Córka sprzedała mieszkanie. Ojciec do piwnicy!

Władysław Błędowski ze Skierniewic mieszka w piwnicy. 78-letni mężczyzna trafił tam z mieszkania na parterze, w którym spędził większość swojego życia. Lokal sprzedała adoptowana córka mężczyzny – pani Agnieszka. Kobieta twierdzi, że żona pana Władysława przekazała jej lokal na łożu śmierci. - Za dobre wychowanie mam taką zapłatę mówi pan Władysław. Mężczyzna ma myśli samobójcze.

- Wzięliśmy ją na wychowanie z opieki społecznej w Skierniewicach. Miała wtedy 4 latka - opowiada Władysław Błędowski.

Mieszkanie było własnością żony pana Władysława. Kobieta miała przekazać je na łożu śmierci pani Agnieszce. Jednak pan Władysław podejrzewa, że pismo zostało sfałszowane.

- Nie wierzę w to, bo to nie ten charakter pisma. Nie wierzę, że podpisała, jak już nie mogła. (...) Przyjeżdżam, zamki wymienione, dopiero sąsiad mi mówi, że meble mam w piwnicy.  Mówiłem, żebym do śmierci tu mieszkał, a ona: a po co ci? Na co? Mnie żeś niepotrzebny - mówi Władysław Błędowski.

Podczas naszej wizyty w piwnicy pana Władysława pojawiła się córka Agnieszka. Zgodziła się udzielić wywiadu, ale po nagraniu zgodę wycofała.

- Moja mama przepisała mi mieszkanie, ono było wyłącznie jej własnością, a potem było przepisane na mnie. Jestem po rozpadzie związku i musieliśmy z mężem to mieszkanie sprzedać i podzielić się majątkiem. Mój tata narobił długów i od tej pory zaczęły się kłopoty. Mój tato nie mieszka na co dzień w piwnicy. To tylko na potrzeby programu, gazety i sądu - powiedziała pani Agnieszka, córka pana Władysława.

- On cały czas tu mieszka, od półtora roku, można przyjść i sprawdzić. Wychowywał panią tyle lat, porządny był. Żona była niepełnosprawna, woził dzień w dzień do pracy. Ten człowiek wszystkie swoje wysiłki  w to wkładał i został tak potraktowany. Wyjechał na tydzień czy kilka dni i zastał zamknięte drzwi - stwierdził Lucjan Leszczyński, sąsiad pana Władysława.

- Jest tyle samotnych osób tu mieszkających, w trzypokojowych mieszkaniach. Dlaczego mu nikt nie pomógł? - zdziwiła się córka pana Władysława.
Reporter:  No, to jest bezczelne z pani strony. Córka mówi, że sąsiedzi mają pomóc?
Córka: Jeśli się wymaga ode mnie, że mam pomóc w sytuacji, że ja nie mam gdzie mieszkać... Ja nie mam gdzie mieszkać, w świetle prawa jestem bezdomna. Mam wziąć w banku 200 tys. zł kredytu i spłacić długi ojca? Bardzo pięknie!

- Ja już miałem się skończyć: albo (pokazuje gest sugerujący wieszanie się), albo prochów wziąć i koniec…. Za dobre wychowanie mam taką zapłatę - podsumowuje pan Władysław.*

* skrót materiału

Reporter: Michał Bebło

mbeblo@polsat.com.pl