Powrót Kajetana P.

Kajetan P. wraca do Polski. Podejrzany o brutalne morderstwo młodej kobiety 27-latek wyleciał w piątek z Malty do Warszawy samolotem wojskowym CASA. W najbliższym czasie mężczyzna zostanie przewieziony do prokuratury, gdzie usłyszy zarzut zabójstwa.

Tylko sześć dni trwał pościg za 27-letnim Kajetanem P. podejrzewanym o brutalne zabójstwo 30-letniej Katarzyny J., lektorki języka włoskiego. Policjanci z Zespołu Poszukiwań Celowych z Poznania oraz CBŚ z Warszawy zatrzymali go tydzień temu na Malcie. Za poszukiwanym przejechali ponad 3 tys. km.

- Naszą rolą jest wytropić znaleźć i przywieźć – mówi oficer wydziału ochrony i poszukiwania osób Komendy
Wojewódzkiej Policji Poznań.
Reporter: To wy naprawdę takie psy pościgowe jesteście.
Oficer: Całe życie.
- Czy to był trudny przeciwnik?
- Byli trudniejsi. To był przeciwnik, który zabrał nam najwięcej czasu.

Trudno przesądzać czy Kajetan P. precyzyjnie zaplanował zabójstwo Katarzyny J., a następnie ucieczkę, czy może działał w afekcie. Zbrodnię popełnił 3 lutego na Woli. Zwłoki przewiózł taksówką do swojego mieszkania na Żoliborzu. Tam je podpalił. Dzisiaj już wiadomo, że jeszcze tego samego dnia wyjechał z Warszawy do Poznania.

- Pociąg, którym on przyjechał z Warszawy, jechał do Niemiec. On z tego pociągu wysiadł, żeby kupić w Poznaniu kurtkę, okulary, plecak, koszulkę. Spędził dwie godziny w galerii handlowej, która przylega do dworca. Wchodząc na dworzec, trzymał kartkę formatu A4, która nam wtedy kazała przypuszczać, że to jest jego plan podroży – opowiada oficer wydziału ochrony i poszukiwania osób Komendy Wojewódzkiej Policji Poznań.

Dwa dni po zabójstwie policjanci z Poznania rozpoznają Kajetana P. na dworcowym monitoringu. Ekspedientka zapamiętuje go, bo wykłóca się o grosz. Mijają kolejne dni zanim sąd wydaje Europejski Nakaz Aresztowania. W tym czasie Kajetan P. jest już dawno po przesiadce w Berlinie.

- My wyjeżdżając z Poznania 11 lutego, byliśmy tak naprawdę osiem dni za nim. Wiedzieliśmy, że nie jedziemy do Niemiec, jako miejsca docelowego, tylko jako miejsce przystankowe w drodze do Włoch, gdzie był jego ostatni ślad na tamten czas – mówi oficer wydziału ochrony i poszukiwania osób Komendy Wojewódzkiej Policji Poznań.

- Podczas zakupów w jednym ze sklepów, kasjerka zapamiętała go, kiedy doszło do pewnej scysji o wydanie reszty w wysokości jednego grosza. Ta informacja dała policjantom pewien trop, że Kajetan P. będzie starał się korzystać z bardzo tanich, oszczędnych możliwości przemieszczania się w kierunku, który sobie obrał – dodaje Andrzej Borowiak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.

Obranym kierunkiem okazały się Włochy i granice południowej Europy. W Rzymie i Bolonii Kajetan P. znika na kilka dni z ekranów monitorów. Nie wiadomo dokładnie, gdzie wtedy przebywa, czym się przemieszcza, co i gdzie kupuje.

Ścigany z Sycylii na Maltę przypłynął promem. Później się okazało, że celem jego podróży była Tunezja. Gdyby udało mu się przedostać do Afryki, jego deportacja do Polski byłaby bardzo trudna. Bibliotekarz na Malcie był już 9 lutego. Policjanci dotarli tam osiem dni później.

- W dzień, kiedy doszło do zatrzymania, od wczesnych godzin był sprawdzany po raz kolejny monitoring z przeprawy promowej. Potwierdziliśmy ponad wszelką wątpliwość, że jest i znów wygląda dokładnie tak, jak wtedy, gdy opuszczał dworzec w Poznaniu. Ma tę sama koszulkę, kurtkę i buty – opowiada oficer wydziału ochrony i poszukiwania osób KWP Poznań.


- Kiedy policjanci zjawili się w hotelu, w którym on mieszkał, okazało się, że wyszedł on trzy godziny wcześniej. Kiedy pojechali do ambasady Tunezji, okazało się, że wyszedł stamtąd 20 minut przed nimi  – mówi Andrzej Borowiak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.

- Dowiadujemy się, że ktoś bez paszportu chce wyjechać do Tunezji. Fakt jest taki, że podróżuje bez paszportu, ale ma ze sobą zdjęcia do wyrobienia dokumentów. Miejsce, w którym został finalnie zatrzymany, jest takim głównym punkcie przesiadkowym na Malcie. Był spokojny, nie okazywał żadnych emocji. Zawsze zatrzymani chcą kogoś powiadomić. On nie chciał  - dodaje oficer wydziału ochrony i poszukiwania osób KWP Poznań.*

* skrót materiału

Reporter: Małgorzata Pietkiewicz

mpietrzak@polsat.com.pl