„Mąż zarabiał tylko na alkohol". Rodzina w potrzebie

Pani Ewa wychowuje niepełnosprawną córkę w starym domu bez łazienki. 15-letnią Joannę kąpie w wanience dla niemowląt. Dziewczynka leczy się z lęków i trudnych wspomnień po ojcu. Mężczyzna znęcał się nad domownikami i nadużywał alkoholu. Pani Ewa marzy, by przystosować swój dom do potrzeb chorej córki.

- Nie mam renty ani nic po mężu. Jak pracował to tylko na siebie, na alkohol - mówi pani Ewa. Kobieta ma 42 lata. Mieszka niewielkiej wsi w województwie łódzkim wraz z córkami: 21-letnią Katarzyną oraz niepełnosprawną 15-letnią Joanną. Ich życie od wielu lat jest nieustanną walką o przetrwanie.

- Mamę straciłam jak miałam 16 lat, zginęła w wypadku, a ojca pochowałam, jak Asia miała miesiąc. Od maleńkiego miałam ciężko i mam dalej. Myślę o tym, żeby dzieci miały dobrze - rozpacza pani Ewa.

- Bardzo podziwiam mamę. Jak był śnieg czy deszcz, to musiała iść do lasu, a ojca nic nie interesowało. Jak było drzewo, to sprzedał na alkohol. Pamiętam, jak chciał nas pozabijać. Policję wzywałam, stałam pod oknami, ciężko było - z trudem wraca do wspomnień sprzed lat 21-letnia pani Katarzyna.  

Pani Ewa była mężatką przez kilkanaście lat. Jednak życie kobiety nigdy nie oszczędzało. Jak twierdzi, jej mąż nadużywał alkoholu i znęcał się nad rodziną. W domu dochodziło do awantur. Kobieta wraz z dziećmi wielokrotnie uciekała z domu.

Świadkami tych trudnych zdarzeń były dzieci. Także kilkuletnia wówczas niepełnosprawna Joanna, która ma porażenie mózgowe. Siedem lat temu zmarł mąż pani Ewy. Jednak rodzinie do dziś trudno zapomnieć o traumie.

Niepełnosprawna Joanna do dziś leczy się z lęków i trudnych wspomnień. Przechodzi również rehabilitację. Wszystko odbywa się pod okiem specjalistów.

- W końcu zaczęła z nami rozmawiać, bo tak była zamknięta, że ciągle zatykała uszy i chowała się - mówi pani Katarzyna. 

Pani Ewa, choć sama ma raka, pragnie by jej dziecku nic nie zabrakło. Mieszka w starym domu, który odziedziczyła wraz z braćmi po rodzicach. Nie stać jej jednak na remont i przystosowanie go dla chorej córki.

- To są duże koszty. Z powiatowego centrum pomocy rodzinie maksymalnie można uzyskać 95 procent inwestycji Może być jednak tak, że PCPR nie dysponuje takimi środkami i mogą zwiększyć wkład własny do 20 procent - informuje Ewa Szymczuk, doradca ds. socjalnych Centrum Integracja w Warszawie.

- Ja ją kąpię w wanience niemowlęcej, podłogi się sypią pod meblami, sypie się wszystko - mówi pani Ewa 

- Chciałbym, aby Asia poczuła, jak to jest mieć dobrze w życiu, żeby mimo swojej choroby miała lepiej - dodaje pani Katarzyna, siostra Joanny.*

* skrót materiału

Jeśli chcą Państwo pomóc rodzinie prosimy o kontakt z redakcją: interwencja@polsat.com.pl, tel: 22 514 41 26

Reporter: Żanetta Kołodziejczyk-Tymochowicz