Kupił auto za 1 tys. zł. Zapłaci celnikom 40 tys.

Andrzej Komocki z Sosnowca 13 lat temu kupił od Stanisława M. z Rybnika stare audi za tysiąc złotych. Policja odkryła, że auto ma przebite numery VIN i przekazała je Izbie Celnej. I choć pan Andrzej kupił samochód już zarejestrowany w Polsce, to celnicy obciążyli go opłatami za cło, akcyzę i VAT, których złodzieje uniknęli sprowadzając auto do Polski. Dziś ma on ponad 40 tys. zł długu!

- Mnie się wydaje, że padłem ofiarą mafii i płacę haracz. Jak można za kawałek złomu zapłacić 23 tysiące złotych – dziwi się 59-letni Andrzej Komocki z Sosnowca.

1 czerwca 2003 roku to dzień, który  zamienił jego życie w koszmar. Pan Andrzej  znalazł w gazecie ogłoszenie o sprzedaży 20- letniego samochodu marki audi za tysiąc złotych .Właścicielem samochodu był Stanisław M. z Rybnika. Pan Andrzej sprawdził auto oraz dokumenty i bez wahania audi kupił.

Samochód miesiąc po zakupie zaczął się psuć.  Pan Andrzej oddał go więc do mechanika. Niestety mężczyzna nigdy już auta nie odzyskał. Samochód zarekwirowała policja.

- Później się dowiedziałem, że był nalot policji na ten warsztat i zabrali wszystkie samochody. Poinformowano mniej, że będzie sprawa karna – wspomina pan Andrzej.

Okazało się, iż samochód, który zakupił pan Andrzej, ma przebite numery VIN, czyli numery identyfikacyjne pojazdu. Sprawa trafiła do prokuratury.

- Samochód kosztował tysiąc złotych. Kto przebija takie auta? – dziwi się pan Andrzej.

- Poprzedni właściciel samochodu zeznał, że nie pamięta, od kogo kupił to auto i nie ma dokumentów. Z uwagi na to, że nie mogliśmy ustalić sprawców tego przestępstwa, postępowanie zostało umorzone – informuje Beata Cedzyńska z Prokuratury Rejonowej w Siemianowicach Śląskich.
Reporter: Trudno uwierzyć, że młody człowiek po dwóch latach nie pamięta od kogo kupił auto.
Prokurator: Nie było dowodów, by podważyć jego słowa.   

Próbujemy porozmawiać ze Stanisławem M., od którego pan Andrzej kupił audi. Poszukujemy go w Rybniku pod adresem wskazanym na umowie kupna.    

- Nie udzielę żadnej informacji, bo nic nie wiem. Kontaktu z synem nie mam – powiedział ojciec Stanisława M.

Trzynaście lat temu prokuratura sprawę umorzyła. Pan Andrzej został uniewinniony. Mężczyzna wierzył, że to koniec jego problemów. Niestety samochód 12 lat temu został przekazany do Izby Celnej w Katowicach, a ta nakazała panu Andrzejowi zapłacić ponad 20 tysięcy złotych.

- Miałem zapłacić cło, akcyzę i VAT za sprowadzenie tego samochodu do Polski – mówi pan Andrzej.

Mężczyzna nie mógł zrozumieć, dlaczego to właśnie on ma płacić, skoro samochód kupił od Stanisława M. Audi było już zarejestrowane w Polsce. Posiadał na to wszelką dokumentację. I, co najważniejsze, to nie pan Andrzej sprowadził auto z zagranicy. Izba celna odpowiedziała nam jedynie mailowo: w sposób zwięzły i „zrozumiały” dla każdego petenta.

„Wskazać należy, iż dług celny, co do zasady powstaje w miejscu, w którym nastąpiły zdarzenia powodujące powstanie tego długu. W przypadku, gdy miejsce to nie może zostać określone, uznaje się, że dług celny powstaje w miejscu, w którym organy celne stwierdzą, że towar znajduje się w sytuacji powodującej powstanie długu celnego”.

Grażyna Kmiecik
Rzecznik prasowy
Izba Celna w Katowicach

- To jest absurd. Pan Andrzej kupił auto już zarejestrowane w Polsce. Izba Celna jest zobligowana do szukania dłużnika, który powinien zapłacić zło – komentuje Przemysław Ligęzowski, radca prawny.

Dziś pan Andrzej jest w tragicznej sytuacji. Pół roku temu odeszła od niego żona, wkrótce może stracić dom, gdyż jest na rencie i brakuje mu już pieniędzy na comiesięczną spłatę zadłużenia. Izbie jest bowiem winien ponad 40 tysięcy złotych za auto, które kupił  za tysiąc złotych.

- Gdybym mógł cofnąć czas, to w życiu nie kupiłbym samochodu. Wolałabym piechotą do końca życia chodzić – podsumowuje.*

* skrót materiału

Reporter: Żanetta Kołodziejczyk-Tymochowicz

interwencja@polsat.com.pl