Asfalt spadający z nieba?
Arkadiusz Sabat z Dąbrowy Górniczej jest właścicielem działki, na której od dwóch lat jest nielegalnie składowany asfalt, pochodzący prawdopodobnie z remontu okolicznych ulic. Mimo że pan Arkadiusz ma zdjęcia samochodów, a także ich numery rejestracyjne, policja nie jest w stanie ustalić sprawcy. Do winy nie poczuwa się również ani główny wykonawca, ani inwestor czyli urząd miasta. Natomiast przeciwko panu Arkadiuszowi zostało wszczęte postępowanie administracyjne.
Arkadiusz Sabat z Dąbrowy Górniczej jest właścicielem działki, na której od dwóch lat jest nielegalnie składowany asfalt, pochodzący prawdopodobnie z remontu okolicznych ulic. Mimo że pan Arkadiusz ma zdjęcia samochodów, a także ich numery rejestracyjne, policja nie jest w stanie ustalić sprawcy. Do winy nie poczuwa się również ani główny wykonawca, ani inwestor czyli urząd miasta. Natomiast przeciwko panu Arkadiuszowi zostało wszczęte postępowanie administracyjne.
Arkadiusz Sabat z Dąbrowy Górniczej od dwóch lat walczy o usunięcie hałdy asfaltu z jego działki, na której miał wybudować dom. Asfalt pochodzi z okolicznych ulic, które miasto remontowało.
- Rozmawiałem z każdym, począwszy od generalnego wykonawcy, który początkowo zdeklarował się do wynajęcia tej działki. Nawet umowa została przesłana do podpisu, ale ostatecznie nie została podpisana. W odległości 400 metrów jest jezioro Pogoria, które słynie ze strefy rekreacyjnej. Jest to bardzo ciekawe miejsce jeżeli chodzi o lokalizację, niestety nasza działka prywatna, wymarzona, została zanieczyszczona asfaltem - mówi Arkadiusz Sabat, który walczy o usunięcie nielegalnej hałdy asfaltu.
Siedziba głównego wykonawcy mieści się kilka ulic od zalegającego asfaltu. Prezesa spotykamy w drodze do firmy. Zgadza się na rozmowę przed kamerą.
- Nasza firma po skończeniu wszystkich prac posprzątała teren, nie było tego. Skąd to się znalazło - nie wiadomo. Ktoś skorzystał z sytuacji, że jest budowa, teren był nieogrodzony, bez tablicy, że jest to teren prywatny i ktoś z tego skorzystał, i składował ten materiał - mówi Marian Boszko, prezes firmy odpowiedzialnej za prace remontowe.
- Na działce jest koparka tej firmy, są ich samochody, jest kamień drogowy, są kręgi betonowe, krawężniki, kostka brukowa – wylicza pan Arkadiusz.
- To, że stoi samochód, to że stoi koparka nie świadczy o tym, że ktoś coś wysypuje. Udokumentowano mamy utylizację wszystkich odpadów z tej budowy - mówi Marian Boszko, prezes firmy odpowiedzialnej za prace remontowe.
Od dwóch lat policja i prokuratura szukają sprawcy. Bez skutku. Za to miasto prowadzi postępowanie administracyjne przeciwko panu Arkadiuszowi za zaśmiecanie działki. Grozi mu kara. Koszt sprzątania to około 30 tysięcy złotych.
- Sprawcą nie może być przede wszystkim samochód, tylko musi być osoba. Właściciel firmy twierdzi, że samochody wypożycza kolejnej firmie, kolejna firma mówi, że być może komuś pożyczyli i wszyscy jednoznacznie stwierdzają, że nie są w stanie określić, czy jest to ich pracownik. My uważamy, że tak czy inaczej do tych osób dotrzemy, czynności operacyjne w tej sprawie cały czas trwają – mówi Marcin Salwa z Komendy Miejskiej Policji w Dąbrowie Górniczej.
- Przeprowadziłem rozmowę z zarządem firmy i doszliśmy do jakiegoś konsensusu, może on nie jest zbyt daleki, zbyt głęboki, ale mimo wszystko udało się coś tam ustalić. Jest dobra wola - mówi Paweł Gocyła zastępca Prezydenta Miasta Dąbrowa Górnicza.
- Dobra wola to bardzo dużo, natomiast dalej nie ma żadnych konkretów, bo obietnice już padały ze strony urzędu miasta wcześniej, że sprawa też zostanie pozytywnie zakończona, a jak dobrze wiemy, jesteśmy w punkcie wyjścia – mówi pan Arkadiusz. *
*skrót materiału
Reporterka: Małgorzata Pietkiewicz
mpietkiewicz@polsat.com.pl