Sfora psów bez kontroli - w grupie są śmiertelnie groźne

Sfora psów, którą hoduje jeden z rolników w Małdytach na Mazurach terroryzuje okolicznych mieszkańców. Co prawda nie zaatakowały jeszcze ludzi, ale przed kilkunastoma dniami przedostały się na teren prywatnej hodowli danieli i zagryzły jedno ze zwierząt. - Strach wychodzić, bo przychodzi czasami 10-15 psów – mówi właściciel hodowli danieli.

Państwo Maria i Krzysztof Zającowie od kilku lat prowadzą w Małdytach na Mazurach hodowlę danieli. Ich zwierzęta trafiają do prywatnych parków i lasów. Te półdzikie zwierzęta kuszą sforę psów, którą z kolei bez jakiejkolwiek kontroli trzyma jeden z sąsiadów.

- Sąsiad posiada około 40 psów, które bez kontroli ganiają po wsi. Mamy hodowlę danieli i te psy podchodzą pod nasze ogrodzenie. Strach wychodzić, bo przychodzi czasami 10-15 psów naraz – opowiada Krzysztof Zając, właściciel hodowli danieli.

- One często próbują się przedostać na teren i podkopują się. Niejednokrotnie wyganiałam je spośród Danieli. Niejednokrotnie były interwencje u właściciela tych psów – mówi Maria Zając, właścicielka hodowli danieli.

Właściciel psów przyznaje, że „czasem ucieknie parę sztuk”. - Ale tak to staram się, żeby na podwórzu były – zapewnia.

W sobotę 27 lutego właściciele hodowli znów zauważyli na swoim terenie psy sąsiada. Zwierzęta były agresywne. Zagryzły jednego daniela i próbowały przegonić właściciela hodowli, gdy ten wszedł na wybieg.

- Zrobiłem zdjęcie telefonem, żeby był dowód, że te psy faktycznie tu były – mówi Krzysztof Zając.

Właściciel psów wątpi, by daniela zagryzły jego psy. - One są razem z bydłem, cielaka mogłyby zagryźć, jakby były przyzwyczajone, żeby mordować. A one są ze zwierzętami, a na polu to ich nie interesuje ptactwo czy sarny, co na polu się pasą – przekonuje.
Reporter: Po co panu aż tyle psów?
Właściciel: Trudno jest zapanować nad tym, żeby się nie rozmnażały, a przecież nie będę ich mordował, bo z kolei Animalsi do mnie przylecą.

- Psy, które są w grupie na podwórzu stają się taką zabójczą watahą. Takie zwierzęta jak sarny, łanie czy cielęta, nie wspomnę o zającach, nie mają żadnych szans – mówi Marian Szymkiewicz z Muzeum Przyrody w Olsztynie.

Po zagryzieniu daniela z hodowli, właścicielem psów zainteresowała się policja i inspektorzy Towarzystwa Obrony Praw Zwierząt, którzy przeprowadzili w gospodarstwie kontrolę. W jej trakcie z gospodarstwa swobodnie wybiegło kilka psów.

- Już dwa miesiące temu było podobne zgłoszenie, wtedy skończyło się pouczeniem. Właściciele zobowiązali się do pilnowania zwierząt, ale znowu była interwencja i sprawa zakończyła się skierowaniem wniosku do sądu – informuje Bożena Bujakiewicz z policji w Ostródzie.

- To brak odpowiedzialności ze strony tych ludzi. Mam nadzieję, że to zdarzenie czegoś ich nauczy – podsumowuje Maria Zając, właścicielka hodowli danieli.*

* skrót materiału


Reporter: Leszek Tekielski

ltekielski@polsat.com.pl