Radosne święta Plichtów. Koniec gnieżdżenia się na 8 m2

Historia niepełnosprawnego Stefana Plichty, który z 7-letnim synem żyli w zaledwie 8-metrowym pokoju bez centralnego ogrzewania i ciepłej wody, poruszyła urzędników i widzów Interwencji. Kilka tygodni wystarczyło, żeby życie małego Gracjana i jego taty zupełnie się zmieniło. Urząd miasta zgodnie z obietnicą wyremontował dla nich 40-metrowe mieszkanie, a widzowie zafundowali mężczyźnie wymarzony elektryczny wózek inwalidzki. Dla Gracjana i jego taty nadchodzące święta to początek nowego życia.

Dwa miesiące temu pokazaliśmy historię niepełnosprawnego Stefana Plichty, który samotnie wychowuje siedmioletniego syna Gracjana. Rodzina mieszkała w malutkim 8- metrowym pokoju bez cieplej wody i centralnego ogrzewania.

- Jak wjadę do pokoju wózkiem, to on nie może przejść, a jak on odrabia lekcje i weźmie taborecik, to ja nie mogę wjechać – opowiadał o ścisku w mieszkaniu Stefan Plichta.

- Niestety, nie ma tu ciepłej wody. Trzeba grzać i dopiero się myć – mówił Gracjan.

W ciągu kilku lat na rodzinę spadło wiele nieszczęść. Najpierw w 2009 roku pan Stefan zachorował i stracił nogę, potem na nowotwor zmarla mama Gracjana. Chłopiec nie ma po niej żadnej renty, bo kobieta pracowała głownie na czarno.

Pan Stefan przejął opiekę nad synem, ale za 700 zł  z opieki społecznej było im ciężko żyć. Przez kilka lat mężczyzna bezskutecznie starał się o większe mieszkanie z urzędu miasta. Po naszej interwencji wszystko się zmieniło. Urzędnicy dotrzymali słowa i dwa dni temu Gracjan i jego tata odebrali klucze do swojego nowego domu.

- To jest nasz nowy dom – oprowadza nas 7-letni Gracjan. - Tu jest łazienka, samoogrzewana ciepła woda, tu jest kuchnia mojego taty, pokój, tu jest mój pokój. Będą tu zabawki, wszystko bardzo mi się podoba. Po świętach będziemy się tu już przeprowadzać.

- Jak się uda, to na święta, a jak nie, to po świętach będzie wprowadzanie. Zamieszkamy w normalnych warunkach. Tyle lat człowiek czekał, w końcu media sprawę ruszyły i udało się – mówi Stefan Plichta, niepełnosprawny ojciec Gracjana.

Historia Gracjana i jego niepełnosprawnego taty poruszyła serca naszych widzów. Dzięki zebranym pieniądzom spełniło się największe marzenie pana Stefana – ma wreszcie elektryczny wózek inwalidzki, dzięki któremu może być niezależny.

- Przyjechał wózek, na który złożyła się Polonia amerykańska: pani Adrianna z Nowego Jorku, ludzie ze Szwajcarii, pan z Chin, z Luksemburga, z Irlandii, z Wielkiej Brytanii - ludzie wpłacali małe, większe, ogromne kwoty. Przerosło to nasze oczekiwania. Media zdziałały najgrubszą robotę – mówi Rafał Królak, który pomaga rodzinie Plichtów.

- Tym wózkiem można podjeżdżać pod górkę, wjeżdżać na krawężniki, jeździć po parku. To wózek o dużej mocy, więc można nim spokojnie pojechać na przykład na plażę i wrócić – opowiada Anna Waniewska z firmy importującej wózki inwalidzkie.

- Chciałbym bardzo podziękować sponsorom i darczyńcom, którzy wpłacali na wózek i meble. Powiedzieli, że jeszcze pomogą. Chciałbym bardzo podziękować ludziom i życzyć wesołych świąt darczyńcom – powiedział pan Stefan.*

* skrót materiału

Reporter: Paulina Bąk

pbak@polsat.com.pl