"Nie mogłem otworzyć drzwi". Dzieci zginęły w pożarze

Tragiczny pożar w Dusznikach w Wielkopolsce. W nocy z poniedziałku na wtorek doszczętne spłonął jednorodzinny dom siedmioosobowej rodziny. Z płomieni uratował się ojciec i troje dzieci. Jego dwaj synowie zginęli w płomieniach. Matka była wówczas w pracy. Pogrążona w rozpaczy rodzina prosi o pomoc, bo straciła dach nad głową.

 

- Nie mogłem otworzyć drzwi, wyleciałem na dwór i wybiłem szybę na balkonie. Wtedy jednemu z synów udało się wyjść, a reszcie niestety nie – załamuje głos pan Dawid.

 

Kiedy dom pani Blanki i pana Dawida stanął w płomieniach, w środku był ojciec i 5 dzieci.

 

- Byłam w pracy, kazali mi wsiąść do samochodu. Dopiero po drodze się dowiedziałam, bo ludzie do mnie dzwonili, że jest pożar. Tylko Maryjka, Michalina była cała, a Maurycy jest poparzony.  W szpitalu dowiedziałam się, że dwaj pozostali synowie nie żyją – opowiada pani Blanka, matka dzieci.

 

- Zanim idę spać, obchodzę, czy wszystkie dzieci śpią. Spały. Po niedługim czasie zaczęły krzyczeć. Udało mi się wyciągnąć tylko córki i syna. Po wybiciu szyby udało mu się wyjść samemu. Wtedy drzwi puściły, a tak nie szło drzwi w ogóle otworzyć do tego pokoju – mówi pan Dawid.

 

- Po ugaszeniu pożaru wewnątrz znaleźliśmy zwłoki dwójki dzieci: 4- i 8-latka. 6-latek z poparzeniami około 40
- 50 procent ciała trafił do szpitala – poinformował Przemysław Chojan z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Szamotułach.

 

Stan poparzonego dziecka jest bardzo ciężki. - Twarz, ręce, nogi, klatka piersiowa, drogi oddechowe, ale wiem że on jest silny i z tego wyjdzie, bo on nigdy nie chorował – mówi pani Blanka.

 

Małżeństwo straciło wszystko. Ogień błyskawicznie zniszczył cały budynek. Na razie nie wiadomo, co było przyczyną tragedii. Cała rodzina jest już pod opieką psychologów.

 

- Zakładamy społeczny komitet pomocy pogorzelcom w Dusznikach, zakładamy konto, żeby zbierać środki finansowe – mówi Maciej Tepper, zastępca kierownika Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Dusznikach.

 

Dramat rodziny pani Blanki i pana Dawida poruszył całą gminę. Mieszkańcy już organizują dla nich pomoc. Potrzebne jest właściwie wszystko, przede wszystkim dom. *

 

* skrót materiału

 

Reporter: Angelika Trela

 

atrela@polsat.com.pl

.pl