Wiadro wrzątku na dziecko. Zadośćuczynienie tylko na papierze

Podczas wakacji w Egipcie w 2012 roku pracownik hotelu wylał na 4-letnią wówczas Maję wiadro wrzątku. Dziewczynka przeżyła koszmar. Ból był tak silny, że musiała brać morfinę. Biuro Oasis Tours nie poczuwało się do żadnej odpowiedzialności za zdarzenie, dlatego rodzice Mai wnieśli pozew do sądu. Przyznano im 75 tys. zł zadośćuczynienia. Niestety, Oasis Tours ma takie długi, że komornik jest bezradny.

Po trzech latach wróciliśmy do Racławic Śląskich, gdzie mieszka pani Agnieszka z siedmioletnią córką Mają. W 2012 roku rodzina Bielaków wybrała się na wakacje do Egiptu z biurem podróży Oasis Tours. Kiedy miała już wracać do Polski, okazało się, że nie ma dla niej miejsc w samolocie. Rodzina wróciła więc do hotelu.

- Staliśmy w kolejce po herbatę. Przyszedł kelner czy kucharz z gorącymi napojami w wiadrach. Chciał to przelać do termosów, podniósł metalowe wiadro i chyba mu się wyślizgnęło i wszystko wylał na Maję – wspominała trzy lata temu Agnieszka Wilisowska-Bielak, mama Mai.

Dopiero następnego dnia po tragicznym wypadku rodzina z poparzonym dzieckiem wróciła do Polski. Nie miała zapewnionej profesjonalnej opieki ani osobnego lotu. Stan Mai był poważny - miała poparzone 22 procent ciała.

- Rana była niepokojąca, pokryta warstwą martwicy, którą trzeba było usunąć w znieczuleniu ogólnym – mówił Piotr Kostrzewski, lekarz z kliniki kardiochirurgii i chirurgii ogólnej dzieci Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

Rehabilitacja Mai była długa i kosztowna, ale biuro podróży Oasis Tours nie poczuwało się do żadnej odpowiedzialności za sytuację. Dlatego Bielakowie skierowali sprawę do sądu.

- Najbardziej nas boli, że firma zlekceważyła nas. Liczyliśmy, że jak rozprawa będzie w Warszawie, to ktoś raczy przyjść od nich. Ja jechałam 400 km autobusem, a od nich nikogo nie było – mówi Agnieszka Wilisowska-Bielak, mama Mai.

- Zasądzono odszkodowanie w wysokości 2100 zł i zadośćuczynienie za doznane krzywdy w wysokości 75 tysięcy złotych. To orzeczenie jest prawomocne – informuje Katarzyna Kisiel, rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie.

- Okazuje się, że to zwycięstwo było pyrrusowe, bo po przekazaniu sprawy do komornika, zostało ujawnione, że spółka ma szereg długów.  Jest szereg wierzycieli na bardzo wysokie kwoty.  Dziwię się, w jaki sposób spółka była w stanie funkcjonować tyle lat, bo to są długi już kilkuletnie – mówi Krzysztof Gaweł, pełnomocnik rodziny Bielaków.

- Posiadam raport z Krajowego Rejestru Długów na temat firmy Oasis. Wynika z niego, że jest zadłużona na 580 tys. zł – dodaje Agnieszka Wilisowska-Bielak, mama Mai.

Bielakowie nie mogą odzyskać zasądoznych pieniędzy, bo konta biura Oasis Tours są zablokowane przez komorników. Tymczasem firma cały czas sprzedaje wycieczki. Ponieważ nie dostaliśmy żadnej odpowiedzi na nasze prośby o spotkanie, pojechaliśmy do warszawskiej siedziby Oasis Tours.

Reporterka: Chciałabym wiedzieć, czy zgodnie z prawomocnym wyrokiem i klauzulą wykonalności, pan zapłaci te pieniądze?
Prezes biura (przez telefon): Proszę pani, to nie jest pani rola, czy ja zapłacę, czy nie zapłacę. (…)
Pani porusza się w granicach tego, co mamusia mówi. Każda matka kocha swoje dziecko i chce mu góry przychylić, ale ja nie będę pani zdradzał szczegółów naszej obrony.
Reporterka: Macie zablokowane konta na kilkaset tysięcy złotych, więc...
Prezes: Nie będę z panią mówił o naszej sytuacji, bo pani nie jest do tego powołana.
Reporterka: Czy pieniądze pana klientów, którzy wpłacają je na wycieczki, są bezpieczne?
Prezes: Nie będę z panią  na temat rozmawiał, bo pani mówi jak inkwizytor, a nie dziennikarz.*

* skrót materiału

Reporter: Paulina Bąk

pbak@polsat.com.pl