Gronkowiec w szpitalu. Po operacji stracili wzrok

Fatalny finał operacji zaćmy w szpitalu Pro-Familia w Rzeszowie. Starsi ludzie zostali zakażeni gronkowcem - najprawdopodobniej w wyniku zabiegu. Efekt jest taki, że zamiast poprawy, stracili wzrok. Przez resztę swojego życia będą musieli przyjmować leki, które powstrzymują przed kolejnym atakiem bakterii. Szpital przerzuca winę na prywatną klinikę, która wykonywała zabiegi.

Aniela Murdzia, Tadeusz Sulikowski i Eugeniusz Głuszczyk zgłosili się na operację zaćmy do szpitala Pro-Familia w Rzeszowie. Nie sądzili, że po 15 grudnia 2013 roku ich życie całkowicie się zmieni.

W ciągu 24 godzin od zabiegu pięcioro z dziewięciorga pacjentów zgłaszało bóle operowanego oka i bóle głowy. Okazało się, że część pacjentów zarażono gronkowcem. Zamiast poprawy, na którą liczyli, stracili wzrok.

- Okazuje się, że to jest gronkowiec złocisty, nieuleczalny – mówi Tadeusz Sulikowski.

- Do czego porównać ból? Pięcioro dzieci urodziłam i jakoś człowiek to przetrzymał, a tutaj było coraz gorzej – opowiada Aniela Murdzia

- Ja nie spotykałem takiego bólu. Miałem różne operacje. W tym wypadku czułem, jakby mi ktoś głowę rozłupywał na pół i wydzierał oko na żywca – dodaje Eugeniusz Głuszczyk.

Szpital Pro-Familia odpiera zarzuty, że do zakażenia doszło w wyniku zaniedbania placówki. Twierdzi, że zawiniła firma zewnętrzna wykonującą zabieg, czyli Polsko-Niemieckie Kliniki Chirurgii Oka. Z prezesem firmy wykonującej zabiegi nie udało nam się skontaktować. Biegli powołani przez prokuraturę stwierdzili, że do zakażenia mogło dojść na sali operacyjnej.

- Stwierdzono nieczyste narzędzia, po prostu bród – mówi Aniela Murdzia, którą zarażono gronkowcem.

Rozmawiamy z Dominiką Czapkowską, rzecznik szpitala Pro-Familia.

Reporter: Pojawiają się wzmianki o tym, że sala nie była do końca przygotowana, a narzędzia nie były dobrze wysterylizowane, co doprowadziło do tego zakażenia.
Rzecznik szpitala: Oczywiście, dlatego dzień po całym zdarzeniu została wykonana gruntowna kontrola sanepidu. Z protokołu jednoznacznie wynika, że szpital nie jest odpowiedzialny za przyczynę zdarzenia.
Reporter: Ale dzień po zabiegu to mogło już być wszystko wysterylizowane.
Rzecznik szpitala: Takie są procedury sanepidu.

Prokuratura Rejonowa w Rzeszowie już drugi raz zawiesiła postępowanie w sprawie zarażenia pięciu osób gronkowcem i powołała nowych biegłych. Niedowidzący pacjenci po długim leczeniu wystąpili do sądu o zadośćuczynienie od szpitala.

- Muszę powolutku chodzić, nie schylać się, nie dźwigać, bo mam kłopot z drugim okiem. Nie wiem, czy to jest skutek tego zakażenia - mówi Aniela Murdzia.

- Na skutek tej usługi państwo ponieśli krzywdę: ból, szkodę. Ich życie całkowicie się zmieniło i ktoś musi tę krzywdę oraz szkodę naprawić – dodaje Adam Hein, pełnomocnik poszkodowanych.

Szpital Pro-Familia z jednej strony twierdzi, że to nie on doprowadził do zarażenia pacjentów gronkowcem, a z drugiej strony bierze na siebie odpowiedzialność. Podczas realizacji reportażu szpital zadeklarował chęć ugodowego załatwienia sprawy z poszkodowanymi pacjentami.


Reporter: Klinika Polsko-Niemieckie Kliniki Chirurgii Oka zwlekała, więc państwo wzięliście odpowiedzialność na siebie?
Dominika Czapkowska, rzecznik szpitala: Nie porozumiała się z pacjentami przez blisko dwa lata, dlatego podjęliśmy własne działania, aby tę sprawę wyjaśnić do końca, a co za tym idzie zrekompensować pacjentom poniesione krzywdy.*

* skrót materiału


Reporter: Klaudia Szumielewicz

kszumuelewicz@polsat.com.pl