Złowieni w sieci. 120 poszkodowanych osób

Marcin B. zarabia na handlu w internecie. Przyjmuje zamówienia i pieniądze, ale nie wysyła towaru. Policji tłumaczy to „roztargnieniem i nawałem obowiązków”. Przez jego ostatni „biznes” na policję zgłosiło się ponad 120 poszkodowanych osób. W zeszłym roku prokuratura postawiła mu 35 zarzutów, ale sąd umorzył sprawę ze względu na niską szkodliwość czynu. Dziś Marcin B. ma już ponad 100 zarzutów. Jego sklep nada działa.

We Wrocławiu mieszka Krzysztof Drabczyński. W styczniu złożył zamówienie w sklepie internetowym. Chciał kupić ekspres do kawy za 299 zł. Przesyłka miała dotrzeć w ciągu 24 godzin. Do dziś nie otrzymał zamówionego towaru.

- Produkt zamówiłem przez stronę internetową 22 stycznia. Do tej pory go nie widziałem. Stosowałem prośby, groźby, różne rzeczy, niestety zero odzewu – mówi pan Krzysztof.

W tym samym sklepie zakupy zrobiła pani Magdalena z okolic Wrocławia. W sierpniu zamówiła uchwyt do telewizora. Kiedy po tygodniu nie otrzymała przesyłki, próbowała skontaktować się z właścicielem sklepu. Wysłała do niego pismo od rzecznika praw konsumentów.

- Rzecznik zlecił mi, żebym napisała list polecony, że zrzekam się zamówienia i proszę o zwrot pieniędzy. W momencie, kiedy miałam już wysyłać to pismo, otrzymałam maila, że przesyłka została nadana. Paczka przyszła, ale okazało się, że to jest zupełnie inny uchwyt, innej firmy, w dodatku był porysowany – opowiada pani Magdalena.

W podobnej sytuacji jest Kamil Miśko z Łodzi. W połowie grudnia zamówił dwa uchwyty do telewizora. Do tej pory nie dostał przesyłki. Zgłosił sprawę na policję.

- Po pewnym czasie zacząłem szukać innych osób. Okazało się że na Facebooku jest profil na temat tego sklepu i jest około 140 oszukanych osób – mówi Kamil Miśko.

My również próbowaliśmy skontaktować się z Marcinem B., 31-letnim właścicielem sklepu. Biuro jego firmy było zamknięte. Policja i prokuratura od ponad półtora roku zna sprawę  sklepu internetowego Marcina B. Osób poszkodowanych, o których wiedzą, jest ponad 120. Mężczyźnie zostały postawione już zarzuty, ale sklep nadal działa.

- Takich zgłoszeń od półtora roku mamy kilkadziesiąt. Przeciwko Marcinowi B. Prokuratura Rejonowa w Starachowicach prowadziła dwa postępowania, które zakończyły się skierowaniem aktu oskarżenia. Teraz prowadzone jest trzecie postępowanie – informuje Daniel Prokopowicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Kielcach.

Mężczyzna przychodzi do nas i przyznaje się do winy. Tłumaczy swoje zachowanie roztargnieniem, nawałem obowiązków – mówi Monika Kalinowska z Komendy Powiatowej Policji w Starachowicach.*

* skrót materiału

Reporter: Angelika Trela

atrela@polsat.com.pl