Droga wojewódzka… przez pola i lasy

Kępa Zagajna to wieś w województwie lubuskim, przez którą przebiega polna droga wojewódzka. Kierują na nią zarówno znaki drogowe, jak i nawigacja. Problem w tym, że z drogą wojewódzką nie ma ona nic wspólnego. Popękana nawierzchnia asfaltowa szybko zamienia się w ubitą drogę polną, a później leśną. Okoliczni mieszkańcy, co chwilę, muszą pomagać zabłąkanym kierowcom tirów, którzy nie mają jak wydostać się z tej drogowej pułapki.

W Kępie Zagajnej mieszka rolnik Jerzy Żwierełło. Jak przyznaje, częściej niż własnym gospodarstwem, musi zajmować się sytuacją na drodze wojewódzkiej nr 161, która przebiega w pobliżu jego posesji.

- Mimo że to droga wojewódzka, nie pamiętam od X lat, by ktoś ją odśnieżył albo próbował naprawić Jest niebezpieczna. Łatwo sobie wyobrazić, co się dzieje zimą, gdy jest oblodzona lub zasypana – mówi Jerzy Żwierełło.

Droga wojewódzka 161 jest oznaczona żółtym znakiem. Widnieje na mapach i nawigacjach. W rzeczywistości jest to polna ścieżka, której pokonanie może stanowić nie lada problem. Miejscowi wiedzą, aby omijać ten teren. Gorzej z przejezdnymi. Zarówno kierowcy aut osobowych, jaki tirów przeżywają tam prawdziwy horror.

- Ludzie ślepo wierzą i jadą, jak jest droga sucha i wieczór, to on nie wie, czy ma 200 metrów, posuwa się do przodu. Jak wjedzie w lasy, to… niech pan spróbuje zawrócić  tirem. Zawsze człowiek stara się pomóc ludziom, ale nie można robić tego w nieskończoność. Ktoś wprowadza kierowców w błąd – mówi Jerzy Żwierełło.

Pas drogi wojewódzkiej 161 został też wytyczony przez działkę Zbigniewa Gackiego
w Podleścu. Jak przyznaje, wiąże się to dla niego nie tylko z nerwami, ale też realnymi stratami.

- Dla mnie straty są oczywiste: produkcja rolna, druga sprawa to płatności obszarowe, gdzie teren niewykorzystywany jest wyłączony z dopłat – mówi Zbigniew Gacki.

- Niech pan sobie wyobrazi, by tu zimą dojechało pogotowie, czy straż. To nie jest do zrobienia – dodaje Jerzy Żwierełło.

Od niemal dwudziestu lat droga 161 podlega pod Zarząd Dróg Wojewódzkich w Zielonej Górze. Zdaniem właścicieli posesji, urzędnicy nie robią nic, aby poprawić stan tej „trasy”. Zielonogórski ZDW tłumaczy, że nie może nic zrobić, ponieważ droga, którą zarządza… nie istnieje. 
 - Przejeżdżałem nią. Jest to droga gruntowa, nie jest to powód to dumy, ale takie mamy drogi. Aby ta droga była w pełnym znaczeniu drogą wojewódzką potrzebna jest jej budowa. To droga gruntowa- przekonuje Grzegorz Szulc z Zarządu Dróg Wojewódzkich w Zielonej Górze.

- Chciałbym wiedzieć na czym stoję. Jeżeli dowiaduje się, że drogi nie ma, to na moim prywatnym gruncie mam prawo ją zamknąć – zastanawia się Jerzy Żwierełło.

Po nagłośnieniu sprawy, ZDW w Zielonej Górze zaproponował rozwiązanie tymczasowe.

- Będziemy informować kierowców o stanie technicznym drogi i sugerować objazd – zapowiada Grzegorz Szulc z Zarządu Dróg Wojewódzkich w Zielonej Górze.

- Droga pułapka. Tylko pytanie, czy mamy taki znak, aby każdy wiedział, w co może wpaść – uśmiecha się Zbigniew Gacki, przez którego posesję wytyczono drogę wojewódzką. *

* skrót materiału

Reporter: Marcin Łukasik

mlukasik@polsat.com.pl