Kajetan P. wpadł na Malcie. Uciekł przez Niemcy i Włochy

Kajetana P. zatrzymano w środę na Malcie, gdy wychodził z autobusu miejskiego. Miał przy sobie nóż. Autor jednej z najgłośniejszych zbrodni ostatnich lat próbował przedostać się do Afryki. Został złapany dzień po tym, gdy w Radomiu pochowano urnę z prochami jego ofiary: 30-letniej Katarzyny J.

Poszukiwaniom Kajetana P. Interpol nadał najwyższy, czerwony priorytet. Bibliotekarz był na Malcie już sześć dni po zabójstwie Katarzyny J. Chciał pojechać do Afryki Północnej, skąd jego deportacja byłaby bardzo trudna. Mężczyzna został wyśledzony przez policjantów z CBŚP, prawdopodobnie dzięki namierzeniu jego telefonu i komputera.

- Na teren Niemiec przemieścił się pociągiem. W chwili obecnej nie posiadam informacji, w jaki sposób przemieścił się na teren Włoch. Natomiast na teren Republiki Malty z pewnością przybył samolotem albo promem. Polska policja wykonała swoją pracę, teraz czynności należą już do prokuratury, która ma za zadanie postawić go w stan oskarżenia – mówił podczas konferencji w MSW Andrzej Szymczyk, p.o. Komendanta Głównego Policji.

- Kajetan P. powinien w okresie dwóch tygodni być w Warszawie. Tu zostanie osadzony w areszcie -  mówi Jarosław T. Kościuszko, były oficer wydziału ds. terroru kryminalnego i zabójstw Komendy Stołecznej Policji.

We wtorek w Radomiu pochowano urnę z prochami Katarzyny J. 30-letnia nauczycielka włoskiego, podróżniczka i konserwator zabytków została brutalnie zamordowana dwa tygodnie temu. O makabryczny mord podejrzewany jest 27-letni Kajetan P., bibliotekarz i niedoszły dziennikarz.

- To ogromny szok i niedowierzanie, że ktoś tak neutralny, tak zwykły może być w stanie coś takiego zrobić. To był niezwykle inteligentny facet, zupełnie zwykły, intelektualista o bardzo dużej wiedzy. Wydawał mi się zawsze nieco zarozumiały i zadufany w sobie. Natomiast od antypatycznego wrażenia do osoby, która miała popełnić taką zbrodnię, jest daleka droga – mówi nam koleżanka ze studiów Kajetana P.

Przypomnijmy: Katarzyna J. zginęła we własnym mieszkaniu, w bloku przy ul. Skierniewickiej w Warszawie. Zdaniem prokuratury, to tam Kajetan P. zabił dziewczynę, odciął jej głowę, a zwłoki spakował do podróżnej torby i przewiózł taksówką do wynajmowanego przez siebie pokoju na Żoliborzu. Zwłoki podpalił.

- Nie wiemy, jak  on palił te zwłoki. Czy na pocięte zwłoki nalał benzyny lub innego środka i podpalił? Tego nie wiemy - mówi Jarosław T. Kościuszko, były oficer wydziału ds. terroru kryminalnego i zabójstw komendy stołecznej policji.

Katarzyna J. w stolicy mieszkała od dwóch lat, ale nikt z sąsiadów na warszawskiej Woli jej nie kojarzy. Za to sąsiedzi bibliotekarza pamiętają go doskonale.

- Dowiedziałem się dopiero w tym tygodniu, że to u nas się wydarzyło. Rano wychodzimy do pracy, po pracy wracamy, nawet nie wiedziałem – mówi jeden z sąsiadów Katarzyny J.

- Taksówka podjechała. Kierowca otworzył drzwi i wyjął cały ten bagaż. Jeden, bardzo duży. Był też plecak. Taksówkarz miał powiedzieć, że krew wycieka, ale usłyszał, że nic się nie dzieje, że to  dziczyzna – wspomina sąsiadka Kajetana P.

30-letnia Katarzyna J. została pochowana w rodzinnym Radomiu dopiero 13 dni po zabójstwie. Jej rodzina jest pogrążona w ciężkiej rozpaczy i żałobie. 27-letni zabójca został schwytany zaledwie 24 godziny temu. Jego rodzina już kilka dni wcześniej ustanowiła mu adwokata.

- Każdy podejrzany, nawet o największą zbrodnię, powinien mieć zagwarantowane prawo do obrony – mówi Tadeusz Wolfowicz, pełnomocnik Kajetana P.

- Gdy zostanie do Polskie sprowadzony, prokurator ogłosi mu zarzut zabójstwa Katarzyny J. Będziemy mieli normalną procedurę postępowania karnego: postępowanie przygotowawcze, a następnie proces karny. W tej chwili czekamy na wyniki kilku opinii, przede wszystkim z zakresu sekcji zwłok. Następnie podejrzany będzie poddany opinii sądowo-psychiatrycznej. Niewykluczone, że biegli zawnioskują o przeprowadzenie tzw. obserwacji. Trwa ona cztery tygodnie i może zostać przedłużona – poinformował Przemysław Nowak z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Już dzisiaj z całą pewnością wiadomo, że opinia biegłych lekarzy psychiatrów zdecyduje o  losie 27-letniego Kajetana P. Pytanie: był czy nie był poczytalny w chwili popełniania tej okrutnej zbrodni, będzie kluczowe w tej sprawie.

- Rzeczą fundamentalną  w tej sprawie jest odpowiedź na pytanie, czy podejrzany w chwili tego czynu, miał zachowaną zdolność rozumienia znaczenia swego czynu i pokierowania swym postępowaniem – mówi Tadeusz Wolfowicz, pełnomocnik Kajetana P.

- Jest to jakaś linia obrony, którą będzie pan mecenas stosował. Dla mnie jest to nieprawdopodobne, bo skoro ktoś zaplanował morderstwo, a następnie tak sprawnie uciekał, to miał zdolność rozpoznawania czynów, że on zabija, że to jest złe, że to jest zabronione, on to wiedział. Jest to linia obrony, ale wydaje mi się, że trochę kulawa – ocenia Jarosław T. Kościuszko, były oficer wydziału ds. terroru kryminalnego i zabójstw KSP.

Cały czas nie jest znany motyw zabójstwa Katarzyny J. Dlaczego zginęła? Światowe media obiegła informacja o polskim Hannibalu Lecterze – zabójca nauczycielki miał wzorować się na tym filmie o psychopacie i kanibalu. Dlatego pojawiają się głosy, że w grę może wchodzić kanibalizm. Zapytaliśmy o to rzecznika prokuratury.

- Stanowczo zaprzeczam, abyśmy w zakresie zabójstwa Katarzyny J., mieli jakieś dane świadczące o kanibalizmie – powiedział Przemysław Nowak z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

- Jeżeli mówimy o tym, że jest duże prawdopodobieństwo, że on był kanibalem, to na pewno ten kanibalizm nie odnosi się do ostatniego zabójstwa. Natomiast do poprzednich spraw – twierdzi Jarosław Kościuszko, były oficer wydziału ds. terroru kryminalnego i zabójstw KSP.*

* skrót materiału

Reporter: M. Pietkiewicz, J. Kasia, E. Duluk

mpietkiewicz@polsat.com.pl