Nosi syna po schodach, bo spółdzielnia nie chce pomóc

Iwona Pierścińska z Warszawy kilka razy dziennie dźwiga 12-letniego, niepełnosprawnego syna po schodach. Tylko w ten sposób mogą wyjść z domu. Kobieta od 5 lat prosi spółdzielnię SMB Imielin o zgodę na zamontowanie platformy przyschodowej lub windy zewnętrznej - bezskutecznie.

35-letnia Iwona Pierścińska z Warszawy samotnie wychowuje niepełnosprawnego syna. 12-letni Kuba cierpi na porażenie mózgowe czterokończynowe spastyczne. Chłopak rośnie, a opieka staje się coraz trudniejsza.

- Przyzwyczaiłam się do życia z niepełnosprawnym dzieckiem, chociaż nie ukrywam, że codzienność jest bardzo trudna. Najgorsze jest dźwiganie i to, że jestem z tym wszystkim sama – mówi pani Iwona.

Kuba jest coraz cięższy. Pani Iwona z synem mieszkają na pierwszym piętrze. Codziennie kilka razy dziennie kobieta znosi i wnosi chłopca po schodach. Kobieta od 5 lat stara się o zgodę na zamontowanie platformy lub windy zewnętrznej dla niepełnosprawnego dziecka.

- Platformy przyschodowe, które są montowane nie tylko w naszym kraju, ale na całym świecie, są przeróżne. Można je zastosować w bardzo trudnych obiektach. Są składane, więc nikomu nie przeszkadzają na co dzień – opowiada Piotr Pawłowski z Fundacji Integracja.

Przez dźwiganie syna pani Iwona ma problemy z kręgosłupem i stawami łokciowymi. - Jak Kubuś kończy turnusy, to ja chodzę na zabiegi fizjoterapeutyczne, żeby sobie troszkę ulżyć i podreperować się. Codzienność jest bardzo ciężka - opowiada.

Spółdzielnia SMB Imielin nie wyraża zgody na jakiekolwiek urządzenia na klatce schodowej, powołując się na przepisy przeciwpożarowe. Proponuje jedynie schodołaz. Pani Iwona i sąsiedzi nie rozumieją decyzji spółdzielni. Dlaczego? W okolicznych blokach, którymi zarządza ta sama spółdzielnia, platformy są zamontowane.

- Podobno w blokach bez windy nie da rady niczego zamontować ze względu na wyjście przeciwpożarowe. Tyle że z naszego bloku są dwa wyjścia przeciwpożarowe, więc nawet jeżeli platforma byłaby rozłożona w czasie pożaru, to wyjście byłoby z drugiej strony. Spółdzielnia zgadza się jednak tylko na schodołaz, który miałabym trzymać w mieszkaniu. To niemożliwe, bo on waży około 200 kilogramów – twierdzi pani Iwona.

- Schodołaz jest przede wszystkim dość niebezpiecznym urządzeniem, jest kłopotliwy w użyciu – dodaje Piotr Pawłowski z Fundacji Integracja.

Władze spółdzielni nie chciały z nami porozmawiać przed kamerą. Pani Iwona złożyła wniosek do Warszawskiego Centrum Pomocy Rodzinie o wsparcie i dofinansowanie platformy dla niepełnosprawnych. Architekt WCPR stwierdził, że na klatce schodowej można zamontować platformę lub windę zewnętrzną. Potrzebna jest jednak zgoda spółdzielni.

- To przykre, bo beneficjentem jest osoba niepełnosprawna i samotna matka wychowująca to niepełnosprawne dziecko. Postępowanie spółdzielni jest po prostu nieludzkie – uważa Agata Łuzdowska z Warszawskiego Centrum Pomocy Rodzinie.*

* skrót materiału

Reporter: Klaudia Szumielewicz

kszumielewicz@polsat.com.pl