Mieszkaniowa pułapka. Ani lokalu, ani pieniędzy
Zdecydowały się kupić mieszkania od Dariusza R., wpłaciły po kilkadziesiąt tysięcy złotych, ale lokali nie mają do dziś. Do naszej redakcji zgłosiły się osoby, które czują się oszukane przez szczecińskiego przedsiębiorcę. Dariusz R. miał zaadaptować mieszkania na poddaszu kamienicy w Szczecinie i je sprzedać. Zanim zaczął cokolwiek remontować, zawarł umowy przedwstępne, a potem nie oddał lokali w terminie.
Panie Anna Borowska, Aneta Mosiecka i Grażyna Lukowicz zdecydowały się na zakup mieszkań na poddaszu kamienicy przy ul. Studziennej 15 w Szczecinie. Podpisały u notariusza umowy przedwstępne ze szczecińskim przedsiębiorcą - Dariuszem R.
- Za mieszkanie wychodziło 90 tys. zł. Byłam po rozwodzie, sprzedaliśmy mieszkanie i podzieliliśmy się uzyskaną sumą, więc miałam te 90 tysięcy. Mam dwoje dzieci, chciałam im stworzyć normalne warunki – opowiada Anna Borowska.
Panie Anna, Grażyna i Aneta wpłaciły Dariuszowi R. po kilkadziesiąt tysięcy złotych i czekały na wymarzone mieszkania. Ale mimo kolejnych terminów wyznaczanych przez Dariusza R. lokali nie mają do dzisiaj.
- W tej chwili mieszkam u mamy w jednym pokoiku z dziećmi, w drugim mama i siostra. Jestem w takiej sytuacji, że nigdy nie będzie mnie stać na inne mieszkanie – mówi Anna Borowska.
- We wrześniu 2015 roku dowiedziałam się, że na jednym z portali moje mieszkanie jest wystawione na sprzedaż za 150 tys. Zł. Napisano: pełna własność, stan do zamieszkania – opowiada Grażyna Lukowicz.
Tymczasem okazuje się, że Dariusz R. nie jest właścicielem mieszkań na poddaszu przy Studziennej 15. Zgodnie z umową zawartą ze wspólnotą mieszkaniową, miał się nim stać po zakończeniu prac.
- Możemy mieć do czynienia z podejrzeniem oszustwa. Dlatego podjęto decyzję, że tam gdzie miasto Szczecin ma większość oraz we własnych budynkach, interesów z tym człowiekiem miasto nie będzie prowadziło – oznajmił Tomasz Owsik-Kozłowski z Zarządu Budynków i Lokali Komunalnych w Szczecinie.
Pretensje do Dariusza R. mają także dotychczasowi lokatorzy kamienicy przy Studziennej 15. Stanisław Sobieszczyk, który mieszka pod strychem, twierdzi, że przez ciągnącą się od czterech lat inwestycję, ma zniszczone mieszkanie.
- Wykonawca-inwestor, wszystko w jednym, tylko bez gotówki. Bo jak mówię, by kupił rolkę papy, by nie ciekło, to odpowiada, że nie ma kasy – mówi Stanisław Sobieszczyk.
Mieszkanie na poddaszu w innej kamienicy w Szczecinie kupili państwo Mazurkowie. W 2014 roku podpisali umowę przedwstępną i zapłacili Dariuszowi R. 56 tysięcy złotych.
- W maju miał dostać pozwolenie na budowę. Później stwierdził, że nie ma, bo architekt zrobił jakiś błąd – opowiada Krzysztof Mazurek.
- Wspólnota mieszkaniowa mnie pokierowała, żebym złożyła do urzędu miasta pismo, czy on się w ogóle starał o pozwolenie na budowę. No i dostałam pismo, że nigdy – dodaje Renata Mazurek.
W szczecińskiej prokuraturze toczy się kilkanaście postępowań w sprawach mieszkań sprzedawanych przez Dariusza R. Próbowaliśmy się z nim skontaktować pod jednym z adresów, które widnieją w oficjalnych dokumentach jego firm.
- Ja go znam, jego brat tu mieszka i jest policjantem. Pani nie jest pierwszą, która go szuka za mało mam włosów na głowie, żeby policzyć te osoby – opowiada znajoma Dariusza R.
- My nie czujemy się w żaden sposób winni. Cała sprawa została nadmuchana chyba pod wpływem dość dużych emocji niektórych osób. 10 procent tych ludzi rzeczywiście może mieć jakies pretensje. Ci państwo nie podjęli pełnej, rzetelnej wspólpracy w celu wyjścia z problemu – powiedział nam przez telefon Dariusz R.*
* skrót materiału
Reporter: Paulina Bąk
pbak@polsat.com.pl