Po interwencji policji zapadł w śpiączkę i zmarł
Rafał Koźluk z Gorzowa Wielkopolskiego zapadł w śpiączce po interwencji policji, a później zmarł. Mężczyzna wracał we wrześniu z dyskoteki. Według policji wpadł w szał, bo dostał mandat za przechodzenie w niedozwolonym miejscu i zaczął niszczyć radiowóz. Podczas interwencji funkcjonariuszy, zaczął tracić oddech. W wersję policji nie wierzy rodzina pana Rafała. Bliscy twierdzą, że nawet po alkoholu mężczyzna nie był agresywny.
W nocy z 11 na 12 września 2015 roku w centrum Gorzowa Wielkopolskiego doszło do niewyjaśnionych do dziś zdarzeń. 32-letni Rafał Koźluk wracał z dyskoteki, był pod wpływem alkoholu.
- Policjanci musieli podjąć interwencję wobec mężczyzny, który na widok radiowozu wtargnął na jezdnię. Później zaczął używać słów wulgarnych i za to też został ukarany mandatem karnym. Po tej sytuacji wydawało się, że całe zdarzenie ma już swój koniec. Niestety, mężczyzna nie mógł pogodzić się z tą sytuacją, był agresywny – opowiada Marcin Maludy, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wielkopolskim.
- Brat nie był agresywny po alkoholu. To mogę na 100 procent powiedzieć. Chyba, że został mocno sprowokowany – mówi Ireneusz Koźluk, brat Rafała Koźluka.
Zdaniem policji pan Rafał zaraz po wypisaniu mandatu, miał wysiąść z radiowozu i pod wpływem silnych emocji zacząć go niszczyć. W reakcji na to, policjanci podjęli działania mające na celu obezwładnienie mężczyzny.
– Wywiązała się szarpanina. Był to mężczyzna bardzo silnie zbudowany, który nie wykonywał poleceń policjantów. W pewnym momencie mężczyzna zaczął tracić oddech i robić się siny – opowiada Marcin Maludy, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wielkopolskim.
Wezwana przez policję ekipa pogotowia ratunkowego usiłowała przywrócić oddech i przytomność Rafałowi Koźlukowi. To jednak się nie udało. Mężczyzna w stanie ciężkim trafił na oddział intensywnej opieki medycznej szpitala w Gorzowie Wielkopolskim, gdzie został podłączony do respiratora.
- Policja przyszła do mnie po godzinie 4 rano. Powiedzieli, że syn leżał, a policja go znalazła. Kazali mi się zgłosić na komisariat – opowiada Zofia Koźluk.
- Lekarka dyżurna w szpitalu również powiedziała, że policjanci niby znaleźli go nieprzytomnego i podjęli akcję reanimacyjną. Dopiero po 4 dniach ukazał się artykuł w gazecie, gdzie przeczytałem, że podobno był agresywny i podjęto wobec niego interwencję policji – mówi Ireneusz Koźluk, brat pana Rafała.
Dziennikarze lokalnego radia informację o nieszczęśliwej w skutkach interwencji, otrzymali z nieoficjalnych źródeł w gorzowskiej policji. Śledztwo w sprawie ewentualnego przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy wszczęła prokuratura.
Rafał Koźluk leżał w śpiączce 3,5 miesiąc. Zmarł 30 grudnia 2015 roku. Osierocił 12-letniego syna. Policjanci biorący udział w feralnej interwencji w dalszym ciągu patrolują ulice Gorzowa.
– Dla nas też jest to sytuacja niewygodna, ponieważ ten człowiek nie żyje, a my musimy odnieść się do tej sytuacji, odpierając zarzuty kierowane są do policjantów – powiedział nam Marcin Maludy, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wielkopolskim.*
* skrót materiału
Reporter: Jan Kasia
jkasia@polsat.com.pl