze się znały, bo były sąsiadkami. Kiedy staruszka zaczęła podupadać na zdrowiu, zaopiekowała się nią pani Małgorzata, bo starsza pani nie miała żadnej rodziny.
- Ona miała raka przełyku. Nawet lekarz był zdziwiony, że ja daję radę, ale nie miałam sumienia jej gdziekolwiek oddać – mówi Małgorzata Szczurek.
W 2006 roku pani Maria sporządziła testament, w którym cały majątek zapisała swojej opiekunce. W ostatnich latach życia starsza pani walczyła o rekompensatę za utraconą kamienicę we Lwowie, która była własnością jej rodziców. Pomagała jej w tym koleżanka – Genowefa F.
- Poprosiła panią F., bo ja nie miałam czasu, miałam coraz więcej obowiązków przy niej i swoją rodzinę. Umówiły się z panią F., żeby za jakąś kwotę jej to prowadziła – mówi Małgorzata Szczurek.
Pieniądze za utracone mienie zabużańskie wpłynęły na konto pani Marii pod koniec września 2012 roku. Genowefa F. na podstawie posiadanego pełnomocnictwa do konta, pobrała z niego 85 tysięcy złotych. Dwa dni później 82-letnia pani Maria zmarła, a Genowefa F. bezprawnie zabrała z konta resztę pieniędzy.
- Miała pełnomocnictwo do konta bankowego zmarłej pani Marii i wykorzystując moment, kiedy pani Maria zmarła, a bank nie miał jeszcze wiedzy, wybrała pieniądze z konta – informuje Marcin Zdrzałka, pełnomocnik Małgorzaty Szczurek.
- Ona miała zwykłe pełnomocnictwo, które wygasa z chwilą śmierci. Wybrała pieniądze we wtorek, a ja w środę zaniosłam akt zgonu – dodaje Małgorzata Szczurek.
Kiedy pani Małgorzata zorientowała się, że z konta zmarłej pani Marii zniknęło 240 tysięcy złotych, zawiadomiła prokuraturę. Rok temu Sąd Okręgowy w Nowym Sączu uznał Genowefę F. winną kradzieży pieniędzy.
- Wymierzył jej karę roku i dwóch miesięcy pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem kary na okres dwóch lat. Tym samym wyrokiem sąd nałożył na oskarżoną obowiązek naprawienia szkody wyrządzonej tym przestępstwem przez zapłatę 240 tys. zł na rzecz pokrzywdzonej – informuje Bogdan Kijak rzecznik Sądu Okręgowego w Nowym Sączu.
Ale Genowefa F. z 240 tys. zł w ciągu roku oddała 23 tys. Twierdzi, że na więcej jej nie stać.
- Pani F. twierdzi, że przekazała te pieniądze jakiemuś znajomemu, którego imienia i nazwiska nie pamięta. Powierzyła mu 240 tys. zł, a on wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Jak zauważył sąd, to są wyjaśnienia, które nie wytrzymują konfrontacji z zasadami logiki i doświadczenia życiowego, żeby pieniądze powierzyć obcej osobie – opowiada Marcin Zdrzałka, pełnomocnik Małgorzaty Szczurek.
Ostatnia rozprawa odbyła się 19 stycznia tego roku. Do tego czasu Genowefa F. miała wpłacić na konto pani Małgorzaty znaczną kwotę pieniędzy. Wpłaciła 200 złotych. Sędzia straciła cierpliwość i odwiesiła Genowefie F. karę pozbawienia wolności.
- Opowiada pani kolejne historie, które mają wzruszyć sąd, że to pani jest ta biedna, pokrzywdzona, a nie jest poszkodowaną pani Małgorzata Szczurek. Takiego postępowania nie można zaakceptować. Sąd zasądził pani do wykonania karę pozbawienia wolności, bo nie jest pani w stanie honorować jego orzeczeń – powiedziała podczas rozprawy Anna Hevler, sędzia Sądu Okręgowego w Nowym Sączu.
- Nie wiem czy ją więzienie czegoś w tym wieku nauczy. Ona jest za sprytna. Wiem, że miała znajomości w bankach, więc dobrze wie, gdzie ulokowała te pieniądze i wie, że tego się nie sprawdzi – podsumowuje Małgorzata Szczurek.
Reporter: To pani woli iść do więzienia, niż zapłacić te pieniądze?
Genowefa F.: Tak, a wie pani dlaczego? Bo jestem niewinna, dzisiaj mnie skażcie, ukrzyżujcie mnie. Jestem niewinna!*
* skrót materiału
Reporter: Paulina Bąk
pbak@polsat.com.pl