„Wkopani” w gigantyczny podatek
Dwaj rolnicy z Chobanina w Łódzkiem już trzeci rok płacą gigantyczny podatek od kopalni piasku, którą na ich ziemi urządziła prywatna firma. Jej właściciel zobowiązał się do uiszczania podatku, ale po dwóch miesiącach zakończył prace i zniknął. Opłaty spadły na rolników. To w sumie 63 tys. zł rocznie. Gehennę mężczyzn zakończy rekultywacja terenu. Problem w tym, że może jej dokonać tylko firma, która wykopała doły.
Cztery lata temu do drzwi Krzysztofa Łuszczyńskiego i Jacka Malika– rolników z Chobanina w województwie łódzkim - zapukali przedstawiciele firmy zajmującej się wydobyciem kruszywa. Rodzinna spółka z Cigacic nieopodal Zielonej Góry złożyła propozycję wydzierżawienia ich pól, które sąsiadowały z budowaną wówczas drogą S8.
- Raz, drugi, trzeci przyjechali, na siłę namawiali i jakoś skusiłem się. Pomyślałem, że przecież to tylko piasek, co może się stać. Zanim zaczęły się prace, w 2012 roku podpisaliśmy umowę, w której jest ważny punkt, że obowiązkiem dzierżawcy od momentu uzyskania koncesji jest opłacanie podatku od nieruchomości – opowiada Krzysztof Łuszczyński, poszkodowany rolnik.
Firma dostała koncesję na wydobycie. Prace ruszyły. Trwały dwa miesiące. Od sierpnia 2013 roku po kopalni zostały dziesięciometrowe doły i… ogromny problem. Firma przestała płacić zapisany w umowie podatek! Obowiązek spadł na rolników.
- Rocznie mam płacić 50 000 zł podatku do urzędu gminy – opowiada Jacek Malik.
- Ja mam tylko za 2 hektary. Wychodzi 13 000 zł na rok. Jestem kierowcą. Trzy miesiące muszę pracować, żeby ten podatek zapłacić – mówi Krzysztof Łuszczyński.
Nakładający podatek urząd gminy wie, że to nie rolnicy wydobywali piach. Ale prawo jest prawem i właściciele płacić muszą. Formalnie ich pola to wciąż kopalnia.
- Póki nie ma decyzji o zakończeniu rekultywacji, traktuje się ten grunt jako związany z prowadzeniem działalności – tłumaczy Aleksander Woźniak, radca prawny Gminy Wieruszów.
- Dla mnie jest to sytuacja jednoznaczna, ci ludzie zostali oszukani, niestety mamy związane ręce – dodaje Rafał Przybył, burmistrz Wieruszowa.
Aby nie płacić wysokiego podatku, rolnicy chcieli nawet zapożyczyć się i zrekultywować pozostałości po kopalni na własny koszt. Ale okazuje się, że to jest niemożliwe. Może to zrobić tylko firma.
- Ustawa o ochronie gruntów jest tak skonstruowana, że nie ma wprost określone, kto faktycznie może wykonać prace rekultywacyjne. Jest tylko określone, kto jest podmiotem zobowiązanym do tego. W świetle tej ustawy na dzień dzisiejszy takim podmiotem jest spółka A… – mówi Agnieszka Polus z Wydziału Architektury Budownictwa i Środowiska Starostwa Powiatowego w Wieruszowie.
Pojechaliśmy do oddalonych o 350 kilometrów od Chobanina Cigacic. Tam okazało się, że w siedzibie firmy można spotkać tylko dawnych wspólników – synów i byłą żonę prezesa, która twierdzi, że nie ma ze sprawą już nic wspólnego. Z prezesem firmy udało nam się porozmawiać przez telefon:
Reporter: Jak się pan czuje z tym, że ci rolnicy płacą za pana podatek od nieruchomości, za kopalnię?
Prezes: Ale to jest zgodnie z biznesem. Nie płacą nic innego, normalnie płacą, jak ustaliliśmy w umowie.
- W umowie jest zapisane, że to pan, jako dzierżawiący od nich ziemię będzie płacił.
- Ale czy mam obowiązek płacić to, co muszę?
- Cały czas widzimy w internecie, że są otwierane nowe kopalnie, czyli te pieniądze on znowu gdzieś tam zdobywa, znowu jest przy pieniądzach – komentuje Krzysztof Łuszczyński.
Decyzję o rekultywacji wydano ponad rok temu, więc kopalni mogłoby już dawno nie być. Ale wciąż jest. Rolnicy boją się, że będą płacić do końca życia, a w dawnej kopalni dojdzie do tragedii. Teren upodobali sobie motocrossowcy.
- Wjeżdżają tu motory. Jeśli coś się stanie, ktoś się zabije, to kto za to odpowie? – pyta Krzysztof Łuszczyński.*
* skrót materiału
Reporter: Irmina Brachacz-Przesmycka
ibrachacz@polsat.com.pl